Jakow Liwne to 54-letni izraelski dyplomata, który ma doświadczenie w pracy w naszym regionie – a dokładnie w Niemczech i w Rosji. Zna niemiecki i rosyjski, polskiego nie. Ostatnio był współprzewodniczącym izraelsko-rosyjskiej komisji historycznej oraz charge d’affaires Izraela w Moskwie. Liwne urodził się właśnie w Moskwie – jego ojciec walczył w szeregach Armii Czerwonej podczas II wojny światowej.
Warto przytoczyć fragment wywiadu, którego Liwne udzielił niedawno rosyjskiej agencji Interfaks:
Uczestniczył Pan w paradzie wojskowej w Moskwie 9 maja tego roku z okazji 75. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Jakie są Pana wrażenia z parady? – pyta dziennikarz.
Dla mnie osobiście był to ważny i wzruszający moment. Członkowie mojej rodziny, w tym mój ojciec, walczyli w tej wojnie w szeregach Armii Czerwonej. A być tam na podium na Placu Czerwonym i zobaczyć, jak czołgi T-34 i Su-100 przejeżdżają po bruku – takie pojazdy jak te, w których walczył mój ojciec – to oczywiście wzruszające! W Izraelu jest wiele rodzin, których członkowie walczyli w szeregach Armii Czerwonej. Ponad pół miliona Żydów było żołnierzami, oficerami Armii Czerwonej, ponad 200 tysięcy zginęło w walkach. To nie tylko duże liczby – one pokazują, jak Izrael ogólnie postrzega ten okres [II wojnę światową]. Świętujemy Dzień Zwycięstwa w Izraelu 9 maja. Nawiasem mówiąc, Dzień Zwycięstwa świętujemy dwukrotnie: raz 9 maja, innym razem według kalendarza żydowskiego – i to jedyny taki dzień obchodzony w Izraelu dwukrotnie. W tym roku powstrzymał nas COVID, ale przed nim, tradycyjnie 9 maja, co roku odbywają się w Izraelu procesje i narodowa uroczystość, akcja „Nieśmiertelny Pułk”. Dobrze pamiętamy dzieło Armii Czerwonej. Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy w styczniu do Izraela przybył prezydent Władimir Putin i otworzył tu pomnik oblężonego Leningradu.
Rosja i Izrael – naturalni sojusznicy?
Jednym słowem, zarówno na płaszczyźnie osobistym, jak i państwowej, mogę powiedzieć, że my i Rosja mamy głęboko wspólne rozumienie wydarzeń II wojny światowej. Wierzymy, że tę pamięć należy zachować i nie dać nikomu szansy na zmianę historii”.
Wszyscy pamiętamy, kiedy Polacy byli ostatni raz oskarżani o próbę zmiany historii II wojny światowej. Na przełomie 2019 i 2020 roku prezydent Rosji Władimir Putin i rosyjskie media ostro atakowały Polskę, odwołując się do wyrwanych z kontekstu słów polskiego ambasadora Józefa Lipskiego. W tej narracji chodzi o przedstawienie Polski jako sojusznika Hitlera i kraj antysemicki. To obraz wymarzony dla najbardziej wrogich Polsce środowisk żydowskich. Sprzymierzając się z Rosją, która uznaje Polskę za kraj wrogi sobie i całkowicie zależny od USA, mają one ogromne możliwości atakowania Polaków w przestrzeni medialno-politycznej na zachodzie.
Czy wróci temat roszczeń?
Co ciekawe, to właśnie ten sam nominowany teraz jako ambasador Izraela w Warszawie Jakow Liwne uczestniczył w organizacji wizyty Putina w Izraelu w styczniu 2020 z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu w Oświęcimiu przez Armię Czerwoną. Na obchody Izrael zaprosił Putina, który przemawiał jako jeden z głównych gości uroczystości. Szansy na zabranie głosu nie otrzymał za to prezydent Polski Andrzej Duda, który wobec tego odwołał swoją wizytę w Izraelu. W tym samym wywiadzie z agencją Interfaks Liwne zapytany, co uważa za swoje największe osiągnięcie podczas pracy w Moskwie, wymienił właśnie udział w organizacji wizyty Putina w Izraelu, a następnie rewizyty premiera Netanjahu w Rosji tydzień później.
Postać nominowanego ambasadora budzi ogromne wątpliwości. Sam fakt, że jest synem żołnierza Armii Czerwonej z czasów wojny nie budzi w Polsce dobrych skojarzeń. Jego rodzina, jego dotychczasowa praca i wypowiedzi zgodnie sugerują taki właśnie obraz świata, w którym Polacy są antysemitami i rusofobami, Izrael i Rosja naturalnymi sojusznikami, a bohaterska Armia Czerwona wyzwolicielem Polski. Co więcej, w ostatnich dniach i tygodniach widzimy powrót tematyki roszczeń organizacji żydowskich oraz nacisków ze strony rządu w USA. Jak dużą rolę może tu odegrać nowy ambasador Izraela? W styczniu 2018 kampanię ataków na Polskę rozpoczęła właśnie izraelska ambasador Azari. Najbliższe miesiące mogą być więc gorące.
oprac. K. Kita