W środę policja odnalazła w województwie dolnośląskim odnalazła ciało podejrzanego o zabójstwo 25-letniej małżonki. Morderca podciął matce swojego dziecka najważniejsze miejsca odpowiedzialne za krążenie krwi. Zostawił kobietę w łazience, gdzie w afekcie ran wykrwawiła się. Po zabójstwie mężczyzna uciekł z miejsca zbrodni.
W nocy z 2. na 3. stycznia w jednym z mieszkań w Sieniewie Żarskiej doszło do przerażającej zbrodni. Partner 25-letniej kobiety podciął jej żyły, wcześniej pozostawiając ofiarę w łazience, gdzie w wyniku zadanych ran wykrwawiła się. Sam morderca uciekł natychmiast po dokonaniu zbrodni. Niczego nie świadoma rodzina starała się skontaktować z zamordowaną Patrycją Klimas. Ostatecznie zaniepokojeni rodzice kobiety wezwali policję do jej mieszkania.
Zobacz także: Koronawirus. Dania zaostrza reżim sanitarny przez „zmutowanego wirusa”
“W dniu zdarzenia członkowie rodziny byli świadkami kłótni pomiędzy osobą podejrzewaną i zmarłą. To ich zaniepokoiło, zaniepokoiło ich to, że nie można było nawiązać z pokrzywdzoną kontaktu telefonicznego” – relacjonował prokurator okręgowy z Zielonej Góry, Łukasz Wojtasik.
Policjanci po sforsowaniu drzwi do mieszkania, odnaleźli ciało w łazience. Niestety na ratunek było już za późno – “Była to rana cięta, która przecięła najważniejsze naczynia krwionośne i spowodowała wykrwawienie zmarłej i to jest przyczyna zgonu” – dodał.
Morderca przyznał się rodzicom do czynu
Podejrzanym o zabójstwo był 27-letni partner zamordowanej kobiety. Wojciech P. który uciekł na Dolny Śląsk, choć wcześniej sugerowano jego ucieczkę do Niemiec. Zielonogórska prokuratura okręgowa potwierdziła również dzisiaj odnalezienie ciała w dolnośląskim lesie sprawcy zabójstwa. Nie podano jednak przyczyn śmierci mężczyzny.
Przed śmiercią pozostawił jednak list pożegnalny, adresowany do jego rodziców i kilkuletniego syna.W nim przyznał się do morderstwa. Z relacji rodziny wynikało, iż podejrzany przebywa w okolicach Jeleniej Góry oraz gotowy jest odebrać sobie życie, niż oddać się w ręce sprawiedliwości.
“Ucieka, gdzieś się chowa, już raz tylko zadzwonił z jakiegoś sklepu. Zadzwonił i powiedział, że nie pójdzie do więzienia, prędzej sobie coś zrobi zanim pójdzie do więzienia. Żona mówiła, żeby się zgłosił, on powiedział, że nie i wyłączył telefon i na tym się skończyło. Nie mamy żadnego kontaktu” – powiedział ojciec mordercy.
Z relacji rodziny nic nie zapowiadało takiej tragedii. Para spędziła święta w rodzinnym gronie – “Byli w święta u nas i nic się nie zanosiło, nic nie było, żadnych kłótni” – podkreślił. Syn zamordowanej trafił pod opiekę rodziców.