Szef sztabu Rafała Trzaskowskiego w rozmowie z Onetem wyjaśniał sens protestów wyborczych, składanych przez komitet wyborczy KO po II turze. Podkreślał, że mają one na celu jedynie wskazanie nieprawidłowości przez Sąd Najwyższy.
– Nie podważamy wyników wyborów. Nigdy nie powie tego Rafał Trzaskowski, nigdy nie powiem tego ja – mówił Cezary Tomczyk. – Składamy protesty po to, by Sąd Najwyższy jednoznacznie wskazał nieprawidłowości wyborcze. To były źle zorganizowane wybory, kandydaci nie mieli równych warunków prowadzenia kampanii. I chcemy, żeby Sąd Najwyższy to pokazał – podkreślał.
Protesty wyborcze składać można do czwartku 16 lipca. Podczas wtorkowej konferencji prasowej Cezary Tomczyk i Barbara Nowacka z KO namawiali wyborców do zgłaszania wszelkich nieprawidłowości, których byli świadkami. W tym celu powstała nawet strona internetowa protestwyborczy2020.pl. – Słyszymy, że w wielu miejscach ludzie nie mogli zagłosować poza granicami swojej miejscowości. W różnych kurortach ludzie zostali odesłani z kwitkiem. Najwięcej sygnałów o nieprawidłowościach dotyczy głosowania za granicą. Każda z tych nieprawidłowości musi zostać rozpatrzona indywidualnie, stąd nasze narzędzie – tłumaczył Tomczyk.
Poseł przekazał, że zagłosować nie można było m.in. w Zakopanem, Białce Tatrzańskiej oraz na Pomorzu. Liczne problemu zgłaszali też wyborcy z zagranicy. Do sztabu Rafała Trzaskowskiego mieli też zgłaszać się wyborcy, którym odmówiono prawa do zagłosowania poza miejscem zamieszkania, mimo posiadanego przez nich specjalnego zaświadczenia. Sztab Trzaskowskiego zamierza zaskarżyć też działalność TVP, która wspierała Dudę i ostro atakowała kandydata KO. Zarzutem ma być też finansowanie: Duda mógł wydać na kampanię 30 mln zł, a Trzaskowski jedynie 10 mln.
Źródło: wprost.pl