To była naprawdę gorąca noc w Stanach Zjednoczonych. Protesty po śmierci George’a Floyda wymknęły się spod kontroli.
Po zabójstwie czarnoskórego Georga Floyda przez policjanta z Minneapolis w USA doszło do gwałtownych protestów i zamieszek. Początkowo zgromadzenia odbywały się w sposób pokojowy, jednak wkrótce zaczęło dochodzić do aktów agresji. Dzisiejsza noc była niezwykle gorąca.
“Jak pole bitwy”
W wielu amerykańskich miastach doszło do protestów. Wyjątkowo ostre starcia miały miejsce pod Białym Domem w Waszyngtonie DC.
Wydarzenia relacjonował red. Paweł Żuchowski z RMF24: Tego już nie można nazwać protestem. To co dzieje się dziś w wielu miastach USA to koszmar. To są zdjęcia z centrum stolicy USA. Jak pole bitwy. Race wybuchają w pobliżu pomnika Tadeusza Kościuszki niedaleko Białego Domu. Kamienie lecą w stronę policji. Policja broni się gazem.
I dalej: Płoną śmietniki w okolicy rezydencji prezydenta USA. Policja co chwilę używa gazu łzawiącego, protestujący chcą sforsować barierki i dostać się w pobliże rezydencji prezydenta Stanów Zjednoczonych.W wielu miastach USA niespokojna noc. Protesty po śmierci George’a Floyda.
W stronę policjantów rzucane były butelki z wodą, kamienie i petardy. Funkcjonariusze używali gazu łzawiącego i dopowiadali protestującym niezwykle stanowczo, czasem wręcz brutalnie.