Brudna ropa w naftociągu „Przyjaźń” postawiła białoruską petrochemię w skrajnie trudnej sytuacji finansowej. Niestety, wszystko wskazuje na to, że będzie gorzej. Przywrócenie pełnej mocy rurociągu zajmie rok.
– “Przyjaźń jeszcze rok będzie pracować na pół mocy i zdoła osiągnąć pełną moc przesyłową tylko po oczyszczeniu rur z zanieczyszczonej chlorkami ropy. Czyli za minimum osiem miesięcy.” – zapowiedział Andriej Wierigo główny inżynier i wicedyrektor Homeltransneft – białoruskiego operatora naftociągu.
Co więcej, Wierigo dodał, że po tym jak została wykryta, brudna ropa płynęła na Białorusi jeszcze pięć dni.
– “A usuwać ją będziemy przez dwa miesiące, bo maksymalna szybkość wstecznego strumienia jest mniejsza od tej w normalnym kierunku. Nawet według rosyjskich specjalistów cały proces oczyszczania systemu zajmie osiem miesięcy. A to tylko szacunkowe oceny.” – zaznacza.
W rezultacie Białoruś wprowadziła dodatkową kontrolę jakości rosyjskiej ropy na stacji Homel czyli na wejściu do systemu krajowego.
Specjalnie w tym celu powstaje tam specjalistyczne laboratorium. Dotychczas Białorusini sprawdzali jakość rosyjskiej ropy dopiero na odgałęzieniu do swojej rafinerii w Mozyrze. I drogo ich to kosztowało.
Ropa uszkodziła wiele urządzeń w rafinerii, zanim wstrzymano przesył.
Nie tylko sprzęt znalazł się w opłakanej sytuacji. Cały sektor białoruskiej petrochemii, w tym wiele przedsiębiorstw, zmaga się teraz z ogromnymi problemami finansowymi.
– “W II kwartale te firmy są w skrajnie trudnej sytuacji finansowej, co ma związek z dostawami niespełniającej norm jakości rosyjskiej ropy. Firmy musiały zmienić plany produkcyjne, zaciągnąć nowe kredyty, wstrzymać programy socjalne, by nie dopuścić do zatrzymania płatności, utraty płynności i wykonania umów wobec klientów. W tym celu uruchomiliśmy wszystkie rezerwy sektorowe. Sprawa rekompensat za straty jest omawiana z rosyjskimi partnerami.” – komentuje wiceprezes koncernu Bielnieftiechim, Swietłana Gurina.
energia.rp