Waldemar Tomaszewski, lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, zwrócił uwagę, iż to Polacy, a nie Bałto-Litwini, są autochtoniczną ludnością Wilna i Wileńszczyzny. Według polskiego polityka, Bałto-Litwini nie czują się w Wilnie jak u siebie.
– Konflikty są z tego powodu że Litwini w Wilnie to są w większości przyjezdni – powiedział Tomaszewski. Polski polityk z Wileńszczyzny przypomniał, że to Polacy są autochtoniczną, żyjącą na miejscu od wieków ludnością – w przeciwieństwie do Bałto-Litwinów:
– Do wojny Litwini nie zamieszkiwali Wilna, oficjalnie ani jednego procenta. Obecnie, w jakiejś mierze czują się tu obco – dodał lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Polityk, obecnie europoseł, podkreślił również, że głównym problemem jest kradzież polskiej ziemi przez napływowych Bałto-Litwinów w majestacie „prawa”:
– Mamy problem ze zwrotem ziemi. Były prezydent Litwy przyjął taką dziwną i niespotykaną ustawę, że w ramach reprywatyzacji, można swoją ziemię przenieść z jednego zakątka Litwy do drugiego, jakby to dziwnie nie brzmiało – powiedział Tomaszewski. Dużo ludzi przyjezdnych w Wilnie, przeniosło tutaj swoją ziemię, oczywiście zostało to zrobione ogromnym kosztem miejscowych Polaków – dodał.
Tomaszewski powiedział również o wciąż nierozwiązanych problemach związanych z publiczną obecnością języka autochtonicznej ludności na Wileńszczyźnie. Polski bowiem wciąż jest dyskryminowany przez władze Republiki Litewskiej:
– Problemy oczywiście istnieją, najpoważniejszy jest z używaniem swego języka ojczystego w życiu publicznym. Chociaż stanowimy zwarte skupisko i wg prawa międzynarodowego nam przysługują określone prawa, ale mamy trudności z takim nieskrępowanym używaniem języka ojczystego w urzędach czy instytucjach, również tam, gdzie Polacy stanowią absolutną większość – zaznacza lider AWPL. Waldemar Tomaszewski podkreślił także problemy związane z lituanizacją polskiego szkolnictwa:
– Też mamy problemy w oświacie, choć jest szeroko rozwinięta. Problemem jest matura z języka państwowego jako ojczystego, jest ona ujednolicona. Programy nauczania są inne, ilość godzin też. Naturalnie rzecz biorąc, język wyuczony, nawet tak ważny jak państwowy, zostanie tylko językiem wyuczonym – mówi.
Historyczni Litwini oraz Bałto-Litwini: czym się różnią?
Współcześni Bałto-Litwini bardzo często bywają myleni z Litwinami historycznymi, których potomkami są współcześni Polacy na Kresach (obecna Republika Litewska oraz Białoruś). Tymczasem, jak pisze współczesny badacz Ryszard Radzik, co najmniej do powstania styczniowego w określeniu Litwin nie było niczego niepolskiego. Warto również zwrócić uwagę na tezę Roberta Daniłowicza, który w swoim popularno-naukowym artykule „Narodów pomieszanie” podkreślił, iż:
„Określenie Litwin przestało być desygnatem przynależności etnicznej. Za Litwinów podawali się przecież Kościuszko, Mickiewicz, Piłsudski. Sama Litwa uważana zaś była za jedną z polskich dzielnic, jak Pomorze czy Mazowsze”.
W podobny sposób relacjonuje ewolucję pojęcia Litwina Krzysztof Buchowski:
„Z biegiem czasu, w miarę postępów homogenizacji kulturalnej i polonizacji językowej stanu szlacheckiego, pojęcie Litwin zaczęło oznaczać po prostu odrębność regionalną w ramach jednolitego narodu politycznego Rzeczypospolitej. Litwinem był szlachcic (bojar) ze Żmudzi, Litwy i Rusi Białej, podobnie jak Koroniarzem – Mazur, Wielkopolanin, a także Rusin spod Kijowa. Zgodnie z ówczesnymi pojęciami Koroniarze oraz Litwini określali się jako Polacy, co nie oznaczało deklaracji etnicznej, a jedynie państwową i stanową. W świadomości ziem mieszkańców Rzeczypospolitej takie znaczenie terminu Polak oraz wieloszczeblowość poczucia narodowego utrzymywały się długo po rozbiorach. Polacy z Litwy chętnie podkreślali, że są litewskiego pochodzenia i jednocześnie polskiej narodowości – gente Lithuani, natonie Poloni”. Jak dodaje autor:
„Unia polsko-litewska w znaczeniu politycznym trwała do końca XVIII w. Jednak w następnym stuleciu, mimo braku własnego państwa, w świadomości ogółu Polaków umacniało się przekonanie o trwałym charakterze związku Litwy i Polski oraz terytorialnej integralności wspólnej, choć zniewolonej ojczyzny. Na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej kształtowała się kulturowa jedność mieszkańców, a wielu tradycyjnie pojmowanych Litwinów odkrywało w sobie nowoczesną tożsamość narodową – stawało się Polakami” – czytamy w studium „Litwomani i polonizatorzy: mity, wzajemne postrzeganie i stereotypy w stosunkach polsko-litewskich w pierwszej połowie XX wieku”. Krzysztof Buchowski podkreśla jednak, że wspomnianym procesem objęta była niemal wyłącznie warstwa szlachecko-ziemiańska oraz inteligencja. Niemniej, w drugiej połowie XIX wieku oraz na początku wieku XX przyspieszył proces polonizacji ludności wiejskiej, zwłaszcza na Wileńszczyźnie.
Obszerne cytowanie wspomnianego powyżej autora jest o tyle zasadne, iż szczegółowo i skrupulatnie poddał on badaniom źródła wykorzystane następnie w pracy dotyczącej wzajemnych stereotypów w stosunkach polsko-litewskich. Niemniej, wartość poznawcza przytaczanego studium pozwala na jego szersze wykorzystanie, w tym także podczas analizy ewolucji postrzegania Litwy i litewskości na użytek rozważań o litewskim lobby we współczesnej Polsce. Krzysztof Buchowski ustalił i usystematyzował fakty, które mają znaczenie także dla obecnych stosunków między Polakami a Litwinami. Badacz ten zaznacza bowiem powstawanie antagonizmu związanego z roszczeniami, krystalizującego się od XIX wieku, nowolitewskiego ruchu narodowego do nazwy oraz historii Litwy:
„Należy podkreślić, że wraz z pojawieniem się litewskiego ruchu narodowego stopniowo traciły swoje pierwotne znaczenie pojęcia, których używano przez stulecia. W początkach XX w. potomkowie dawnych szlacheckich Litwinów określali się teraz jako Polacy […] Z kolei przedstawiciele dotychczasowego „żmudzkiego ludu”, teraz już „unarodowionego”, nazywali się Litwinami, dodatkowo zastrzegając sobie prawo wyłącznej własności tego terminu. Historyczną Żmudź określali Litwą, zgłaszając pretensje także do pozostałych ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego”.
Warto przy tym zaznaczyć, iż część szlachty określała się wówczas jako „Litwini historyczni”, „Litwini mickiewiczowscy” bądź „starolitwini”. Była to próba wyjścia poza paradygmat narzucony przez nowoczesne nacjonalizmy, w ramach których polskość stawała się nie do pogodzenia z nowoczesnym rozumieniem litewskości. Ta ostatnia coraz wyraźniej wzrastała w konfrontacji z polskim dziedzictwem na terenach historycznej Litwy. Jak pisze Barbara Jundo-Kaliszewska:
„Odrzucając szlachtę i spuściznę kulturową mieszczaństwa, litewskie środowisko świadomie podjęło decyzję o rezygnacji z bagażu kulturowego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nacisk położyło na rozwój kultury narodowej w postaci chłopskiej, która stała się synonimem niezawisłości państwa litewskiego i spowodowała przeniesienie punktu ciężkości do przestrzeni lingwistyczno-kulturalnej”.
Kluczowy w sporze o spuściznę po Wielkim Księstwie Litewskim okaże się status Polaków zamieszkujących historyczną Litwę oraz stosunek nacjonalizmu nowolitewskiego do ich identyfikacji narodowej. Zasadna wydaje się uwaga Barbary Pawełko, iż:
„Nacjonalizm litewski wymyślił nawet teorie o Polakach na Litwie, według której są to po prostu Litwini mówiący po polsku”.
Z kolei następującą interpretację polskiej obecności na terenach Litwy sformułował ksiądz Juozas Tumas-Vaižgantas, współtwórca Partii Postępu Narodowego, który stwierdził, iż:
„Wilno – to Litwa, my – to Litwini, a miejscowi Polacy – przybysze”. Z kolei inny działacz tzw. litewskiego odrodzenia narodowego Mykolas Biržiška apriorycznie zakwalifikował wszystkich mieszkańców terytorium, do którego aspirował nowolitewski ruch narodowy, jako etnicznych Litwinów, stwierdzając iż narodowość „nie jest kwestią widzimisię”.
Podsumowując, współczesna „litewskość” jest wykwitem XIX/XX-wiecznego separatyzmu powstałego na północno-wschodnich obszarach przedrozbiorowej Polski. Modus operandi przypomina współczesne metody tworzenia „narodu śląskiego”, gdzie śląskość konfrontuje się sztucznie z polskością.
Czy Białorusini to „prawdziwi Litwini”?
Niekiedy na marginesie dyskusji o spuściźnie Wielkiego Księstwa Litewskiego padają stwierdzenia, iż to nie Bałto-Litwini, lecz Białorusini są jakoby „prawdziwymi Litwinami”. Tymczasem, między rachityczną narodową tożsamością białoruską, będącą marginesem wśród samych Białorusinów, a historycznymi Litwinami, nie istnieje żadna realna ciągłość historyczno-tozsamościowa. Nierzadko jednak tzw. białoruskie kręgi narodowe czynią w sposób odgórny Białorusinów z takich postaci jak Adam Mickiewicz czy Tadeusz Kościuszko.
Historyczny prezentyzm w postaci tworzenia z Adama Mickiewicza Białorusina traci sens, gdy sięgniemy do znamiennego cytatu wieszcza z „Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego”:
„Litwin i Mazur bracia są: czyż kłócą się bracia o to, iż jednemu na imię Władysław, drugiemu Witowt? Nazwisko ich jedne jest: nazwisko Polaków”.
Również Tadeusz Kościuszko, który – jak zwracał uwagę profesor Andrzej Walicki – był zwolennikiem spolonizowania, w myśl oświeceniowych idei unifikacji narodu na wzór jakobińskiej Francji, wszystkich warstw społecznych w granicach z 1772 roku, nie nadaje się na bohatera świadomego swej rzekomej białoruskości. Na rynku w Krakowie naczelnik składał zaś następującą deklarację: „Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samodzielności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę”.
Jednakowoż współcześni Białorusini, jakkolwiek totalitarna władza radziecka uniemożliwiła im w latach ’30 wytworzenie odrębnej kultury i języka na pełną skalę, nie są żadnymi „prawdziwymi Litwinami”. Nie ma łączności między WXL i istniejącąchwilowo głównie na papierze Białoruską Republiką Ludową ani tym bardziej między WXL i Białoruską SRR, która to niejako „stworzyła” współczesnych Białorusinów. Jak pisał Ryszard Radzik w studium „Kim są Białorusini?”, na Białorusi nie występuje w szerszej skali zjawisko białoruskiej tożsamości narodowej. Można zatem stwierdzić, że w przypadku współczesnej Białorusi mamy do czynienia z zarysowanym na mapie, choć realnie istniejącym konturem, tworzącym obecne państwo białoruskie – spadkobiercę Białoruskiej SRR, przy czym jego treść, wnętrze, to przede wszystkim ludność rosyjskojęzyczna, uznająca związki z Rosją i samą Rosję jako część wspólnej cywilizacyjnej przestrzeni. Wyjątek stanowią właśnie Polacy na Białorusi, będący przede wszystkim katolikami, nierzadko za sprawą katolicyzmu definiujący swoją polskość w pierwszej kolejności w warunkach powszechnej indyferencji narodowej na Białorusi. To właśnie miejscowi Polacy na Białorusi, wraz z rodakami z sąsiedniej Republiki Litewskiej, są potomkami i spadkobiercami historycznych Litwinów.
Polmedia.pl / Kresy.pl / MediaNarodowe.com
- Bąkiewicz znowu ogłasza upadłość!
- Płaczek: Nie ma żadnych dodatkowych pieniędzy dla powodzian z Brukseli!
- Mocne słowa europoseł Konfederacji w Parlamencie Europejskim: Zełeński jest roszczeniowy, niewdzięczny i bezczelny
- Ewa Zajączkowska-Hernik w PE: Rolnictwo to nie jest równość płci!
- Hojny gest Sławomira Mentzena dla ofiar powodzi