Cały piłkarski świat jest w szoku po niespodziewanej śmierci zawodnika Fiorentiny, Davide Astoriego. Kondolencje dla rodziny spływają z całego świata, jednak jeden akt żalu po tym wydarzeniu jest niewiarygodnie wzruszający.
Zaledwie 31-letni kapitan Fiorentiny zmarł 4 marca. Został znaleziony w pokoju hotelowym w Udine. Cała drużyna przebywała tam, mieli bowiem tego dnia rozegrać spotkanie ligi włoskiej przeciwko Udinese Calcio. Do śmierci doszło prawdopodobnie przez ukrytą wadę serca.
Wydarzenie to jest ogromnym szokiem dla wszystkich ludzi związanych z futbolem. W tym dniu wszystkie mecze Serie A zostały odwołane w ramach żałoby po zawodniku.
Cagliari oraz Fiorentina, czyli kluby dla których występował włoski obrońca zastrzegły nr.13 czyli ten, z którym występował Astori.
– Aby uczcić pamięć i uczynić wspomnienie o Davide Astorim nieusuwalnym, Fiorentina i Cagliari zdecydowały się wycofać z użytku numer 13 – czytamy na oficjalnych stronach obu klubów.
W takich sytuacjach zawsze, oprócz rodziny, najmocniej cierpią koledzy z drużyny. Przebywali bowiem ze zmarłym na codzień, byli niejako drugą rodziną. Zazwyczaj relacje między zawodnikami jednego klubu są bardzo zażyłe. Tego dowód dał klubowy kolega Davide Astoriego, Riccardo Saponara, swoim wpisem na instagramie.
– Kapitanie, mój kapitanie.
Dlaczego nie zszedłeś zjeść z nami śniadania? Dlaczego nie odebrałeś butów z pokoju Marco (Marco Sportiello – red.) i nie przyszedłeś wypić soku pomarańczowego. Teraz wszyscy będą mówili, że życie toczy się dalej i powinniśmy patrzeć w przyszłość, ale jaki będzie miało ono smak bez ciebie?
Kto każdego ranka będzie ogrzewał nas teraz swoim uśmiechem? Kto będzie nas pytał, co robiliśmy zeszłej nocy, żeby się pośmiać? Kto będzie „karcił” młodszych zawodników i był odpowiedzialny za starszych?
Kto zdemoluje Marco na PlayStation? Z kim będziemy debatować o kolejnych odcinkach MasterChefa, restauracjach we Florencji, serialach i meczach?
Na kim będę mógł oprzeć swoje ramię w trakcie lunchu po ciężkim treningu? Proszę, wróć. Musisz dokończyć jeszcze La La Land i przeanalizować go, jak robiłeś to z każdym nowym filmem.
Wróć do Florencji. Oni czekają tam na ciebie z nowym kontraktem. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak wiele każdego dnia nam dawałeś.
Wyjdź z tego cholernego pokoju. Będziemy czekać na ciebie na jutrzejszym treningu.
Gdziekolwiek teraz jesteś, dalej chronisz naszej bramki i oświecasz nam właściwą drogę. Kapitanie, mój kapitanie. Już zawsze nim dla mnie będziesz.
Tego wpisu nie trzeba specjalnie komentować. Jest on niesamowicie poruszający, emocjonalny, szczery, ale i wymowny. Pokazuje on, jak ważnym człowiekiem był dla swojego klubu Davide Astori. Oprócz tego, że był świetnym obrońcą (świadczą o tym występy w kadrze narodowej Włoch, gdzie na swojej pozycji miał ogromną konkurencję w postaci: Giorgio Chielliniego, Leonardo Bonucciego czy Andrei Barzagliego. Mimo to udawało mu się przebić do podstawowej jedenastki), był też duszą i ikoną klubu z Florencji.
Davide Astori