- Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przedstawił swoje założenia ustawy oświatowej.
- Jak zauważył, zamierza się przeciwstawić rewolucji gender w szkołach.
- Zaznaczył, że ministerstwo nie zablokuje dalszych współpracy szkół z różnymi organizacjami.
- Zobacz także: [NASZ PATRONAT] Nieprzemijająca nowość chrześcijaństwa vs. postchrześcijański świat – konferencja Collegium Intermarium i Akademii Zamojskiej
Rada rodziców, która reprezentuje inicjatywę Wolne Szkoły, chce, aby do polskich szkół weszły organizacje pozarządowe, które propagują ideologię gender. Przeciwko temu sprzeciwia się minister edukacji i nauki. Wobec tego przedstawiono projekt lex Czarnek 2.0, który zakłada m.in. regulacje zasad działalności i organizacji stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach, a także wprowadzenie zmian w edukacji domowej.
W polskiej szkole od dziesięcioleci mamy dwuwładzę. Organem prowadzącym, czyli troszczącym się o infrastrukturę, wygląd szkoły, ciepło, dowóz dzieci do szkół, jest samorząd terytorialny bądź inny organ – to jest niewielki odsetek – prowadzący szkoły dla dzieci mieszkających na terenie tych gmin. Nadzorem pedagogicznym, czyli kontrolą nad treścią, którą przekazuje się dzieciom w szkole, zajmuje się dyrektor szkoły, nad którym jest kurator oświaty, a nad nim jest minister edukacji i nauki. Krótko mówiąc, w polskiej szkole nie ma czegoś takiego jak autonomia nauczania. Treści, jakie są przekazywane dzieciom, są uzgadniane, ustalane przez organ nadzoru pedagogicznego, a następnie kontrolowane pod względem pedagogicznym oraz przekazywane w szkołach
– powiedział Przemysław Czarnek.
Czytaj więcej: Rząd chce ściągać do Polski górników z Ukrainy. “Nie brakuje nam wyszkolonych ludzi”
Walka z ideologią gender
Minister edukacji i nauki wskazał, iż organizacje promujące ideologię gender chcą przeprowadzić rewolucję w szkołach tylko dlatego, że gdyby zajęcia odbywały się poza placówkami oświatowymi, to rodzice mogliby mieć wątpliwości do uczestnictwa ich dzieci.
Ci, którzy chcieli przeprowadzić rewolucję genderowską w szkołach, to chcieli indoktrynować bez kontroli. Chcieli robić wodę z mózgu bez jakiejkolwiek kontroli ze strony organu nadzoru pedagogicznego. Wielokrotnie powtarzaliśmy, jeśli zależy wam na tym, żeby indoktrynować dzieci, to zaproście je do innych miejsc niż szkoła. Dlaczego żadne dziecko tam nie pójdzie? Dlatego, że rodzice musieliby się zastanowić nad tym, jakie treści są przekazywane. 99 proc. rodziców, kiedy dowie się, jakie treści organizacje genderowskie przekazują rodzicom, to na pewno swoich dzieci tam nie puszczą
– stwierdził minister edukacji i nauki.
Szkoły współpracują z różnymi organizacjami, które uczą młode pokolenia otwarcia się na bliźnich – takie współprace nie zostaną zamrożone. Jedynym wymogiem, aby wejść do szkoły, jest przekazanie przez organizacje, jakie treści będą propagowane.
Współpraca z organizacjami nie zostanie zamrożona, to jest bzdura. Dlaczego miałaby być zamrożona współpraca z takimi organizacjami jak Polski Czerwony Krzyż, Caritas czy innymi organizacjami humanitarnymi, czy tymi, które uczą wolontariatu (…). Każda organizacja, która nie demoralizuje i nie gorszy, nie przedstawia treści niezgodnych z prawem, ma prawo wejścia do szkół. Jedyny wymóg jest taki, żeby te organizacje pokazały, czego chcą uczyć. Jeśli ktoś twierdzi, że pokazanie tego, czego chce uczyć, zamrozi jego możliwość bycia w szkole, to znaczy, że ma do ukrycia świństwa, których w szkole nigdy nie powinno być – takie organizacje zostaną zamrożone
– wyjaśnił.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
radiomaryja.pl