Barbara Nowacka przedstawiła w Sejmie obywatelski projekt ustawy “Ratujmy kobiety”, zakładający między innymi dopuszczalność aborcji “na życzenie” do 12 tygodnia ciąży. Projekt nie zyskał poparcia wśród społeczeństwa, lewicy udało się zebrać zaledwie 200 tys. podpisów (to czterokrotnie mniej niż w przypadku równoległego projektu antyaborcyjnego).
Przypomnijmy, iż projekt “Ratujmy kobiety” przewiduje nie tylko aborcję “na życzenie” do 12 tygodnia ciąży, ale również aborcję do porodu naturalnego w momencie, gdy zagrożone jest życie matki lub dziecka lub gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu. Projekt przewiduje również szkolny obowiązek edukacji seksualnej, bezpłatne środki antykoncepcyjne oraz sprzedaż pigułek “dzień po” bez recepty.
–Nie pozwolimy, żeby polskim państwem rządzili religijni fundamentaliści i gorliwi partyjni wykonawcy poleceń części katolickiej hierarchii. Nigdy nie zgodzimy się na to, by do naszego domu komisarz wchodził przez okno, a spod łóżka wyłaził biskup- stwierdziła w swoim przemówieniu Nowacka.
Tak ostre sformułowanie spotkało się z ripostą Anny Milczanowskiej (PIS)- Proponuje się w majestacie prawa ohydną zbrodnię, jaką jest zabijanie bezbronnego dziecka, któremu rodzice dali życie, ale jedno z nich może być zarazem panią życia i śmierci- komentowała posłanka.
–Nie ma odpowiedzialności za życie społeczne bez odpowiedzialności za życie bezbronnego dziecka i nie może mieć miejsca zabijanie niepełnosprawnego czy chorego dziecka- dodaje Milczanowska.