- Na początku sierpnia przed sądem w Gdańsku zarząd Fundacji Pro – Prawo do życia zeznawał w procesie, w którym za prowadzenie mobilnej kampanii informacyjnej “Stop Pedofilii” środowiska LGBT wytoczyły organizacji zarzut zniesławienia.
- Za taki czyn grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
- Nikogo nie zamierzaliśmy zniesławić, ani nie zniesławiliśmy. Informacje przekazywane podczas naszych kampanii opierają się na dostępnych publicznie badaniach naukowych, a także publikacjach medialnych – podkreśla Mariusz Dzierżawski.
- Zobacz także: Lewicowa grupa Stonewall z Poznania pochwala pedofilię we wpisie o polskim kompozytorze? Burza w sieci
Środowiska LGBT zarzucają zniesławienie
Na początku sierpnia przed sądem w Gdańsku zarząd Fundacji Pro – Prawo do życia zeznawał w procesie, w którym za prowadzenie mobilnej kampanii informacyjnej “Stop Pedofilii” środowiska LGBT wytoczyły organizacji zarzut zniesławienia. W przypadku przychylenia się sądu do zarzutów, grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Nikogo nie zamierzaliśmy zniesławić, ani nie zniesławiliśmy. Informacje przekazywane podczas naszych kampanii opierają się na dostępnych publicznie badaniach naukowych, a także publikacjach medialnych.
„Zniesławiający” jest zdaniem aktywistów LGBT między innymi fakt, że informujemy o zwiększonym odsetku zachorowań na choroby weneryczne wśród osób oddającym się praktykom homoseksualnym. Wedle oficjalnych statystyk CDC, czyli Centers for Disease Control and Prevention, rządowej agencji Stanów Zjednoczonych, większość zdiagnozowanych przypadków HIV było związanych z praktykami homoseksualnymi. Skoro można informować społeczeństwo np. o negatywnych skutkach palenia papierosów lub niezdrowego jedzenia, to dlaczego nie można publikować dobrze udokumentowanych danych na temat medycznych konsekwencji praktyk homoseksualnych? – tłumaczy Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro – Prawo do życia.
Niewygodne fakty?
Wedle aktu oskarżenia rzekomym zniesławieniem ma być również informowanie o powiązaniach między homoseksualizmem a pedofilią.
Istnieje szereg badań naukowych wskazujących na nieproporcjonalnie duży odsetek pedofilów wśród homoseksualistów. Co więcej, również same środowiska LGBT otwarcie wyrażały swój pozytywny stosunek do seksu z dziećmi. Dla przykładu, w magazynie LGBT „Guide” ukazało się w 1995 roku stwierdzenie:
„Jesteśmy dumni, że ruch gejowski jako jeden z nielicznych zdobył się na odwagę powiedzenia głośno, że dzieci są naturalnie seksualne i zasługują na prawo seksualnej ekspresji z kimkolwiek, kogo wybiorą.”
Dla aktywistów LGBT nie jest to tylko teoria. Część z nich aktywnie działała na rzecz legalizacji pedofilii. Organizatorzy największej w Polsce warszawskiej „parady równości” publicznie chwalą się tym, że uczestnikiem i promotorem „parady” był w przeszłości Volker Beck – niemiecki polityk z partii Zielonych, który domagał się legalizacji pedofilii. Beck postulował w latach 80 tych zniesienie kar za seks z dziećmi, gdyż, jego zdaniem: „każde dziecko ma prawo do seksualności.” Tego typu przykłady można długo mnożyć – podkreśla Dzierżawski.
To jednak nie koniec zarzutów.
Nasi oskarżyciele uważają, że „zniesławiliśmy” ich poprzez informowanie Polaków, że środowisko LGBT prowadzi działania ukierunkowane na przygotowanie dzieci i młodzieży do wyrażania zgody na seks i gotowości do podejmowania kontaktów seksualnych. Nie wymyśliliśmy sobie tego. Jest to fakt wprost podany w oficjalnych, opublikowanych na piśmie standardach, jakimi kierują się tęczowi rewolucjoniści – relacjonuje Dzierżawski.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Fundacja Pro – Prawo do życia