Tomasz Lis słynie nie tylko z histerycznych i bezpardonowych ataków wymierzonych w rządzący obecnie obóz. Nie podobają mu się w ogóle żadne ruchy prawicowe, czy patriotyczne. Czy wynika to z jego przekonań politycznych, czy może stoi za tym coś więcej? Tajemniczą sugestią podzielił się na Facebooku znany warszawski działacz o lewicowych poglądach, Jan Śpiewak.
Wszystko zaczęło się od tego, że Lis w swojej kolejnej tyradzie na antenie radia TOK FM oskarżył Śpiewaka o to, że ten rzekomo “siedzi w kieszeni PiS”. Chodzi oczywiście o aferę reprywatyzacyjną w Warszawie. Nie jest tajemnicą, że to właśnie Śpiewak był jednym z pierwszych, którym udało się odpowiednio nagłośnić całą sprawę. Dzięki temu zajęli się tym później politycy PiS i mogła powstać Komisja Weryfikacyjna pod kierownictwem Patryka Jakiego.
Śpiewak postanowił nie pozostawać obojętnym na zaczepkę Lisa. Na Facebooku zamieścił zastanawiający wpis, który niemal wprost sugeruje, że za działalnością znanego dziennikarza mogą stać jakieś siły “ze wschodu”. W polskiej debacie publicznej brzmi to jednoznacznie jako sugestia agenturalnych powiązań Lisa z Rosją.
Tomasz Lis powiedział dzisiaj w TOK FM, że siedzę w kieszeni PiSu. Te ciągle insynuacje ze strony czołowego propagandzisty, współtwórcy sukcesu Kaczyńskiego i gwaranta trwania jego władzy, stają się nudne. Kiedyś ktoś się w końcu przyjrzy kieszeni, w której siedzi Lis, i dowie się, że ta kieszeń jest bardzo głęboka i ma wschodni akcent. – napisał Śpiewak na Facebooku.
Działacz nie przedstawia jednak żadnego dowodu na potwierdzenie swoich twierdzeń. Pozostaje czekać, czy odpowiednie służby zainteresują się tą sprawą.