- Mariusz Z. to były redaktor naczelny “Super Expressu” oraz pisma “Komputer Świat”
- Znany dziennikarz został w czwartek zatrzymany przez policję, prokuratura postawiła mu zarzuty dokonania gwałtu
- Ulubieńcowi salonów grozi nawet do 12 lat więzienia, choć sam nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów
- Przypominamy archiwalny wpis dziennikarza, w którym atakował Marsz Niepodległości
- Mariusz Z. przekonywał, że organizatorzy MN mieli brać pieniądze od bliżej nieznanych podmiotów
- Zobacz także: Policja zatrzymała znanego dziennikarza. Postawiono mu zarzut gwałtu
Mariusz Z. o Marszu Niepodległości
W 2017 roku dziennikarz najwyraźniej nie mógł znieść widoku maszerujących patriotów, gdyż poświęcił wydarzeniu wyjątkowo kąśliwy wpis na Twitterze. Mariusz Z. był pod wrażeniem organizacji Marszu Niepodległości do tego stopnia, że popadł w szerzenie teorii spiskowych. Jeszcze jako ekspert i salonowy autorytet moralny, zdołał przeforsować swoją absurdalną narrację.
Ten marsz był zdumiewająco sprawnie, profesjonalnie zorganizowany. Coś takiego kosztuje poważne pieniądze. Podobnie jak przeszkolenie mówców: nie mieliśmy do czynienia ze spontanicznymi wystąpieniami wygłaszanymi “z czapy” przez Janków Muzykantów rodzimego faszyzmu.
– napisał wówczas Mariusz Z.
Ci faceci najwyraźniej przeszli szkolenia.
– diagnozował w swoim małym śledztwie dziennikarskim.
Jak się wówczas okazało, Mariusz Z. tkwił w przekonaniu, że Marsz Niepodległości to inicjatywa finansowana odgórnie. Podejrzany o gwałt nie mógł znaleźć innego wytłumaczenia na sprawną organizację wydarzenia. Najwyraźniej w wielkim, oświeconym świecie mainstreamu wszystko musi być opłacone przez szemrany kapitał, a szczere pobudki, talent oraz wytrwałość w dążeniu do realizacji celu nie istnieją.
W ich wrzaskliwych wystąpieniach nie było zbędnych słów ani chybionych – w stosunku do tej publiki – wyjątków. Trzymali się ściśle reguł populistycznej polityki i scenariusza na bieżący etap (jazda tuż przy granicy faszymu, ale zachowane tzw. deniability).
– ciągnął dalej Mariusz Z.
Posługiwali się WYŁĄCZNIE językiem emocji; to trudniejsze niż myślicie. Pełna profeska. Powtarzam: Takie szkolenie kosztuje majątek i trwa co najmniej kilka miesięcy.
– przekonywał eksperckim tonem.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Media Narodowe