Wśród wielu mówców podczas XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdrój znalazł się również Gabor Vona, przewodniczący nacjonalistycznego Jobbiku – Ruchu na rzecz Lepszych Węgier, poseł do Zgromadzenia Narodowego.
Aktualne, istotne, korespondujące z najważniejszymi problemami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi Europy, to tematy od lat podejmowane podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju. Tematem wystąpienia Vony był lansowany od kilku miesięcy pomysł tzw. „Unii Płac”, czyli zrównania poziomu wynagrodzeń w obrębie UE.
– “Europa dwóch prędkości czy dwie Europy”, taki jest tytuł tego panelu. Pozwolę sobie zadać prowokacyjne pytanie: jak doszliśmy do sytuacji w której coraz mniej mówimy o jednolitej, zintegrowanej, silnej i przede wszystkim solidarnej Europie? Czy naprawdę chcemy takiej Europy, czy są to tylko fantazyjne, ale puste słowa skierowane do mediów i opinii publicznej? – zastanawiał się Vona.
– W 2004 r. do UE przystąpiło kilka państw wschodnioeuropejskich. To była największa ekspansja w historii wspólnoty. Historyczną chwilę obchodzono wszędzie przy blasku fajerwerków, a serca ludzi byłego bloku socjalistycznego wypełniła nadzieja. Nadzieja na wolność i bogactwo. Minęło 13 lat. Fajerwerki skończyły się. Nadzieja przepadła. Dla mieszkańców dzisiejszej Europy Środkowo-Wschodniej UE wcale nie jest szczęśliwym historycznym spełnieniem ich nadziei, ale zagubioną iluzją – gorzko zauważył prezes Jobbiku. – Wszystkie sondaże opinii wskazują, że zaufanie do UE spadło dramatycznie w całym regionie. Gospodarki byłych krajów socjalistycznych nie zdołały w pełni zintegrować się z gospodarką europejską. Wolna konkurencja i jednolity rynek spowodowały spowolnienie krajowych gospodarek.
– Pozwólcie mi stwierdzić, że Europa dwóch prędkości nie jest scenariuszem przyszłości. To przeszłość i teraźniejszość. To jest rzeczywistość, w której żyjemy (…) pytanie brzmi, czy można w ogóle zintegrować ekonomicznie, społecznie i kulturowo Europę? – zastanawiał się Węgier. – Największe rozczarowanie wśród ludzi było spowodowane płacami. Jak widać, jednolity rynek przyniósł pewien rodzaj równowagi jedynie pod względem cen. Gdy Polak, Węgier, Francuz czy Niemiec kupuje te same produkty w supermarkecie, zapłaci mniej więcej taką samą kwotę w kasie. Kiedy jednak pod koniec miesiąca otrzymują oni wypłaty, ludzie ze Wschodu otrzymują 3-4 razy mniej pieniędzy za tę samą pracę.
Jeśli spojrzymy na parytet siły nabywczej, sytuacja nie jest lepsza. W ciągu 13 lat od przystąpienia, różnica między płacami na Wschodzie i Zachodzie nie zmniejszyła się wcale; w rzeczywistości nawet wzrosła w niektórych państwach członkowskich (…) Dlatego miliony (głównie młodzież) opuszczają Polskę, Węgry, Estonię, Słowację i inne państwa członkowskie wschodniej części Unii Europejskiej. Dla nich nie jest to wolny ruch ludzi i pracy; to jest wymuszona, życiowa konieczność. Im nie chodzi o przygodę. Oni stają się ekonomicznymi uchodźcami. Nie mogą prosperować w swojej ojczyźnie. Jeśli nie możemy powstrzymać tego procesu – a teraz wydaje się, że nie możemy – to nasz region będzie musiał stawić czoła poważnym zagrożeniom demograficznym, społecznym, uderzeniem w rynki pracy i rodziny.