- Hodges stwierdził, że „to, iż na granicy nie doszło do tej pory do poważniejszego kryzysu to zasługa imponującej dyscypliny polskich, litewskich i łotewskich żołnierzy”.
- Podkreślił też, że Unia Europejska powinna „bardzo jasno i bardzo twardo wyrazić (swoje stanowisko – red.) w rozmowach z Rosją”.
- Jak dodał, rolą Unii, a także Waszyngtonu powinno być również wywarcie presji na kraje, skąd organizowane są loty migrantów na Białoruś.
- Zobacz także: Marsz Niepodległości 2021. Studio i transmisja Mediów Narodowych
“To bezpośrednia prowokacja ze strony Białorusi i Rosji”. Tak o kryzysie na granicy z Białorusią mówi były dowódca sił USA w Europie, generał Ben Hodges. Podkreśla, że „Kreml mógłby to natychmiast zatrzymać, gdyby tylko chciał”, bo „poparcie Moskwy dla tych działań jest bezsprzeczne”.
Były dowódca sił USA w Europie o kryzysie na granicy
Hodges stwierdził, że „to, iż na granicy nie doszło do tej pory do poważniejszego kryzysu to zasługa imponującej dyscypliny polskich, litewskich i łotewskich żołnierzy”.
Podkreślił też, że Unia Europejska powinna „bardzo jasno i bardzo twardo wyrazić (swoje stanowisko – red.) w rozmowach z Rosją”.
“Zamiast krytykować Polskę za sposób radzenia sobie z tym kryzysem, powinna ją wesprzeć” – ocenił wojskowy.
Jak dodał, rolą Unii, a także Waszyngtonu powinno być również wywarcie presji na kraje, skąd organizowane są loty migrantów na Białoruś.
“Należy temu położyć kres, zanim ten kryzys nie przerodzi się w coś poważniejszego” – powiedział generał.
Kryzys na granicy z Białorusią sprawą całego Zachodu
Z kolei zdaniem Elizabeth Braw, ekspert z American Enterprise Institute (AEI), kryzys na polskiej granicy nie jest tylko sprawą dotyczącą regionu, ale całego Zachodu.
“Celem Łukaszenki jest destabilizacja Unii Europejskiej i NATO, a także wbicie klina, by dodatkowo wzmocnić podziały w UE. Dlatego Unia nie powinna grać na rękę reżimowi i w zdecydowany sposób poprzeć Polskę i kraje bałtyckie”– mówi Braw.
Jak dodaje, białoruski reżim chce również w ten sposób zmusić Europę by „następnym razem pomyślała dwa razy, zanim poprze demokratyczną opozycję czy wezwie do uczciwych wyborów”. Dlatego jej zdaniem odpowiedzią powinno być zwiększenie poparcia dla opozycji, a także nałożenie dodatkowych kosztów dla reżimu Łukaszenki.
B Analityczka uważa, że jednym z rozwiązań obok sankcji gospodarczych może być wydalenie z Europy członków rodzin białoruskich oligarchów i urzędników reżimu.
“Dotąd my jako Zachód z reguły wzbranialiśmy się przed dotykaniem rodzin. Ale przecież one są beneficjentami reżimu, więc odebranie im tych przywilejów ma uzasadnienie” – mówi Braw.
“Wojna w szarej strefie”
Ekspert wskazuje, że „to, co robi na granicy z UE białoruski reżim, jest klasycznym przykładem »wojny w szarej strefie«. To sprawia, że odpowiedź na tę agresję jest trudna, bo w grę wchodzą czynniki ludzkie i humanitarne”.
“My przywiązujemy do nich wagę, ale dla Łukaszenki one się kompletnie nie liczą, bo dla niego ci ludzie są tylko narzędziem” – mówi Braw, autorka wydanej niedawno książki „The Defender’s Dilemma” na temat zagrożeń hybrydowych.
Jej zdaniem działania reżimu Łukaszenki powinny spotkać się też z reakcją ze strony USA.
“Ameryka ma interes w tym, by pokazać, że jeśli jakiś reżim stosuje taką agresję w »szarej strefie«, to spotka się to z konsekwencjami. Białoruś jest w końcu kolejnym państwem, które wykorzystuje takie zagrywki, dlatego ważne jest, by państwa te wiedziały, że nie jesteśmy wobec nich bezradni” – powiedziała Braw.
“Białoruś prowadzi naprawdę niebezpieczną grę. Mieliśmy doniesienia o tym, że białoruscy żołnierze strzelali »ślepakami«. To bardzo łatwo może przerodzić się w coś poważniejszego” – dodała.
tvp.info