- Czteroosobowa rodzina mieszkająca w prowincji Yanggang, odurzając strażników granicznych, uciekła do Chin.
- Dzień po ucieczce, Kim Dzong Un wydał rozkaz zatrzymania uciekinierów, nazywając ich “zdrajcami narodu”.
- Ministerstwo bezpieczeństwa narodowego Korei Północnej wystosowało apel o współpracę, w przechwytaniu rodziny, do chińskich władz.
- Zobacz także: Merkel broni Polski w konflikcie z UE.
Ucieczka rodziny z Korei Północnej
Jak podaje “Daily NK”, czteroosobowa rodzina, mieszkająca w prowincji Yanggang, uciekła do Chin 1 października w godzinach porannych. W celu przedostania się za granicę Korei, musiała pokonać rzekę Yalu. Nie było to jednak problematyczne, ponieważ rodzina już wcześniej brała udział w organizowaniu przemytów ludzi i dobrze znała okolice. Był to ich sposób zarabiania na życie.
Jak podają niektóre źródła, rodzina miała dobre kontakty ze strażnikami granicznymi, którzy często u nich gościli. Tak było i tym razem. Po poczęstowaniu ich napojem bezalkoholowym i nasączonym, środkami nasennymi, chlebem, podjęli próbę ucieczki.
Natychmiastowa reakcja Kim Dzong Una
Zaledwie dzień po ucieczce koreańskiej rodziny, oficjalny apel wystosował przywódca Kim Dzong Un. Ponadto wydał rozkaz “złapania zdrajców narodu i surowego ukarania ich, aby dać przykład, bez względu na koszty”. Polecił także koreańskim agentom znalezienie i aresztowanie uciekinierów.
Oprócz tego zwrócił się także do chińskich organów bezpieczeństwa publicznego i straży granicznej o współpracę. Jednak Chiny, w obawie o międzynarodowe potępienie, są niechętne do współpracy. Kwestię odurzenia strażników granicznych, Kim Dzong Un skomentował jako czyn “poważnie zaszkodził stosunkom wojskowo-cywilnym”. Pozostałych strażników wezwał do kontroli i ostrzegł przed kontaktowaniem się z ludnością cywilną.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
onet.pl