- Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA, prof. Maciej Lisowski podkreślił, że jego organizacja z otwartością przyjęła kontrolerów z NIK.
- Prof. Lisowski zrelacjonował zarzuty, jakie Fundacji postawił NIK.
- Zarzuty przedstawione podczas konferencji NIK, która odbyła się pod koniec września, odpiera również Fundacja Mamy i Taty.
- Zobacz także: Patryk Jaki nie wytrzymał. “Posłowie PO i Onet zostaną pozwani”
Nieprawidłowości w działaniach NIK?
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA, prof. Maciej Lisowski podkreślił, że jego organizacja z otwartością przyjęła kontrolerów z NIK.
Gdy latem 2020 r. do Fundacji LEX NOSTRA zgłosili się kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli nie widziałem w tym nic zagrażającego Fundacji, która przeszła obronną ręką szereg kontroli, w tym Ministerstwa Sprawiedliwości. Tym bardziej, że początkowo byli oni uprzejmi i wspólnie omówiliśmy plan kontroli, w końcu Fundacja nie miała nic do ukrycia. Niestety z dnia na dzień uprzejmość kontrolujących błyskawicznie topniała, bym w końcu – z olbrzymim zdumieniem – zrozumiał, że kontrolerzy robią wszystko by „zatopić” Fundację, sugerując np. tworzenie (antydatowanych?) dokumentów, których umowa z Ministerstwem nie przewidywała. Jeszcze podczas kontroli złożyłem zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez pracowników Najwyższej Izby Kontroli, z którymi wcześniej naprawdę staraliśmy się współpracować do tego stopnia, że osobiście obwoziliśmy prywatnymi samochodami pracowników NIK celem przeprowadzenia wizytacji w 9 lokalnych punktach pomocy prowadzonych przez Fundację (główny Ośrodek znajdował się w Płocku) – napisał.
Zdaniem szefa Fundacji LEX NOSTRA, kontrolerzy NIK sprzeniewierzyli się swojej roli.
Kontrolerzy robili absolutnie wszystko, by sprokurować nieprawidłowości, naginając fakty, strasząc odpowiedzialnością karną, a nawet bezczelnie kłamiąc. Od znajomych słyszałem kilkukrotnie, że ich celem jest doprowadzenie do upadku Fundacji i skazania mnie w procesie karnym – stwierdził.
Chybione zarzuty?
Prof. Lisowski zrelacjonował zarzuty, jakie Fundacji postawił NIK.
Po ponad pół roku kontroli przesłano do nas wystąpienie pokontrolne, gdzie największym zarzutem był fakt pełnienia przez Prezes Fundacji dyżurów telefonicznych informujących o powstającym ośrodku i zakresie jego pomocy na kilka tygodni przed uruchomieniem Ośrodka w Płocku i dziewięciu lokalnych Punktów Pomocy od Mławy na północy, po Żyrardów na południu. Zarzucono nam, że skoro nie było fizycznie Ośrodka, to nie można było pełnić całodobowych dyżurów telefonicznych, całkowicie ignorując fakt, że podany nr telefonu był numerem telefonu komórkowego…(…) Na marginesie dodam, że nikt z Zarządu lub Rady nie pobrał od początku istnienia Fundacji (2010 r.) żadnego wynagrodzenia z tytułu pełnionych w niej funkcji. Drugim zarzutem było zlecanie obsługi prawnej kancelarii prawnej. Argumenty, że zapewniając najwyższą jakość, pomocy udzielali adwokaci, którzy przecież nie mogą pracować na etacie, zupełnie nie docierały. Wszyscy prawnicy i psychologowie zostali zgłoszeni wraz z ich CV i w konsekwencji zaakceptowani przez Ministerstwo. Powyższe właśnie, zdaniem pracowników NIK wygłoszonym podczas konferencji prasowej w dn. 30.09.2021 r., było „korupcjogenne”! Protokół pokontrolny nie zawierał żadnego zarzutu defraudacji. Oczywiście żadne zawiadomienie o popełnieniu przez zarząd lub pracowników Fundacji przestępstwa nie zostało przez NIK złożone, bo po prostu nie miało to miejsca! – wskazał.
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA wyraził swoje zdziwienie postępowaniem NIK.
Wobec sytuacji, gdzie wspólnie z Posłem na Sejm RP Kornelem Morawieckim jeszcze w 2019 r. pytaliśmy Ministerstwo o – naszym zdaniem – nieprawidłowości w funkcjonowaniu Funduszu Sprawiedliwości, konferencja prasowa, w której NIK zarzuca Fundacji LEX NOSTRA „korupcjogenność”, a „zapomina” chociażby o 43 milionach złotych przekazanych innej fundacji na ośrodek, który nigdy nie powstał, była dla nas szokiem. Dlaczego to zrobili? Z jakiego powodu? – podkreślił.
“Trwała rodzina przyczyna się do ograniczania zachowań ryzykownych oraz przestępczych”
Zarzuty przedstawione podczas konferencji NIK, która odbyła się pod koniec września, odpiera również Fundacja Mamy i Taty.
Działania Fundacji Mamy i Taty w ramach projektów dofinansowanych z Funduszu Sprawiedliwości dotyczyły lub dotyczą profilaktyki przestępczości. NIK w swoim raporcie nie wspomniał, iż trwała rodzina przyczyna się do ograniczania zachowań ryzykownych oraz przestępczych. Wzmacnianie trwałości rodzin jest jednym z najlepszych środków wpływających na wzmacnianie postaw pozytywnych społecznie i ograniczanie zjawisk patologicznych – wskazał Marek Grabowski, prezes Fundacji Mamy i Taty.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Szef organizacji wskazał na niesłuszność krytyki ze strony NIK.
Nieprawdą jest informacja NIK jakoby Fundacja Mamy i Taty realizowała przedsięwzięcia które „polegały na wytworzeniu dużej liczby niespójnych tematycznie utworów (stanowiących np. analizę przypadkowych treści internetowych i literatury fantastycznej)”. Nieprawdą jest, że koszt produkcji spotu „Małżeństwo droga naszego życia” wyniósł 900 000 złotych. Całkowity koszt produkcji spotu oraz reklam prasowych wyniósł 147 000 PLN brutto. Nieprawdą jest, że Fundacja Mamy i Taty podpisała 4 umowy z Funduszem Sprawiedliwości. Fundacja Mamy i Taty realizowała 3 projekty dofinansowane przez Fundusz. Jako całkowicie niemerytoryczny oceniamy zarzut, iż „Fundacja Mamy i Taty powierzyła jednemu podmiotowi komercyjnemu zadania, na które wydatkowano 75% środków przeznaczonych na przedsięwzięcia informacyjne”. Zadanie polegało na zakupie czasu mediowego i zostało powierzone wyłonionemu w przetargu domowi mediowemu. Nie jest nam znana praktyka rozdzielania zakupu czasu reklamowego pomiędzy więcej niż jeden dom mediowy, nie znamy również niekomercyjnych domów mediowych – wyliczał.
Zdaniem prezesa Fundacji Mamy i Taty, “Insynuacje”, że realizowała ona zadania “nierzetelnie lub że zadania nie dotyczą profilaktyki przestępczości uważamy za naruszające dobre imię Fundacji”.