Wielu ludzi w naszym kraju bezrefleksyjnie zachwyca się wszystkim co płynie do nas z zachodu. Ma to swoje odzwierciedlenie zarówno w kulturze, sztuce, muzyce jak i w gospodarce. Made in Germany „musi” być lepsze niż Made in Poland. Czy aby na pewno? Polak przecież także potrafi i często robi to lepiej niż inni.
W tym tygodniu wyjątkowo postanowiłem trochę zmienić temat. Chciałbym odejść na chwilę od zagadnień przedsiębiorstw aktywnych tylko gospodarczo i zająć się pewną marką, która zaistniała w sporcie. Chodzi mi o pewne wydarzenie, które promuje Polskę za granicą, a odbywa się właśnie teraz. Właściwie można też przyjąć, że na gospodarkę również ma ono wpływ, choć nie jest on prosty w wyznaczeniu. To co chcę dziś opisać to wyścig kolarski…
Idea organizacji narodowego wyścigu kolarskiego pojawiła się po raz pierwszy zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Sport był niezwykle ważny w II Rzeczpospolitej, a kolarstwo nadawało się idealnie do jego promocji wśród mieszkańców kraju. Kolarski peleton bowiem “wyjeżdża” bezpośrednio do ludzi, odwiedza ich miasta i wsie. Jest na wyciągnięcie dla każdego, kto zechce tylko wyjść z domu. Pomysł organizacji wyścigu zawdzięczamy Warszawskiemu Towarzystwu Cyklistów oraz redakcji Przeglądu Sportowego. W 1928 roku, 25 lat po inauguracji słynnego Tour de France, rozegrano I Kolarski Bieg dookoła Polski. O randzie sportowej imprezy świadczy fakt, że patronem honorowym został prezydent II Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki, a przewodniczącym Komitetu Honorowego Marszałek Józef Piłsudski.
7 września 1928 roku z warszawskiego toru na Dynasach wyruszyło w trasę liczącą 1491 kilometrów, 71 kolarzy. Kolarze odwiedzili między innymi Lublin, Lwów, Rzeszów, Kraków, Poznań, Łódź, by na koniec wrócić do Warszawy. Wyścig wygrał Feliks Więcek. Tour de Pologne szybko stał się jednym z najważniejszych wydarzeń ówczesnej Polski. Setki tysięcy ludzi zbierało się wokół ulic i szos. Przed wojną kolarskie wyścigi nie przypominały jednak dzisiejszych. Kolarze jechali ze średnią prędkością ok. 25 km/h, pokonywali etapy liczące po 300 kilometrów, a zamiast bidonów i batonów energetycznych, zatrzymywali się, aby zjeść posiłek. Przed wybuchem II wojny światowej rozegrano pięć edycji wyścigu.
Powojenna rzeczywistość stała się trudna dla Tour de Pologne. Władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej faworyzowały bowiem swój wyścig, Wyścig Pokoju. Tour de Pologne się jednak nie poddawał. W 1947 roku odbył się pierwszy raz po wojnie. Liczył jednak tylko 4 etapy i nieco ponad 600 kilometrów. W kolejnych latach na Wyścigu Dookoła Polski zaczęli pojawiać się zawodnicy z zagranicy. W 1953 roku miał miejsce najdłuższy wyścig w historii. 10. Tour de Pologne liczył 13 etapów i 2311 kilometrów. Zwycięzcą okazał się Mieczysław Wilczewski.
Lata 1954-1957 to okres dominacji Mariana Więckowskiego, który wygrał Tour de Pologne trzy razy z rzędu! W 1968 roku na starcie wyścigu pojawił się Ryszard Szurkowski. Startował aż do 1984 roku, wygrał w sumie piętnaście etapów, ale ani razu nie zwyciężył w całym wyścigu. Po 1989 Tour de Pologne znalazł się na ostrym zakręcie. Nowa rzeczywistość stawiła przed wyścigiem nowe wyzwania.
1993 był rokiem ze wszech miar wyjątkowym. Podupadający finansowo wyścig uratował bowiem Czesław Lang, inwestując swoje pieniądze. Postanowił on sobie stworzyć największe kolarskie wydarzenie w tej części Europy. Wtedy też 50. edycję Tour de Pologne wygrywał Dariusz Baranowski, dokonując kolarskiego hat-tricka. W 1994 ten “nowy” Tour de Pologne przyciągnął już z kolei inne wielkie gwiazdy. Wielkim wydarzeniem był niewątpliwie występ mistrza świata z 1988 roku, Maurizio Fondriesta. Z roku na rok walka z zawodowcami była dla Polaków coraz trudniejsza. Tour de Pologne pomagał jednak pokazać się w peletonie i przebić do dobrych, zagranicznych ekip.
To był początek zupełnie nowej ery. Wystarczyły trzy lata pod kierownictwem Czesława Langa, by polski wyścig zaczął się cieszyć świetną opinią, a to miało swoje odbicie na listach startowych. Tour de Pologne przyciągał coraz lepszych zawodników. W 1999 roku po raz pierwszy meta wyścigu miała miejsce na Orlinku w Karpaczu, a potem co roku kolejno aż do 2007 roku. Co więcej, do 2005 roku każdy tour kończył się tu morderczą czasówką. Orlinek stał się wizytówką Tour de Pologne, a kolarze zaczęli nazywać go “ścianą płaczu”. Rok 2002 to moment, kiedy tour stał się wyścigiem kategorii 2.2 UCI. W 2005 roku z kolei Międzynarodowa Unia Kolarska włączyła Tour de Pologne do UCI Pro Tour, tam gdzie znajdowały się do tej pory m.in. Tour de France i Giro d’Italia. Cykl Pro Tour to było towarzystwo elitarne, tylko 13 wyścigów etapowych na całym świecie. Dzięki temu na starcie Tour de Pologne regularnie zaczęła pojawiać się absolutna światowa czołówka. Szerokie transmisje z wyścigu śledziły już miliony ludzi, także z zagranicy. W prestiżowym rankingu UCI, Tour de Pologne zajął 5. miejsce.
Dziś wyścig jest jedną z największych tego typu imprez na świecie. Co roku przyciąga miliony widzów i najlepszych kolarzy z Polski oraz z zagranicy. Po długiej i trudnej historii nastał okres, w którym Tour de Pologne znajduje się na równi z Tour de France czy Giro d’Italia. Sukces jaki odniósł Czesław Lang inwestując w to wydarzenie, jest przykładem polskiej przedsiębiorczośi i umiejętności perspektywicznego myślenia. Polska zyskuje dzięki temu bardzo wiele w kwestii wizerunku, promocji turystyki, a także gospodarczo, gdyż staje się miejscem atrakcyjnym dla inwestorów zagranicznych, popularnym w celu spędzania wakacji i coraz chętniej odwiedzanym, nie tylko podczas wyścigu. Tour de Pologne funkcjonuje jak dobry biznes. Jest tworzone i organizowane przez Lang Team. Przynosi korzyści. Można śmiało powiedzieć, że jest to po prostu dobry produkt, produkt Made in Poland.