Chiny i Rosja – pogłębione wszechstronne partnerstwo strategiczne

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Krystian Kamiński / zdjęcie: materiały prasowe Konfederacji

Krystian Kamiński (Konfederacja, Ruch Narodowy) komentuje wizytę prezydenta Rosji w Chinach.

W dniach 16-17 maja prezydent Rosji gościł w Chinach. Putin był podejmowany po cesarsku. Z pompą. Jeszcze większą niż w czasie jego poprzednich, nierzadkich przecież, wizyt w kraju potężnego sąsiada. To spore osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że od początku rządów Władimira Władimirowicza i intensyfikacji relacji z Chinami. pod koniec pierwszej dekady XXI w., a szczególnie po 2014 r., pompa była jedną z cech charakterystycznych dla spotkań przywódców wchodzących w buty cesarzy. Skoro celebra rośnie, sygnalizuje to wolę gospodarzy pielęgnowania wzajemnych relacji.

Zatem był czerwony dywan, orkiestra grającą marsze Armii Radzieckiej, dzieci z kwiatami i proporczykami, armatnie salwy i suty bankiet. Wizyta Putina otrzymała dużo uwagi chińskich mediów, która przeniosła się także na chińskie platformy społecznościowe. Xi złożył Putinowi gratulacje w związku z rozpoczęciem nowej kadencji, w której była to pierwsza zagraniczna wizyta rosyjskiego prezydenta.

Dwaj liderzy w pekińskiej Wielkiej Hali Ludowej podpisali porozumienie o „pogłębianiu wszechstronnego partnerstwa strategicznego w zakresie koordynacji dla nowej ery” – ta barokowa nazwa to najwyższy poziom porozumienia zawierany przez ChRL, unikającą wiązania się sojuszami.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych ChRL określiło Putina jako „starego przyjaciela” chińskiego przewodniczącego partii i państwa. Podkreśliło, że dwaj politycy spotykali się już „ponad 40 razy”, a obaj przywódcy pozostają „w ścisłym kontakcie, zapewniając strategiczne wytyczne, które zapewniły zdrowy, stały i płynny rozwój stosunków”.

Wspólne oświadczenie podpisane przez dwóch przywódców było dłuższe niż kiedykolwiek. Podkreślono w nim priorytet współpracy ekonomicznej, ale wyraźnie przebijał z niego sprzeciw wobec hegemonii Stanów Zjednoczonych. Odniesiono się do głównych punktów zapalnych: Rosja w pełni poparła politykę „jednych Chin” w kontekście Tajwanu oraz odrzuciła wszelkie gesty niepodległościowe na wyspie, natomiast w kontekście Ukrainy wezwano jej władze do stołu rokowań, przy czym Putin przed wizytą uznał, że 12-punktowy projekt ram negocjacyjnych opracowany przez Pekin jest odpowiedni. Zachód i Kijów odrzucają na razie ten projekt.

Obaj przywódcy skrytykowali również amerykańskie formaty współpracy obliczonej na osaczania Chin, z których głównym stał się AUKUS (angażujący we współpracę militarną z USA w regionie Azji Południowowschodniej Australię i Wielką Brytanię). W dwustronnej deklaracji wybrzmiewała wyraźnie wola tworzenia świata wielobiegunowego, w której Chiny i Rosja miałyby zajmować miejsca równorzędne z USA.

W tym celu Pekin i Moskwa zadeklarowały pogłębianie współpracy na poziomie sił zbrojnych, bezpieczeństwa i dyplomatycznej. Podkreślały znaczenie ONZ i formatów multilateralnych, w których współpracują: BRICS, Szanghajska Organizacja Współpracy, Zarazem jednak strony podkreśliły, że bazą pozostaje dwustronny traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 2001 r., co uwidacznia niechęć Chińczyków do mnożenia zobowiązań o charakterze prawno-międzynarodowym i chęć utrzymania elastyczności polityki zagranicznej.

Sam Xi podkreślał znaczenie dwustronnego handlu, który w ciągu 10 lat podniósł się o 170 proc. Putin mówił o poszczególnych sektorach kooperacji: handlu surowcami energetycznymi, żywnością, współpracę w dziedzinie energetyki atomowej czy imporcie chińskich samochodów, które szeroko napływają do Rosji (ale i na Białoruś) po zachodnich sankcjach. Zadeklarowaną dalszą dedolaryzację wzajemnego handlu. W zeszłym roku Rosjanie przyznali, że już 75 proc. dwustronnego handlu z Chinami rozliczane jest w ich walucie.

Aspekt ekonomiczny podkreśliła też 17 maja wizyta Putina w mandżurskim Harbinie, gdzie uczestniczył w otwarciu VIII Wystawy Expo Chiny-Rosja, rozłożonej na powierzchni 400 tys. metrów kwadratowych. To zresztą kolejny symboliczny gest gospodarzy w jego stronę. Harbin wykształcił się jako miasto w związku z budową strategicznej dla Rosji Kolei Wschodniochińskiej i pozostawał w pierwszej połowie XIX wieku domem dla sporej rosyjskie diaspory.

Symbolicznym elementem, a takie zawsze mają znaczenie dla wschodniej dyplomacji, jest 75 rocznica nawiązania relacji dyplomatycznych między Związkiem Radzieckim, a proklamowaną wówczas ChRL. Co ciekawe w komunikacie chińskiego MSZ nie tajono, że relacje te miały swoje „wzloty i upadki”, czyniąc aluzję do rozłamu radziecko-chińskiego rozpoczętego w czasach Chruszczowa, który doprowadził potem do ostrej rywalizacji, mającej swój militarny epizod w postaci starcia o wyspę Damanskij na rzece Ussuri i koło jeziora Żałanaszkol w 1969 r. Nigdy dość przypominania, że ZSRR przegrał pierwszą „zimną wojnę” także dlatego, że ChRL była wówczas funkcjonalnie po stronie USA, na granicy chińskiej wiązane były znaczne siły militarne i inwestycje Moskwy. Chińczycy brali nawet udział we wspieraniu antyradzieckiego powstania mudżahedinów w Afganistanie. W Chinach wciąż pamięta się również o nabyciu przez Rosję kosztem cesarstwa Qingów obszarów obecnego Kraju Nadmorskiego, Chabarowskiego i obwodu amurskiego w połowie XIX w., co umieszcza się w katalogu „nierównoprawnych traktatów” ukazywanych jako historyczny upadek „Państwa Środka”, którego przezwyciężanie do dziś jest jednym z głównych składników legitymizacji władzy Komunistycznej Partii Chin.

Częstotliwość i spektakularność wizyt Putina w Chinach i Xi Jinpinga ma za zadanie między innymi niwelowanie mentalnego dziedzictwa dekad napięć, nakładających się na jeszcze starsze klisze „żółtego niebezpieczeństwa”, jakie pojawiły się w Rosji jeszcze u schyłku XIX wieku, a które wyświetliły się wyraźnie w latach 90 XX wieku, kiedy to gubernatorzy dalekowschodnich regionów Rosji próbowali zbijać kapitał polityczny na straszeniu „chińską kolonizacją”. Te wysiłki władz dwóch państw znajdują odzwierciedlenie w stymulowanych z poziomu ministerstw, agencji i innych instytucji centralnych lub uczelni kontaktach o naturze kulturalnym i naukowym. Nie inaczej było tym razem, gdyż w programie wizyty zaangażowani byli także urzędnicy odpowiedzialni za te dziedziny oraz studenci.

Wysiłki te zresztą przynoszą skutek. Przywódca Rosji cieszy się dużą popularnością wśród obywateli ChRL, a Chiny były w zeszłym roku wskazywane przez Rosjan jako kraj najbardziej przyjazny po „bratniej” Białorusi.

Jak już wspomniałem USA wygrały XX-wieczną „zimną wojnę” m. in. dzięki Chinom. Dziś sytuacja jest radykalnie inna właśnie z tego powodu, że Pekin i Moskwa przejawiają skłonność do geopolitycznej synergii. W dodatku potencjał samych Chin, jest większy niż był kiedykolwiek potencjał ZSRR. Z wyjątkiem jednej, choć ważnej płaszczyzny – broni atomowej. Jednak i na niej Chińczycy nadrabiają dystans w szybkim tempie.

Pekin może być co prawda zaniepokojony relacjami rosyjsko-północnokoreańskimi. Moskwa daje bowiem ostatnio izolowanemu Pjongjangowi jeden z niewielu punktów podparcia wobec potęgi chińskiej, przez którą KRLD była do tej pory znacznie ograniczana. Ten punkt podparcia Kim Dzong Un już wykorzystuje intensyfikując swój program rakietowy i znacznie zwiększając częstotliwość testów, obejmujących już zarówno pociski manewrujące jak międzykontynentalna pociski na paliwo stałe. Niemniej jest to detal w obliczu ewentualnej konsolidacji sił na „Wielkiej Wyspie” świata i budowania w jego azjatyckiej części coraz bardziej autonomicznego obiegu gospodarczego, systemu cyrkulacji towarów, technologii i kapitału.

Europa jest tylko półwyspem „Wielkiej Wyspy”, który przestał już nad nią dominować materialnie i kulturowo. Podstawowym pytaniem pozostaje, czy wejście w koleiny amerykańskiej polityki odgradzania się od Chin ekonomicznym i technologicznym „wielkim murem” (tym razem antychińskim) przyniesie Europie korzyści i bezpieczeństwo, czy raczej koszty, których Waszyngton, stosujący protekcjonizm także wobec UE, nie zrekompensuje, i niebezpieczeństwo związane z konsolidacją kontynentalną w Eurazji przeciw Europie, a nie z nią.

Dwa tygodnie temu Pekin zamanifestował, że ma partnera w postaci państwa zajmującego największą, tranzytową jej część. A ten partner właśnie bije, z pewnym powodzeniem, taranem w Ukrainę. Pekin geopolitycznie jest więc znacznie bliżej nas, niż wskazuje na to wartość wyrażona w kilometrach.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY