- Szczepan Wójcik udzielił wywiadu portalowi RadioMaryja.pl
- Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej mówił o odczuciach, jakie wzbudziła w nim konwencja PiS w Przysusze
- Politycy partii zapowiedzieli rozwiązanie problemów nadużyć, jakich dopuszczają się skrajnie lewicowi „animalsi”
- Wójcik wyraził chęć pomocy we współtworzeniu kodeksu, który ustaliłby zasady funkcjonowania branży i jej ochronę
Szczepan Wójcik staje w obronie rolnictwa
Środowisko szefa Instytutu Gospodarki Rolnej do niedawna toczyło spór z Prawem i Sprawiedliwością. Kością niezgody była zaproponowana przed dwoma laty kontrowersyjna „Piątka dla zwierząt”, która zlikwidowałaby branżę futerkową w Polsce. Szczepan Wójcik obronił jednak przemysł przynoszący Polsce olbrzymie zyski. Teraz, kiedy władza zrezygnowała z dalszych prób irytowania hodowców, przyszedł czas na stworzenie porozumienia w walce z tzw. animalsami.
W rozmowie z portalem RadioMaryja.pl pytany, czy odczuwa żal za krzywdy wyrządzone przez PiS, wskazuje, że jest poważnym człowiekiem i nie trzyma długo urazy.
– Jestem zwykłym polskim przedsiębiorcą, jaki mogę mieć żal do tak ważnych ludzi? Protesty natomiast współorganizowaliśmy wspólnie. Faktycznie tamten okres dał nam bardzo „popalić”. W pewnym momencie, gdy już Lewica poczuła krew, razem z moimi współpracownikami pracowaliśmy bez wytchnienia przez ponad dwa lata i to w sposób naprawdę zaangażowany, poświęcając nasze życie rodzinne. Ściągnęliśmy na siebie wiele niebezpieczeństw i sytuacji niekomfortowych. Obrażano nas i grożono śmiercią, szkalowano i próbowano przestraszyć. Mój najbliższy współpracownik, odpowiadający za wiele strategii i realizacji, Marek Miśko, dostawał od „zielonych” życzenia „aby jego dzieci zdechły na raka”… Taki to był czas. Dobrze, że się zakończył – wspomina Szczepan Wójcik.
– Jestem zwykłym polskim przedsiębiorcą, jaki mogę mieć żal do tak ważnych ludzi? Protesty natomiast współorganizowaliśmy wspólnie. Faktycznie tamten okres dał nam bardzo „popalić”. W pewnym momencie, gdy już Lewica poczuła krew, razem z moimi współpracownikami pracowaliśmy bez wytchnienia przez ponad dwa lata i to w sposób naprawdę zaangażowany, poświęcając nasze życie rodzinne. Ściągnęliśmy na siebie wiele niebezpieczeństw i sytuacji niekomfortowych. Obrażano nas i grożono śmiercią, szkalowano i próbowano przestraszyć. Mój najbliższy współpracownik, odpowiadający za wiele strategii i realizacji, Marek Miśko, dostawał od „zielonych” życzenia „aby jego dzieci zdechły na raka”… Taki to był czas. Dobrze, że się zakończył – wspomina Szczepan Wójcik.
Choć zgryzoty i problemy, które natworzył rolnikom PiS, były trudne do pokonania, ostatecznie Wójcik nie zamierza dalej walczyć z władzą.
– Nie ma co chować urazy, ponieważ ona zawsze cechuje ludzi małych, a drugą szansę nakazuje dawać Chrystus. Dajemy drugą szansę i o tę samą prosimy. Trzeba działać, czasu jest niewiele – twierdzi przedsiębiorcy.
Kodeks dla wsi
Zakopanie topora wojennego Wójcik traktuje jako próbę nawiązania współpracy z partią. Podczas konwencji PiS w Przysusze politycy, w tym minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk, złożyli ważne deklaracje. Jedną z nich jest stworzenie swoistego „kodeksu” dla polskiej wsi, który miałby w przyszłości uregulować kwestie takie, jak choćby obrona przed skrajnie lewicowymi aktywistami, żądającymi m.in. „uwolnienia” zwierząt gospodarczych.
– Uważam, że stworzenie takiego „kodeksu” mogłoby rozwiązać wiele kwestii w dziedzinie porządkowej i raz na zawsze ustalić zasady, na jakich mamy funkcjonować. To dobry ruch – ocenia prezes Instytutu Gospodarki Rolnej w rozmowie z portalem RadioMaryja.pl.
Kodeks stałby na straży polskiego rolnictwa w przypadku przeróżnych klęsk. Dokument przygotowałby hodowców i producentów na ewentualne zagrożenia.
– Zatrzymanie gospodarki w czasie pandemii, wojna, a zarazem kryzys gospodarczy, zweryfikowały wiele naszych planów, wizji oraz wyobrażeń o przyszłości. Wniosek, który należy z pewnością wyciągnąć to mówiący o tym, że bezpieczeństwo żywnościowe stanowi jeden z najważniejszych obszarów, którym wszyscy powinniśmy być zainteresowani. Zaraz obok obronności i energetyki to właśnie gospodarka rolna jest kluczową dla poprawnego funkcjonowaniu państwa. Kruchość łańcuchów dostaw wykazała to niezbicie. Zdolności produkcyjne żywności na potrzeby własnych obywateli to absolutny warunek przetrwania, ale w przypadku takich krajów, jak Polska chodzi o coś jeszcze – podkreśla Szczepan Wójcik.
Przedstawiciel branży zaznacza, że Polska wciąż rolnictwem stoi i należy strzec tego sektora wszelkimi możliwymi środkami. Jednocześnie Wójcik wskazuje na liczne głosy wśród dziennikarzy i polityków, którzy nierzadko bez zastanowienia forsują „samobójczy” dla polskiej gospodarki model. To właśnie przed nimi chroniłby rolników „kodeks dla wsi”.
– Jesteśmy krajem rolniczym czy tego chcemy, czy nie. Spora grupa tego nie rozumie, niestety są wśród niej również politycy i dziennikarze. Oczywiście, jeżeli ktoś ma do zaproponowania inny model gospodarczy dla Polski, to słucham, ale na razie jesteśmy krajem rolniczym, który musi produkować, żeby zarabiać, a tu potrzebny jest zwiększony wolumen sprzedaży – stwierdza rozmówca portalu radiomaryja.pl.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Źródło: Radio Maryja