- Premier Jamajki Andrew Holness wprowadził w połowie listopada w części regionów stan wyjątkowy.
- Chciał on w ten sposób zwalczyć narastającą przestępczość w kraju.
- Przed Sądem Najwyższym stwierdził, że dalszy wzrost przestępczości doprowadzi do upadku państwa.
- Zobacz także: Zaskakujący pomysł GDDKiA. Polska miałaby jednego dnia zyskać 2,5 tys. km autostrad
Jamajka ma jeden z najwyższych wskaźników morderstw spośród państw karaibskich – 47 zabójstw na 100 tysięcy mieszkańców. Dla porównania w Polsce jest to 0,7 na 100 tysięcy obywateli. W związku z tym władze wyspy postanowiły podjąć działania mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa w regionie. Jak podaje CNN, w 9 z 14 regionów wprowadzono stan wyjątkowy. Ograniczenia będą obowiązywać m.in. w Clarendon i Hanover, a także częściach Kingston i Saint James, gdzie jest położony popularny wśród turystów kurort Montego Bay.
Po wprowadzeniu stanu wyjątkowego władze zyskują wiele nowych uprawnień. Możliwe będzie m.in. przeszukiwanie domów i mieszkań bez nakazów sądowych, a także aresztowanie obywateli. Ostre przepisy w tym zakresie budzą sporo kontrowersji.
Czytaj więcej: Kolejne stany USA zakazują TikToka. „To zagrożenie dla cyberbezpieczeństwa USA”
Premier Jamajki tłumaczy się przed Sądem Najwyższym
Po tym jak stan wyjątkowy ogłoszono w połowie listopada w części regionów, Sąd Najwyższy Jamajki orzekł, że władze naruszyły liczne prawa obywatelskie aresztując mieszkańców bez wyraźnej przyczyny.
Wszyscy Jamajczycy powinni móc cieszyć się okresem świątecznym, w pełni bezpiecznym i wolnym od przemocy. Mamy do czynienia z naprawdę poważnymi zagrożeniami kryminalnymi i musimy użyć wszystkich dostępnych nam uprawnień
– wytłumaczył premier Jamajki Andrew Holness.
Premier Jamajki dodał również, że dalszy wzrost wskaźnika zabójstw może doprowadzić nawet do upadku państwa.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
wprost.pl, magnapolonia.org