- Szwedzka prokuratura poinformowała, że do uszkodzenia rurociągów Nord Stream doszło w wyniku sabotażu.
- Podkreślono, że wybuch nastąpił po zewnętrznej stronie rurociągu.
- Oznajmiono także, że znany jest rodzaj i skład użytego ładunku wybuchowego.
- Zobacz także: Michalkiewicz: Nie wierzę w żadną niezawisłość polskich sądów [NASZ WYWIAD]
Nic nie wskazuje, aby wybuch nastąpił ze środka rury. To była siła z zewnątrz
– wyjaśnił Mats Ljungqvist.
Jeszcze w połowie listopada szwedzka prokuratura w Sztokholmie informowała o przeprowadzeniu badań na miejscu wybuchów Nord Stream. Podkreślono wówczas, że na dnie Morza Bałtyckiego doszło do sabotażu gazociągu. Wówczas śledczy mieli zabezpieczyć wszelkie potrzebne materiały.
W rozmowie z “Expressen” prokurator Mats Ljungqvist poinformował o dalszych ustaleniach.
Wydaje nam się, że wiemy, co się wydarzyło na miejscu. (…) Wiemy też, jaki to materiał wybuchowy
– dodał szwedzki prokurator.
Czytaj więcej: Fatalny poziom sędziowania. Apelują o odwołanie holenderskiego arbitra
Jak mogło dojść do wybuchu?
Szwedzkie media powołując się na opinię eksperta Hansa Liwanga ze Szwedzkiej Akademii Obrony, stawia tezę, że ładunek wybuchowy mógł zostać podłożony na dnie przy rurach za pomocą statku. Mniej prawdopodobna jest wersja z wykorzystaniem łodzi podwodnej, gdyż wymagałoby to większych zasobów oraz wiązałoby się z większym ryzykiem.
Na początku listopada amerykański portal Wired ujawnił analizę danych satelitarnych firmy SpaceKnow, które wykazały obecność dwóch dużych statków z wyłączonymi urządzeniami śledzącymi w rejonie rurociągu Nord Stream 2 kilka dni przed jego uszkodzeniem we wrześniu.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
radiomaryja.pl