- Napisał, że jest ona wyłączana wkrótce po starcie audycji.
- Potem nagranie jest sprawdzane przez długi czas, a podczas sprawdzania nie generuje przychodów.
- Gdy mijają dwa tygodnie sprawdzania, monetyzacja zostaje włączona. Stary materiał nie zdobywa jednak wielu nowych wyświetleń.
- Zobacz też: Policja zatrzymała 30-latka podejrzewanego o atak nożem na kierowcę biskupa Chrząszcza
Pisarz, publicysta i historyk z zamiłowania Radosław Patlewicz podzielił się na Twitterze swoją obserwacją dotyczącą systemu monetyzacji nagrań w serwisie YouTube. Napisał, że jest ona wyłączana wkrótce po starcie audycji. Potem nagranie jest sprawdzane przez długi czas, a podczas sprawdzania nie generuje przychodów.
Tak wygląda monetyzacja na niepoprawnych politycznie kanałach YT. Wyłącza się ją tuż po starcie audycji, pod pozorem “wulgarnego języka”, a następnie sprawdza każde nagranie przez 2 tygodnie, żeby przypadkiem nie generowało przychodów w czasie największej oglądalności.
Tak wygląda monetyzacja na niepoprawnych politycznie kanałach YT. Wyłącza się ją tuż po starcie audycji, pod pozorem “wulgarnego języka”, a następnie sprawdza każde nagranie przez 2 tygodnie, żeby przypadkiem nie generowało przychodów w czasie największej oglądalności. 1/2 pic.twitter.com/pjTQ9h8MCD
— Radosław Patlewicz 🇵🇱 (@RadekPatlewicz) November 14, 2022
Monetyzacja zostaje włączona… po dwóch tygodniach
Gdy mijają dwa tygodnie sprawdzania, monetyzacja zostaje włączona.
Po dwóch tygodniach nagranie zaczyna palić się na zielono, bo “nie znaleziono problemów”. I żeby nie było – nie żalę się, tylko informuję o sytuacji.
2/2 Po dwóch tygodniach nagranie zaczyna palić się na zielono, bo “nie znaleziono problemów”. I żeby nie było – nie żalę się, tylko informuję o sytuacji.
— Radosław Patlewicz 🇵🇱 (@RadekPatlewicz) November 14, 2022
Jeden z internautów napisał:
Ciekawe, czy robi to algorytm, czy jest konkretna osoba przypisana do Pana.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com