- Działał na rzecz rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SVR).
- Czeska Służba Informacji Bezpieczeństwa (BIS) śledziła go przez lata.
- Mężczyzna nie został ukarany. Dlaczego?
- Zobacz też: Pikieta pod rosyjską ambasadą już w sobotę. Bąkiewicz: Rosja jest niewątpliwie zagrożeniem
Wieloletni pracownik czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych współpracował z rosyjskim wywiadem cywilnym i przekazywał tajne informacje. Służba Informacji Bezpieczeństwa (BIS) śledziła go przez lata. Mężczyzna nie został ukarany, jedynie musiał opuścić ministerstwo.
Był wysoce zweryfikowanym pracownikiem, który miał również certyfikat bezpieczeństwa na najwyższym poziomie. W ministerstwie pracował od lat 90. Oprócz centrali w Pradze, pracował także w czeskich ambasadach, w tym w jednym z krajów afrykańskich.
Do sprawy odwołał się premier kraju Petr Fiala.
Jestem poinformowany o całej sprawie i doceniam pracę służb specjalnych, w tym przypadku BIS. To dowód na to, że służby bezpieczeństwa pracują dobrze i dla dobra czeskich obywateli.
Nie poniesie prawnych konsekwencji
BIS przed laty odkrył, że rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SVR) ma w czeskim MSZ źródło wrażliwych informacji, a następnie go zidentyfikował i wyśledził.
Były pracownik MSZ nie poniesie jednak prawnych konsekwencji. Nie będzie go można oskarżyć, ponieważ dane, które ujawniał Rosjanom są tak bardzo poufne, iż służby nie chcą, by zostały przedstawione jako dowód.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Echo24.cz, Biznes alert