- Pod koniec maja Tomasz Lis niespodziewanie przestał pełnić funkcję redaktora naczelnego Newsweeka.
- W połowie czerwca anonimowi pracownicy zaczęli w przestrzeni publicznej zarzucać Lisowi stosowanie wobec nich mobbingu.
- Dziennikarka Renata Kim przyznała na Twitterze, że to ona zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku.
- Zobacz też: Masowe protesty w Uzbekistanie. Prezydent wycofuje się ze zmian w konstytucji [WIDEO]
Tajemnicze odejście
Pod koniec maja Tomasz Lis przestał pełnić funkcję redaktora naczelnego tytułu. “Jest czas powitań i czas pożegnań. Serdecznie dziękuję moim koleżankom i kolegom z Newsweeka za dziesięcioletnią wspólną pracę, fascynującą przygodę w niezwykłych czasach. Newsweek jest w doskonałych rękach i ma przed sobą świetną przyszłość.” – napisał wtedy na Twitterze. Na temat przyczyny tej decyzji krążyło wiele plotek.
Możliwe przyczyny
W połowie czerwca w “Wirtualnej Polsce” ukazał się artykuł Szymona Jadczaka, w którym dziennikarz pisał o skargach pracowników “Newsweeka”, według relacji których Tomasz Lis miał dopuszczać się mobbingu wobec podwładnych. “Oszczędzałam siły, zwłaszcza że i tak często po rozmowie z szefem z trudem powstrzymywałam łzy. Albo płakałam” – mówiła ponoć jedna z kobiet. “Raz na szczególnie okropnym kolegium miałam atak paniki, ale bałam się prosić o pomoc, więc wyszłam z sali. Zajęła się mną koleżanka z sekretariatu”. Po publikacji głos zabrali związkowcy z Komisji Dziennikarek i Dziennikarzy przy OZZ Inicjatywa Pracownicza.
Renata Kim zabiera głos
Na swoim Twitterze dziennikarka Renata Kim przyznała się do bycia jedną z osób, które zgłaszały nadużycia. Podziękowała przy tym nowemu naczelnemu Newsweeka, Tomaszowi Sekielskiemu:
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Interia