Media Narodowe mają ogromna moc oddziaływania. Niespełniony aktor Aleksander Jabłonowski (noszącym naprawdę nazwisko jak rabin Awram Olszański z Bracławia) w trybie pilnym został odwołany z urlopu nad jeziorem, by wyjaśniać, że flaga podobna do banderowskiej widoczna na jego paradzie nie była flagą banderowską tylko hutniczą.
Choć Jabłonowski kilkukrotnie w mediach kłamał (co do swojego nazwiska, pochodzenia, rodziców, miejsca zamieszkania) to nie ma powodów, by nie wierzyć w wersję o fladze głoszoną przez Jabłonowskiego. Dziwić może tylko to, że tak wielu hutników jest na Zachodniej Ukrainie.
Źródłem nieporozumienia było to, że Jabłonowski w swoim przekazie łączy symbolikę całkowicie sprzeczna. Nosi Jaszczurkę NSZ i chwali Sierowa z NKWD, choć NSZ walczył z Rosjanami. Łączy katolicki szczerbiec z rodzimokulturowym antykatolickim symbolem Zadrugi. Głosi aborcje, sra na Biblie i współpracuje z Grzegorzem Braunem deklarującym katolicyzm. Więc połączenie flagi banderowskiej i haseł anty ukraińskich też mogłoby nie dziwić. Sojusz wszelkich ekstremizmów.
W ocenie flagi zmylić mogło też to, że wyznawcy Jabłonowskiego wielokrotnie na swoim marszu skandowali „śmierć, śmierć, śmierć” – jest to hasło bardzo podobne do hasła banderowców „smert, smert, Lacham smert”. Nie zdziwiłoby to, że nikogo nie bulwersował (idący przed popiersiem Romana Dmowskiego) zwolennik Jabłonowskiego trzymający flagę podobną do flagi banderowców.
Czekamy teraz na informacje czy flaga podobna do rosyjskiej, którą niósł w zeszłym roku w paradzie Jabłonowskiego Maciej Poręba (aktor i konsultant w filmach LGBT, w których są sceny seksu analnego gejów), nie była flaga rosyjska tylko zupełnie inną np. flagą mleczarzy.
Jan Bodakowski