- Rosyjscy najeźdźcy bardzo często przejmują na okupowanych terenach sieci marketów oraz sklepów.
- Przejęto m.in. sklepy należące do sieci ATB oraz Fozzy Group i przemianowano je na rosyjskie markety sieci Mera oraz Sytyj Market.
- Właściciele zagarniętych sklepów dowiadują się o tym przeważnie z mediów społecznościowych oraz rosyjskich mediów.
- Dyrektor generalny Ekonom Plus Wołodymyr Matiasz wyjawił, że polecił pracownikom, aby oddawali klucze do sklepów.
- Według informacji medialnych Rosjanie mają również nie radzić sobie z zarządzaniem sklepów.
- Zobacz także: PE pogrąży UE w blackoucie? Przyjęto tragiczne zmiany w ETS
Od początku wojny na Ukrainie, rosyjscy najeźdźcy przejęli niemal 100 sklepów największej sieci ukraińskich marketów ATB w Bierdańsku, Melitpolu, Chersoniu oraz w wielu innych okupowanych miejscowościach. W ich miejsce Rosjanie utworzyli własne sieci Mera lub Sytyj Market.
Rosjanie zawłaszczają każde przedsiębiorstwa
Podobny los spotyka inne ukraińskie sieci dyskontowe należące do Fozzy Group. W innych zajętych miastach 17 marketów Silpo zostało zostało zamkniętych. Część z nich rozkradziono albo zniszczono w wyniku działań wojennych. Rosyjskie wojska okupacyjne przywłaszczają wszystkie możliwe rzeczy m.in. regały sklepowe, urządzenia chłodnicze oraz wiele różnych sprzętów.
Właściciele dowiadują się o nielegalnym przejęciu swoich lokali przeważnie z mediów społecznościowych albo z rosyjskich mediów.
Kiedy mieliśmy jeszcze łączność z pracownikami, prosiliśmy ich o zaklejanie szyldów lub ich zdejmowanie. Teraz nie ma kto tego zrobić. Nasze sklepy nie działają, ale ktoś działa pod naszym szyldem
– wyjaśnił dyrektor generalny sieci Ekonom Plus posiadająca 32 markety w obwodzie zaporoskim.
Ponad połowa jego sklepów jest zamknięta. Część z nich otworzyli właściciele pomieszczeń lub kierownicy sklepów.
Muszą jakoś żyć, żeby nie umrzeć z głodu
– dodał Wołodymyr Matiasz.
Jeden z managerów sieci handlowych wyjawił anonimowo, że sklepy w okupowanych miastach są przejmowane nie tylko przez rosyjskich żołnierzy ale również przez sprzyjającym Rosji mieszkańców, czy też pospolitych przestępców, którzy dzielą między sobą strefę wpływów.
Żeby uzyskać dostęp do sklepów najeźdźcy odszukują miejscowych pracowników, którzy nie wyjechali z miasta. Wykorzystują do tego informacje uzyskane od miejscowych władz. Czasem im grożą, czasem szantażują i zmuszają do oddania kluczy i otwarcia sklepu. Wołodymyr Matiasz z Ekonom Plus polecił podwładnym, że bezpieczeństwo jest najważniejsze i że w przypadku takich żądań mają oddawać klucze.
Czytaj więcej: Prezydent Litwy nie obawia się rosyjskiego odwetu. “Jesteśmy na to gotowi”
Rosjanie gubią się przy zarządzaniu sklepów
Jak ujawnił portal “Forbes”, okupanci w jednym z miast przyznali się do tego, zę nie potrafią zarządzać skradzionym sklepem. Nie mają pojęcia jak liczyć rozchód i sprzedaż.
W jednym ze sklepów sieci Silpo w Chersoniu można płacić w hrywnach lub w rublach, a terminale do płatności kartą nie działają.
Jeżeli ktoś płaci banknotem o nominale 5 tys. rubli, to reszty “nie ma”. Codziennie rano wystawiany jest kurs walut, jak w kantorze. Nikt nie prowadzi żadnej sprawozdawczości
– relacjonowała jedna z kasjerek.
Banknot 5 tys. rubli to największy nominał w obiegu o równowartości ok. 415 zł. Właściciele sieci handlowych już zbierają dowody, by w przyszłości uzyskać odszkodowania za poniesione straty. Szacuje się je w chwili obecnej na 50 mld hrywien, czyli około 750 mln zł.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
polsatnews.pl