- W Polsce od pewnego czasu z powodu wojny na Ukrainie mieszkają obywatele tego kraju chroniąc się tym samym przed konfliktem
- Z tego też powodu Ukraińcy przypomnieli sobie o starej pieśni “Czerwonej kalinie”, która została napisana w 1914 r. przez Stiepana Czarneckiego
- Niestety została ona również odtworzona i zaśpiewana przez wiernych podczas kazania w trakcie mszy świętej
- Proboszcz parafii im. Edwarda Detkensa w Warszawie rozdał nawet swoim wiernym tekst utworu
- Rzecznik kurii Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński odnosząc się do sprawy nie chciał jeszcze przesądzać, czy pieśń została wykonana podczas kazania
- Portal “interia.pl” pokazał jednak, że parafia regularnie zamieszcza kazania ks. Wojciecha Drozdowicza w swoich mediach społecznościowych
- Warto również przypomnieć, że pieśń była również wykorzystywana przez banderowców w trakcie rzezi wołyńskiej
- W tej sprawie do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Zamojski Dom Kultury, który również zaprezentował traumatyczny utwór
- Zobacz także: Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Na rozkaz Stalina wymordowano 22 tysiące Polaków
W poniedziałek wielkanocny w parafii im. Edwarda Detkensa w Warszawie doszło do skandalicznej sytuacji. Podczas mszy świętej proboszcz Wojciech Drozdowicz zaprezentował i odtworzył z przenośnego głośnika ukraińską pieśń ludową “Czerwoną kalinę”. Przeżywa ona bowiem pewne ożywienie wśród Ukraińców napadniętych przez wojska rosyjskie.
Nagranie z kazania ks. Drozdowicza podbiło nie tylko polski internet, ale przypadł także do gustu naszym wschodnim sąsiadom. Jednakże przy głosach zachwytu, pojawiła się również fala krytyki. Część komentujących wskazała, że podczas mszy świętej ksiądz dopuścił się profanacji urządzając pewien happening.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Komentarz Archidiecezji Warszawskiej
Do skandalicznego wydarzenia w jednej z warszawskich parafii postanowił się odnieść rzecznik kurii Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński, który został zapytany przez dziennikarzy portalu “interia.pl”, czy pieśń śpiewana przez banderowców została odtworzona podczas mszy świętej.
Widziałem ten filmik, rzeczywiście taka pieśń została odśpiewana. Całkowicie zrozumiałe jest wyrażenie braterstwa z Ukrainą. Pytanie, czy powinno to mieć miejsce podczas mszy świętej, bo jak rozumiem, była to msza święta, choć tego do końca nie jestem pewien
– przekazał rzecznik kurii ks. Przemysław Śliwiński.
Część osób jest zaniepokojona, że jest to jakiegoś rodzaju nadużycie. Myślę, że ta sprawa wymaga po prostu wyjaśnienia i zbadania, bo na podstawie filmiku trudno cokolwiek rozstrzygnąć
– zaznaczył.
Warto jednak zauważyć, że parafia na Bielanach w swoich mediach społecznościowych regularnie publikuje nagrania z kazań księdza Drozdowicza. Nie inaczej było i tym razem, gdzie zamieszczono nagranie kazanie z drugiego dnia świąt Wielkiejnocy.
Tymczasem sama parafia na Bielanach regularnie w mediach społecznościowych publikuje kazania księdza Drozdowicza. Tak było też w tym przypadku – nagranie z poniedziałku wielkanocnego jest dostępne w internecie. Wobec tego, jeśli pieśń została odśpiewana podczas kazania, nie ma wątpliwości, że cała sprawa miała miejsce podczas mszy świętej.
– zauważyli dziennikarze “Interii”.
Banderowska pieśń podczas Rzezi Wołyńskiej
Niecodzienne kazanie budzi zainteresowanie nie tylko świeckich, ale i duchownych. Do sprawy odniósł się m.in. ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Panie Redaktorze @ArturStelmasiak, czy naprawdę uważa Pana za właściwe to, że świecką piosenkę (niezależnie w jakim języku) wykonuje kapłan z liturgicznych szatach i to w Kościele z ambony, która służy do głoszenia Słowa Bożego? @ArchWarszawska @PSliwinski @PCh24pl @niedziela_pl
— Isakowicz-Zaleski (@IsakowiczZalesk) April 19, 2022
Choć pieśń powstała w 1914 r. i była ona używana jako hymn przez Legion Ukraińskich Strzelców Siczowych, ma ona zdecydowanie ciemną kartę w swojej historii. Ta sama pieśń była śpiewana przez Ukraińców, którzy dokonywali strasznych mordów podczas rzezi wołyńskiej.
Jak donosi zamojska “Kronika Tygodnia”, pierwsze głosy oburzenia dotyczące tej pieśni obijają się o prokuraturę. W Zamojskim Domu Kultury “Czerwoną kalinę” odśpiewały wspólnie polskie i ukraińskie dzieci. Wołyniacy złożyli nawet w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Nawet po modyfikacji pieśń ta nie powinna być wykonywana publicznie w Polsce, bo promuje faszystowską ideologię, jaką jest banderyzm
– podkreślono w oświadczeniu Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu.
interia.pl