Zobacz także: Emmanuel Macron kontra Le Pen. Jak rozłożą się głosy w drugiej turze?
Piotr Motyka: Co oznaczają wyniki I tury wyborów we Francji, co osiągnęli poszczególni kandydaci?
Kacper Kita: Widzimy we Francji śmierć partii starego establishmentu, które rządziły krajem na zmianę przez poprzednie 60 lat – centroprawicy (postgaullistów, dziś Republikanie) i centrolewicy (Partia Socjalistyczna). Te dwa ugrupowania miały kiedyś razem 90% poparcia. Jeszcze 10 lat temu miały 56%. Teraz dostały razem ledwie 6,5%. Republikanie 4,78%, Socjaliści 1,75%. Po raz pierwszy w historii V Republiki większość głosów – aż 56% – padła na ugrupowania stygmatyzowane przez dekady jako „skrajne” i „ekstremistyczne”.
Zamiast duopolu i naprzemiennych rządów tych dwóch ugrupowań we Francji w ciągu ostatnich lat wytworzyły się trzy nowe obozy. Mamy obóz narodowy, w którym przywództwo utrzymała Marine Le Pen (23%), a drugą siłą jest Éric Zemmour (7%). Mamy Macrona, który w 2017 r. prezentował się dzięki wsparciu mediów jako „nowa siła”, a dziś zbiera ze swoim 27% prawie wszystkich chcących po prostu przetrwania demoliberalnego status quo. Trzecią dużą siłę stworzył Jean-Luc Mélenchon, przedstawiciel „skrajnej lewicy” zbierający pod swoje sztandary jednocześnie część klasy pracującej, wielkomiejską postępową lewicę (zwolenników LGBT etc) i muzułmanów – aż 70% wyznawców Mahometa głosuje na Mélenchona. Zjawisko to nazywa się niekiedt islamogauchisme – islamolewactwo. Nawet ministrowie rządu Macrona używają czasem tego pojęcia.
Piotr Motyka: Jakie mogą być scenariusze II tury wyborów?
Kacper Kita: Macron jest faworytem, ale nie pewniakiem. Dałbym mu na dziś 70% szans na zwycięstwo. Walka będzie toczyć się na trzech polach. Po pierwsze, o klasę pracującą i lewicowców bardziej „socjalnych” a mniej „obyczajowych” głosujących na Mélenchona. Po drugie, o mobilizację nie głosujących w I turze – Macron hasłem powstrzymania „skrajnej prawicy”, Le Pen hasłem walki „ludu” przeciwko „elitom” i odrzucenia status quo. Po trzecie, o wyborców konserwatywno-liberalnych i centroprawicowych będących pomiędzy obojgiem konkurentów.
Piotr Motyka: Jakie znaczenie ma dla Polski i świata, też w kontekście konfliktu Rosji z Ukrainą, kto wygra wybory?
Kacper Kita: Wynik wyborów nie będzie miał dużego wpływu na konflikt Rosji z Ukrainą. Le Pen proponowała zwołanie konferencji międzynarodowej z udziałem USA, W. Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji, Ukrainy, Polski i Węgier, która miałaby zakończyć konflikt. Jeśli chodzi o sankcje, Macron jest trochę ostrzejszy wobec Moskwy, ale nie ma między nimi dużej różnicy.
Dla Europy wybór Marine Le Pen oznaczałby duży cios w projekt europejskiej federacji i dominującą pozycję Niemiec, co byłoby korzystne dla Polski. Poza tym Le Pen w ostatnich latach starała się wyraźnie, żeby również wobec polskiego odbiorcy zdjąć z siebie odium putinistki. Deklarowała m. in. zapłacenie za Polskę kar nakładanych przez instytucje unijne czy wsparcie militarne. Oczywiście zobaczylibyśmy w praktyce, ile by z tego zrealizowała. Trzeba pamiętać, że również Macron był zdolny do pragmatyzmu wobec Warszawy.
Piotr Motyka: Niech Pan Bóg błogosławi Francji i Francuzom, serdecznie dziękuję za ciekawy wywiad, Bóg zapłać!
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com