- Marcin Dobski z “Salonu24” postanowił za zgodą Roberta Bąkiewicza, odwiedzić należący do Stowarzyszenia Marsz Niepodległości ośrodek pod Otwockiem.
- Posesja zajmuje około 9 tys. mkw wraz z niewielkim lasem, który może zostać w przyszłości wycięty pod inwestycję.
- Na terenie ośrodka znajdują się stajnie oraz wybiegi dla koni, którymi zajmuje się mężczyzna mieszkający w jednym z domków.
- W trzech drewnianych domkach zamieszkuje obecnie około 30 uchodźców z Ukrainy.
- Jak opowiada jeden z wolontariuszy, gościom zapewniony jest ciepły obiad, a także świeże pieczywo oraz produkty spożywcze.
- Opiekujący się uchodźcami przekazali, że ośrodek, aby móc przyjąć większą liczbę cudzoziemców potrzebuje łóżka oraz duże garnki do gotowania obiadów.
- Zobacz także: Przemysław Czarnek: Polskie szkoły przyjęły ponad 130 tys. uczniów z Ukrainy
Ośrodek pod Otwockiem
Ośrodek należący do Straży Narodowej leży około 40 min od Warszawy w Otwocku. Placówka znajduje się na terenie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.
Tutaj ma być dom spokojnej starości, który wybuduje Zygmunt Solorz
– czytamy w relacji “Salonu24”.
Na terenie ośrodka znajduje się zagroda dla koni oraz stajnia, które zajmują łącznie 9 tys. metrów kwadratowych. Warunkiem sprzedaży poprzednich właścicieli było pozostawienie koni, stajni oraz mieszkających na terenie posesji mężczyzny opiekujący się zwierzętami oraz jego żony.
Starszy mężczyzna zajmuje się zwierzętami od lat, ponieważ w okolicy jest dużo tras, po których można jeździć konno. Nie tylko jedna z byłych właścicielek ma tutaj swojego konia, ale też inne osoby, które w sezonie tu się pojawiają.
Z uwagi na obecność koni, dzieci ukraińskich uchodźców, które w ostatnim czasie skorzystały również z możliwości przejażdżki.
Podczas naszej wizyty wolontariuszka zachęcała dzieciaki do głaskania zwierząt; jedne robiły to chętnie, inne miały obawy.
– czytamy w artykule Marcina Dobskiego.
Jeden z koni jest przystosowany do hipoterapii, czyli rehabilitacji psychoruchowej dla niepełnosprawnych. Rozwinięcie tego, to jeden z pomysłów Roberta Bąkiewicza i kolegów na tchnięcie życia w ośrodek.
Straż Narodowa przyjmuje ukraińskich uchodźców
Warto zaznaczyć, że na terenie ośrodka znajdują się nie tylko stajnie i wybiegi dla koni, ale również część jego terenu zajęta jest przez las. Nowi właściciele, gdy otrzymają odpowiednie pozwolenie od urzędników, chcieliby część z nich wyciąć, a teren przeznaczyć pod inwestycję.
Centralnym miejscem ośrodka jest spory budynek mieszkalny, który ma dwie kondygnacje, a jego powierzchnia mieszkalna zajmuje około 250 mkw. Budynek posiada kuchnię oraz duże pomieszczenia, w których mieszkają wolontariusze ze Straży Narodowej. W przyszłości kolejne pokoje mogą stać się mieszkaniem dla Ukraińców.
Pomieszczenia wymagają odświeżenia, przydadzą się dodatkowe meble. Obok głównego budynku, za nim są po prawej stronie trzy drewniane piętrowe domki, w których mieszkają uchodźcy. Naprzeciwko nich są dwa parterowe domki. Jeden ma zostać przystosowany do zamieszkania, a drugi pełni rolę świetlicy dla dzieci. Jest duży stół, telewizor, pokój zabaw, w którym jest sporo zabawek, a także miejsce, w którym dzieci mogą się edukować, łącząc się online.
Aktualnie na terenie ośrodka przebywają 34 osoby uciekające przed wojną z Ukrainy. Uchodźcy pochodzą z trzech miast. Z Żytomierza jest 11 osób, z Białej Cerkwi – 10 i z Dniepropietrowska – 13. W ciągu kilku najbliższych dni ma przyjechać też pięć osób z Charkowa, a docelowo narodowcy mogą pomieścić ich 55.
W pierwszym domku od lewej są trzy pokolenia Ukraińców. Jest schorowany senior, jego córki i ich małe dzieci
– opowiadał red. Dobskiemu, pan Tomek odpowiadający za koordynowanie działań opieki nad gośćmi.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Codzienna opieka nad uchodźcami
W ośrodku przebywa regularnie tłumaczka, która porozumiewa się z gośćmi wypytując ich o potrzeby. W jednym z domków znajduje się senior wymagający leczenia, a także młoda kobieta w dwudziestym tygodniu ciąży.
Mówią, że są bardzo zadowoleni z warunków, niczego im nie brakuje, tylko nastolatkowie narzekają na słaby internet
– przyznała kobieta, która sama pochodzi z Ukrainy, ale mąż jest Polakiem.
Jak relacjonuje portal “Salon24” w początkowych dniach dochodziło między mieszkańcami do kłótni, którzy pochodzili z różnych miast Ukrainy. Jednakże nikt nie wnikał w genezę owego konfliktu, który został szybko wyjaśniony przez samych uchodźców. Wolontariusze nie ingerują w życie przybyszów, lecz dbają o realizowanie ich potrzeb.
Codziennie, wolontariusze gotują gościom obiady, które są później dostarczane do domków. Natomiast śniadania i kolacje są przygotowywane przez uchodźców. Wolontariusze zapewniają wyłącznie codziennie świeży chleb oraz produkty spożywcze, w tym słodycze dla dzieci, a także środki do higieny.
Bardzo dużo jedzą. Nie wiem czy ze względu na to, że mało jedli uciekając z Ukrainy, czy przez ten stres związany z wojną, ale apetyty im bardzo dopisują
– zauważył przewodnik.
Przy domkach znajduje się również zadaszone miejsce z murowanym grillem, stołami i ławami. Obok również jest miejsce na ognisko, które zostało już raz rozpalone przez uchodźców.
Wszystko tu dzieje się stopniowo. Dzieci, w wieku od kilku do kilkunastu lat, spędzały czas na powietrzu, grały w piłkę razem z Robertem Bąkiewiczem, inne pod opieką starszego rodzeństwa spacerowały po lesie, z kolei dorośli spędzają czas w domkach lub tuż przed nimi siedząc na krzesłach. Uchodźcy wyglądają na wycofanych, co nie powinno dziwić ze względu na wojnę w ich Ojczyźnie oraz barierę językową w Polsce.
Tomasz, który koordynuje wszelkie działania na terenie ośrodka, chwali również miejscowy Ośrodek Pomocy Społecznej, z którym współpraca układa się wzorowo. Ludzie Bąkiewicza, w tym ratownicy medyczni, znajdują się też na granicy w Medyce, gdzie również niosą pomoc Ukraińcom.
salon24.pl, medianarodowe.com