- Prokuratura w Warszawie bada sprawę zarzutów o nadużycia finansowe w partii Razem.
- Ośmioro członków partii w 2019 roku miało wziąć 100 tys. zł premii.
- Za taki czyn możliwa jest nawet kara więzienia.
- Zobacz także: Zwrot w sprawie Paulo Sousy. Chciał wystawić reprezentację Polski, a zostanie z niczym?
Finansowe dopłaty w partii Razem
Lewicowa partia w 2019 roku rozdała ośmiu ówczesnym członkom zarządu po 152 tys. zł premii. Sprawa wzbudziła zainteresowanie dopiero w lipcu 2020 roku. Wtedy uwagę zwróciły deklaracje majątkowe czwórki polityków partii Razem: Pauliny Matysiak, Adriana Zandberga, Macieja Koniecznego i Marceliny Zawiszy.
Zgodnie z oświadczeniami majątkowymi tych posłów z tytułu umowy o pracę z partią zarobili oni rok wcześniej po około 200 tys. zł. Matysiak – około 201 tys.; Konieczny ponad 199 tys.; Zawisza – prawie 201 tys.
Z kolei Adrian Zandberg, lider Razem, zarobił ponad 199 tys. zł. Uwagę zwraca fakt, że w poprzednich oświadczeniach majątkowych niektórych posłów Razem za tę samą pracę dostali – np. Matysiak – ponad 21 tys. zł
– podaje portal tvp.info.
Zandberg deklarował, że jego zarobki są przeciętne, jednak nie był w tym stwierdzeniu szczery. Oburzyło to wielu posłów i opinię publiczną, a na posła spadła fala krytyki.
Ustalono, że przywłaszczenia mienia mieli dopuścić się: Adrian Zandberg, Maciej Konieczny, Paulina Matysiak, Marcelina Zawisza, Konrad Mostek, Katarzyna Paprota, Maciej Szlinder i Julia Zimmermann.
Dorota Olko oświadczyła, że te pieniądze to środki które „zdecydowali się wpłacić na kampanię Lewicy” choć „to też wzbudziło wątpliwości, bo mogło oznaczać nielegalne finansowanie jednej partii przez drugą” – zauważa „Rzeczpospolita”.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
tvp.info