- Zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa usłyszały trzy pielęgniarki.
- Kobiety miały wystawiać fałszywe certyfikaty szczepień przeciwko COVID-19.
- Proceder miał mieć miejsce od maja do listopada br. w jednym z punktów w Kaliszu, które miało podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.
- Zobacz także: Waloryzacja emerytur. Co dalej z galopującą inflacją?
Zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa usłyszały trzy kobiety. Oskarżone pielęgniarki miały wystawiać fałszywe certyfikaty szczepień przeciwko COVID-19 – poinformował w piątek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.
Meler dodał, że prokurator prowadzący sprawę wystąpił w piątek do sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec kobiet. Decyzja zapadnie o godz. 12.
Pielęgniarki oskarżone o wystawianie fałszywych dokumentów
Kryminalni z Kalisza wszczęli postępowanie ws. trzech pielęgniarek po uzyskaniu informacji, że „w mieście można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa” – tłumaczył rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak.
Proceder miał mieć miejsce od maja do listopada br. w jednym z punktów w Kaliszu, które miało podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.
Do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski.
„Jeden od drugiego dowiadywali się, że właśnie w Kaliszu można załatwić fałszywy dokument” – powiedział rzecznik wielkopolskiej policji.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Cena fałszywych dokumentów
Klient wpłacał od 500 do 700 zł. Pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. Według wstępnych ustaleń ponad 100 osób skorzystało z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji.
Każda z pielęgniarek w wieku od 38 do 58 lat była zatrudniona w innym miejscu, ale współpracowały ze sobą. Żadna z nich – jak podkreślił Borowiak – nie pracowała w publicznej służbie zdrowia.
„Prokurator zarzucił im, że działając wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, będąc uprawnionymi do wystawiania dokumentów w postaci unijnego certyfikatu szczepienia przeciwko COVID-19 poświadczającego odbycie szczepienia, pobierały pieniądze a jednocześnie poświadczały nieprawdę co do faktycznego szczepienia” – powiedział prokurator Meler.
Wyjaśnił, że pielęgniarki wprowadzały do systemu dane osób a dawki szczepionek niszczyły.
Kobietom grozi do 8 lat więzienia
nczas.com