- W gabinecie nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej odnaleziono wczoraj bezprzewodowe urządzenie do podsłuchu
- Jak informuje dziennikarz śledczy, Piotr Nisztor, podsłuch był ukryty w obudowie grzejnika
- Rewelacje potwierdził sam prezes Cezary Kulesza, który dodał, że urządzenie to było zdolne wykrywać dźwięk do 700 metrów
- Podsłuch wykryto podczas rutynowej kontroli wykonującej przez firmę zewnętrzną
- Wiadomo także, że w momencie odkrycia, urządzenie było aktywne i wysyłało dźwięki z otoczenia do nieznanego odbiorcy
- Sprawę do dalszego postępowania przekazano policji, która ma ustalić potencjalnego przestępcę
- Zobacz także: Dwóch dziennikarzy otrzymało Nagrodę Nobla. Zobacz KTO TO
Wczoraj wieczorem, dziennikarz śledczy Piotr Nisztor poinformował o odkryciu pewnego urządzenia w siedzibie PZPN. Co najważniejsze podsłuch był ukryty w obudowie grzejnika umieszczonego w gabinecie prezesa Cezarego Kuleszy, który zastąpił kilka tygodni temu Zbigniewa Bońka.
Wczoraj w nocy w gabinecie prezesa PZPN odkryto aktywny, działający podsłuch zamontowany w obudowie grzejnika
– poinformował wczoraj na Twitterze, Piotr Nisztor.
Odkryty podsłuch jest jest na baterie, co oznacza, ze podłożono go niedawno. Na takim zasilaniu może dzialac ok 90 dni. Nie zostal wiec po @BoniekZibi, ale ktoś podrzucił go, aby podsłuchiwać @Czarek_Kulesza. Ciekawe co pokaże zabezpieczany przez policję monitoring? https://t.co/h6btclfxSC
— Piotr Nisztor 🇵🇱 (@PNisztor) October 9, 2021
To prawda, wczoraj wynajęta przez nas firma znalazła podsłuch. Urządzenie było schowane w grzejniku. Było zasilane na baterię, jego zasięg to 700 metrów
– opowiedział Interii, obecny prezes PZPN, Cezary Kulesza.
Urządzenie miało pozostawać aktywne i wciąż przesyłało sygnał do nieokreślonego odbiorcy. Całą sytuację odkryła zewnętrzna firma, która kontrolowała pomieszczenie właśnie pod kątem ewentualnych podsłuchów. Na miejscu zdarzenia przebywają służby, w tym policja, które szczegółowo badają sprawę.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Jak podaje dziennikarz śledczy takie urządzenie może działać przez około 90 dni, a policja ma zabezpieczać monitoring.
Według ustaleń Interii podsłuch znaleziono podczas rutynowej kontroli gabinetu, która została zlecona zewnętrznej firmie. Kontrola została przeprowadzona w piątek w godzinach wieczornych i nocnych, po tym jak pracownicy PZPN skończyli pracę i udali się do domów.
interia.pl