- Hanning dostał od Muzeum Sztuki Współczesnej w Aalborgu 534 tys. koron, czyli 84 tys. dolarów. Zgodnie z podpisaną umówią miał on użyć środków, by zrekonstruować wcześniejsze rzeźby. Jednak w przesyłce zawierającej jakoby gotowe dzieło znajdowały się puste ramy.
- Artysta wyjaśnił, że “Take Money and Run” narodziła się jako reakcja na marne wynagrodzenie, które zaproponowano mu za udział w wystawie. Według jego słów, miał otrzymać 3,9 tys. dolarów za realizację dwóch wcześniejszych dzieł.
- Dyrektor galerii zapewnia, że kiedy ekspozycja zostanie zakończona w styczniu, muzeum będzie chciało odzyskać środki.
- Zobacz także: Niemcy: Transpłciowe “kobiety” po raz pierwszy zasiądą w Bundestagu
Nowe rzeźby Haaninga miały znaleźć się na wystawie “Work it out” (“Wypracuj to”), poświęconej roli artysty na szeroko pojętym rynku pracy. Jednak artysta okradł muzeum twierdząc, że niewywiązanie się przez niego z umowy jest częścią dzieła sztuki.
“Bierz pieniądze i w nogi” (“Take the Money and Run”) to dwie oprawione w ramy białe tablice. Dzieło Jensa Haaninga miało jednak wyglądać zupełnie inaczej. Zamówione zostały rekonstrukcje dwóch rzeźb tegoż artysty z 2007 i 2010 roku. Hanning wystawił wtedy w muzeum stosy pieniędzy, reprezentujące średni roczny przychód Austriaka i Duńczyka.
Artysta okradł muzeum i nazwał swój czyn dziełem sztuki
Aby odtworzyć tamto dzieło, Hanning dostał od Muzeum Sztuki Współczesnej w Aalborgu 534 tys. koron, czyli 84 tys. dolarów. Zgodnie z podpisaną umówią miał on użyć środków, by zrekonstruować wcześniejsze rzeźby. Jednak w przesyłce zawierającej jakoby gotowe dzieło znajdowały się puste ramy.
Followers of #moneyart beware: Danish artist #JensHaaning has pulled of a caper called #takethemoneyandrun. He was commissioned to recreate a piece showing in cash the average wages of a worker in Denmark and Austria. All they got was the glass and tape where the cash used to be pic.twitter.com/QMterBzmaV
— Money Machine (@para_paramoney) September 27, 2021
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
“Dzieło polega na tym, że wziąłem ich pieniądze. To nie kradzież, a złamanie kontraktu, które jest częścią dzieła sztuki” – tłumaczył Haaning na antenie audycji radiowej P1 Morgen.
Artysta wyjaśnił, że “Take Money and Run” narodziła się jako reakcja na marne wynagrodzenie, które zaproponowano mu za udział w wystawie. Według jego słów, miał otrzymać 3,9 tys. dolarów za realizację dwóch wcześniejszych dzieł. Tymczasem samo zrobienie czegoś takiego pomija istotę jego wcześniejszych rzeźb, które były “ilościową stopklatką pewnego momentu w czasie”.
“Po co mielibyśmy pokazywać dzieło, które opowiada o Danii 11 lat temu, albo inne, które pokazuje relację Austrii z bankiem 14 lat temu?” – pytał.
W wywiadzie zachęcił też innych, którzy mają “równie żałosne warunki pracy” jak on, by zrobili to samo.
Reakcja dyrektora muzeum
Muzeum nie jest krytyczne wobec gestu artysty. Puste ramy przesłane przez Haaninga znalazły swoje miejsce na wystawie “Work it out”. Ale kiedy ekspozycja zostanie zakończona w styczniu, muzeum będzie chciało odzyskać środki. Artysta zapowiada, że nie chce ich oddać.
“Chcę przyznać Jensowi, że stworzył nowe i pełnoprawne dzieło, które jest komentarzem do wystawy, którą mamy” – powiedział Lasse Andersson, dyrektor muzeum.
“Jednak to nie jest umowa, która była między nami” – dodał.
Zapytany przez serwis Artnet, czy rozważa kroki prawne wobec Jensa Haaninga, dyrektor odpowiedział:
“Na razie poczekamy i zobaczymy. Jeśli pieniądze nie zostaną zwrócone 16 stycznia zgodnie z umową, przedsięweźmiemy oczywiście niezbędne kroki, by zapewnić, że Jens Haaning wywiąże się z kontraktu.”
polsatnews.pl