Sosnowiec, jak wiele innych miast, ma budżet obywatelski, a wśród zgłoszonych projektów pojawiła się skocznia narciarska. Taką inicjatywę zgłosili mieszkańcy dzielnicy Środula. Miałaby ona pochłonąć około 320 tys. zł.
- W ramach budżetu obywatelskiego w Sosnowcu zgłoszono budowę skoczni narciarskiej.
- Miałaby ona mieć punkt konstrukcyjny zlokalizowany na 38. metrze.
- Obecnie w Polsce czynne jest jedynie kilkanaście skoczni narciarskich. To nieporównanie mniej niż w takich krajach jak choćby Norwegia czy Słowenia.
- Zobacz także: Rosji nie podobają się działania TVP. Akredytacja korespondenta nie zostanie przedłużona
Gdyby zapytać Polaków, gdzie mogłaby powstać nowa skocznia narciarska, chyba niewielu z nich wskazałoby Sosnowiec. Jednak grupa mieszkańców tego miasta ma inne zdanie. Uważają, że koszty jej budowy powinny zostać sfinansowane w ramach budżetu obywatelskiego. Punkt konstrukcyjny miałby zostać zlokalizowany na 38. metrze.
Obecnie w Polsce czynne jest jedynie kilkanaście skoczni narciarskich. To nieporównanie mniej niż w takich krajach jak choćby Norwegia czy Słowenia. Można więc założyć, że każdy nowy obiekt jest na wagę złota. O tym, czy taki powstanie w Sosnowcu, zdecydują jego mieszkańcy.
Na takiej małej skoczni mogliby trenować młodzi adepci skoków narciarskich. – Potem najlepsi mogliby trafiać do Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem czy Szczyrku, gdzie pozostałe skocznie już są. To jest moje marzenie, żeby tych skoczni było coraz więcej, a dzieciaki miałyby gdzie skakać – mówił w jednym z wywiadów w ubiegłym roku Adam Małysz.
Pomysł stworzenia skoczni w Sosnowcu pojawia się nie po raz pierwszy. Już na początku XXI wieku, na fali małyszomanii, była inicjatywa w tej sprawie. Obiekt miał być większy, niż ten teraz planowany i mieć punkt konstrukcyjny na 90. metrze. Ostatecznie do jego budowy nie doszło.