– Zapraszam wszystkie telewizje, żeby przyjechały do Przemyśla, żeby się przekonać, że tę chorobę da się leczyć bezpiecznie, skutecznie, bez problemów. Akurat ja to robię – powiedział dr Włodzimierz Bodnar, który leczy COVID amantadyną. – To pan minister eksperymentuje na ludziach, zamykając dostęp ludziom do lekarzy. Tych ludzi nikt nie leczy, nie dostają znikąd pomocy – odpowiedział na zarzuty ze strony Adama Niedzielskiego.
- W poniedziałek, po kilku miesiącach biurokratycznych spraw ruszyły badania nad skutecznością amantadyny. Będą to robiły dwa zespoły: w Lublinie i Katowicach.
- Dr Włodzimierz Bodnar zapowiada, że pierwsze wyniki mogą się pojawić bardzo szybko.
- Lekarz w swojej przychodni w Przemyślu przyjął około 3. tys. osób z COVID-19. Jak stwierdził, zdecydowana większość nie ma powikłań po koronawirusie.
- Mój personel nie boi się COVID-19. Część osób chodzi bez maseczek. Ja osobiście przyjmuję, tyle osób przyjmujemy, bez maseczki dlatego, że nie byłbym w stanie tyle pracować zakneblowany – podkreślił. Dr Bodnar skrytykował teleporady.
- Gość Polsatu ocenił, że pacjenci w Polsce nie otrzymują potrzebnej pomocy. Jego zdaniem z tego wynika obecny krytyczny stan, jeżeli chodzi o zakażenia koronawirusem.
- Wielu lekarzy przyjeżdża z Polski, bo zapraszałem, szkolimy lekarzy, żeby zobaczyli jak się leczy COVID-19 – poinformował.
- To pan minister eksperymentuje na ludziach, zamykając dostęp ludziom do lekarzy. Tych ludzi nikt nie leczy, nie dostają znikąd pomocy – powiedział.
- Zobacz także: Dr Bodnar leczy amantadyną. „Szpitale zamieniają się w umieralnie”
Dr Włodzimierz Bodnar, pediatra, specjalista chorób płuc z Przemyśla, był gościem “Gościa Wydarzeń” w telewizji Polsat, gdzie mówił o leczeniu COVID. W poniedziałek, po kilku miesiącach biurokratycznych spraw ruszyły badania nad skutecznością amantadyny. Będą to robiły dwa zespoły: w Lublinie i Katowicach. Dr Bodnar znalazł się w tym katowickim.
Czego dr Bodnar spodziewa się po badaniach? – Spodziewam się leku, który pomoże nam opanować pandemię. Taki był cel. Doskonale wiem, że lek jest skuteczny, działa. Chcieliśmy udowodnić Polsce i światu, że tak jest – podkreślił.
Biurokracja pokonana. Wyniki będą szybko
Dlaczego badania ruszyły dopiero teraz? – Ja jako osoba prywatna nie spełniłem żadnych wymogów. Klinika z tym uporała się w trzy miesiące. Nie tylko ja, lecz także prof. Rejdak tak samo. Procedury są w nieskończoność. Uważam, że nie powinno tak być. Sytuacja była pilna, nagląca. Takie procedury powinny się skończyć dużo wcześniej – powiedział.
– Przypuszczam, że wyniki mogą być dość szybko akurat, jeżeli ta pandemia będzie trwała w takim nasileniu, więc pacjentów nam nie brakuje. Terapia takiego pacjenta trwa kilka czy kilkanaście dni, czy dwa tygodnie – podkreślił.
„Leczymy wszystkich, jacy by nie byli”
Dr Włodzimierz Bodnar na antenie telewizji opowiedział o tym, jak w Przemyślu leczy COVID. – Osobiście przyjąłem grupę około 3. tys. osób z COVID-19 – zaznaczył. – Przyjmujemy od godziny 10 do nawet 23. Nie zawsze jestem w stanie przyjąć wszystkich osób, które byłyby zainteresowane. To są ludzie przypadkowi, lekkie przypadki, średnie, ciężkie i bardzo ciężkie. Nie wybieram sobie pacjentów. Pacjent przyjeżdża z różnymi objawami i nasileniem choroby. Leczymy wszystkich, jacy by nie byli – stwierdził lekarz.
Doktor zaznaczył, że większość jego personelu przechorowało kornawirusa. – Chorowało sporo osób. Może nie wszyscy, ale większość przechorowała. Przechodzili lekko. Wszyscy brali amantadynę – powiedział. – Pracuje u mnie około 60. osób, a dodatkowo współpracuje około 100. To jest duża przychodnia. Mamy wiele usług, sprzętu itd. Tylko jeden mój pracownik trafił na oddział, ponieważ dostał arytmii. Wyszedł bez wielkich powikłań i nikt mi nie umarł – podkreślił.
Dr Bodnar zachwalał skuteczność amantadyny w leczeniu COVID. – Ci ludzie, którzy biorą amantadynę, którzy zrobili to w pierwszym etapie, praktycznie nie mają zespołów pocovidowych. Oni nie wracają. Praktycznie od października nie zdarza się, żeby ludzie, którzy mieli nawet dosyć ciężkie zapalenie płuc, żeby mieli zespoły pocovidowe. Cieszą się pełnią zdrowia i szczęścia – stwierdził.
– Mój personel nie boi się COVID-19. Część osób chodzi bez maseczek. Ja osobiście przyjmuję, tyle osób przyjmujemy, bez maseczki dlatego, że nie byłbym w stanie tyle pracować zakneblowany – podkreślił. – Wdycham pewnie miliardy wirusów. U mnie badanie polega w taki sposób: pacjent stoi, muszę go oklepać, musi zakaszleć i głęboko oddychać. Nie leczę zdalnie, bo nie jestem w stanie w taki sposób określić stanu zdrowia pacjentów – zaznaczył. – Część mojego personelu zaszczepiło się. Każdy ma prawo wyboru, nikogo nie zmuszam – powiedział. – Przyjmujemy pacjentów teraz nawet w soboty i niedziele – dodał. – Mój personel jest oddany pacjentom, stara się, widzi te nieszczęścia ludzi, gdzie nie mogą się dostać do innych przychodni. Widzą rozpacz, to trzeba przyjechać zobaczyć – relacjonował.
„Zapraszamy do Przemyśla”
– Zapraszam wszystkie telewizje, żeby przyjechały do Przemyśla, żeby się przekonać, że tę chorobę da się leczyć bezpiecznie, skutecznie, bez problemów. Akurat ja to robię – powiedział. – Wielu lekarzy przyjeżdża z Polski, bo zapraszałem, szkolimy lekarzy, żeby zobaczyli jak się leczy COVID-19 – poinformował. – Jeżeli pan minister Niedzielski uważa, że ja prowadzę eksperyment medyczny, jeżeli ktoś określa moje skuteczne leczenie w ten sposób, nie dając nic w zamian w Polsce, można mnie krytykować, ale niech w zamian coś zaoferuje – podkreślił.
– Nigdy nie byłem antyszczepionkowcem. U mnie się ludzie szczepią i ja szczepię – zaznaczył. – Jednak są doniesienia coraz większe, że wirus bardzo mutuje i te szczepionki mogą być niewystarczające na każdym etapie – podkreślił.
Lekarz odniósł się do zarzutów ze strony ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, że medycy podający amantadynę eksperymentują na ludziach. – To pan minister eksperymentuje na ludziach, zamykając dostęp ludziom do lekarzy. Tych ludzi nikt nie leczy, nie dostają znikąd pomocy – powiedział. – Nie potrafię pacjenta w takiej chorobie leczyć telefonem. Były lżejsze choroby, niedające tylu powikłań i nigdy się nie leczyło choroby na telefon – podkreślił.
Pacjenci bez pomocy
Dr Bodnar ocenił, że pacjenci w Polsce nie otrzymują potrzebnej pomocy. Jego zdaniem z tego wynika obecny krytyczny stan, jeżeli chodzi o zakażenia koronawirusem. – Oni nie mieli dokąd pójść. Dlaczego trafili do szpitala? Bo nikt ich nie badał, nie słuchał. Jak wygląda leczenie w Polsce? Wygląda w ten sposób: pacjent kaszle, gorączkuje. Więc dzwoni do lekarza. Przychodnia odbiera telefon., każą wykonać test. Pacjent to wykonuje, w dobrej wierze. I co się dzieje? Dzwoni kolejny raz i mówią: „my pana przyjąć nie możemy, bo pan ma COVID-19, możemy panu przepisać leki takie, siakie, antybiotyki”. A pacjent nie jest słuchany. „Jeżeli panu się pogorszy, proszę dzwonić po pogotowie”. Pogotowie przyjeżdża i stwierdza, że stan nie jest jeszcze ciężki, nie mogą przyjąć do szpitala, trzeba poczekać, aż się pogorszy – relacjonował. – Tę chorobę się z powodzeniem leczy amantadyną, plus oczywiście tak jak każde inne powikłania, które znamy, leczyć tak, jak od setek lat – podkreślił.
Jak zauważył prowadzący rozmowę red. Bogdan Rymanowski, dr Bodnar kilka tygodni temu w liście otwartym napisał, że “na całym świecie mało komu zależy na leczeniu COVID-19. Ta pandemia jest sztucznie utrzymywana. Czekano na nią parę lat”. – Praktycznie zamykając pacjentowi drogę do leczenia jest efekt taki, jaki jest – powiedział lekarz. Red. Rymanowski zapytał eksperta, co by zrobił, gdyby został ministrem zdrowia. – Wprowadziłbym amantadynę do leczenia, po dwóch tygodniach efekt byłby widoczny – odpowiedział dr Bodnar.