Do końca tego tygodnia będziemy składali zażalenie na zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego – mówił we wtorek pełnomocnik Romana Giertycha, mec. Paweł Pietkiewicz. Potwierdził, że Giertych jeszcze w tym tygodniu może opuścić szpital.
We wtorek w Radiu ZET pełnomocnik Romana Giertycha, mec. Paweł Pietkiewicz mówił, że jego klient czuje się coraz lepiej, choć nie ma jeszcze ostatecznej diagnozy lekarskiej. Dopytywany, czy w związku ze zleceniem przeprowadzenia badań toksykologicznych, Giertych nie będzie musiał dłużej poleżeć w szpitalu, Pietkiewicz zaprzeczył. Wyjaśnił, że badania toksykologiczne nie wymagają obecności Giertycha w szpitalu. Zaznaczył przy tym, że badania toksykologiczne są rozważane przez szpital, ponieważ “jest skomplikowana trudność związana z diagnostyką”. Dopytywany, czy można zaryzykować tezę, że w tym tygodniu Giertych opuści szpital, Pietkiewicz potwierdził.
,,Podejrzany śpi”
W rozmowie nawiązano również do wtorkowej publikacji Gazety Wyborczej. Ujawniono w niej fragment z protokołu przesłuchania mecenasa Romana Giertycha podpisany przez prokurator Annę Kijek-Głęboczyk. “Podejrzany śpi i nie ma z nim żadnego kontaktu. Okoliczności te w całości potwierdza funkcjonariusz CBA (…)” – cytowała gazeta protokół podpisany przez cztery osoby, które miały być obecne podczas przesłuchania.
W tym kontekście pełnomocnik został zapytany o zarzuty, że Giertych “symuluje” zły stan zdrowia. “Zarzuty ze strony prokuratury o tym, że on symuluje (…), że jego stan zdrowia jest udawany przez niego, są dalece niezręczne i nieprawdziwe” – zaznaczył mec. Pietkiewicz.
Ocenił też, że zarzutów nie przedstawiono Giertychowi skutecznie i prawidłowo. Wskazał, że trzeba postawić je w taki sposób, by osoba, której są stawiane mogła te zarzuty zrozumieć, skomentować i złożyć wyjaśnienia.
Przypomniał, że zarzuty przedstawiano Giertychowi w piątek. Jak mówił, tego dnia wieczorem ponownie podjęto próbę uzyskania wyjaśnień od mecenasa. “Ponownie zjawiła się pani prokurator, która chciała uzyskać wyjaśnienia od mecenasa Romana Giertycha i też ich nie uzyskała. I też jest to zapisane w protokole” – powiedział. “I też w tym protokole zapisane jest to, że nie było z nim żadnego kontaktu” – dodał.
Znikająca świadomość Giertycha
Poinformował przy tym, że ta druga czynność rejestrowano przez kamery funkcjonariuszy CBA, więc zakłada, że w materiałach prokuratury znajdują się zapisy tej czynności i można będzie ocenić, jaki miała ona przebieg, i jaki był wówczas stan Giertycha.
“Ten stan Romana Giertycha jest o tyle interesujący, że to jest sytuacja, gdzie pojawiają się okresy jakiejś względnej świadomości, a potem ta świadomość znika. Jak rozumiem, ma to związek z ciśnieniem, czy z tętnem, czy innymi zjawiskami, które trudno jest symulować” – powiedział.
Chodzi o 92 miliony złotych
Jego zdaniem, Giertych powinien podjąć pewne kroki prawne i wystąpić z pozwami o ochronę dóbr osobistych. “Osobiście będę go namawiał, żeby tak zrobił, bo jestem oburzony tymi komentarzami w stopniu bardzo wysokim” – powiedział. Z kolei zawieszenie w czynnościach zawodowych to jego zdaniem element szykany.
Paweł Pietkiewicz poinformował także, że do końca tego tygodnia obrońcy Giertycha złożą zażalenie. Dotyczyć będzie postanowienia o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego.
Giertych jest jedną z 12 osób podejrzanych o wyprowadzenie i przywłaszczenie łącznie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Przedstawiono im zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Podejrzanym grozi za to do 10 lat więzienia.
W czwartek późnym popołudniem Roman Giertych trafił do warszawskiego szpitala, po tym jak zasłabł w trakcie przeszukiwania jego domu przez funkcjonariuszy CBA. Po przedstawieniu zarzutów wobec Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi.
Źródło: PAP