Polacy staną przed wyborem Polski ofensywnej i ambitnej albo Polski defensywnej, uważającej, że należy trzymać się za spódnicę możniejszych protektorów – powiedział były wicepremier, lider Porozumienia Jarosław Gowin, odnosząc się do ewentualnego starcia Duda kontra Trzaskowski. Gość programu Telewizji Republika “Dziennikarski Poker” przyznał, że do słów kandydata KO należy podchodzić z “wielką uwagą”.
– Mówiąc szczerze, nie przejmują mnie słowa pana Budki, ani tych, którzy obarczają mnie odpowiedzialnością za to, że Platforma mogła wymienić kandydata. Moim celem było przeprowadzenie w Polsce demokratycznych wyborów, których wynik nie byłby przez nikogo kwestionowany i byłby uznany przez Sąd Najwyższy oraz odroczenie wyborów, w których wyłonienie prezydenta mogło być zakwestionowane. Oba te cele udało się osiągnąć. Mam poczucie, że zrobiłem, co trzeba – rozpoczął Gowin, tłumacząc motywy swoich działań z ostatnich tygodni.
Pytany o tzw. doktrynę Giertycha, według której opozycja miałaby zakwestionować wyborczy wynik w przypadku wygranej Andrzeja Dudy i zaakceptowania ewentualnej wygranej kandydata opozycji, Gowin odparł, że nie boi się takiego scenariusza.
– Wszystkie partie opozycyjne zagłosowały za projektem ustawy, który umożliwia przeprowadzenie wyborów 28 czerwca. Nie chcę przesądzać, czy będzie to ostateczny termin. Po tym głosowaniu opozycja jednak nie ma żadnego mandatu, aby kwestionować termin 28 czerwca – przyznał lider Porozumienia.
– Gdyby ktoś z samorządowców zdecydowałby się na obstrukcję, złamałby prawo. Dziś większość Polaków oczekuje, że te wybory się wreszcie odbędą -mówił dalej. Były wicepremier przyznał, że – z perspektywy czasu – żałuje, iż klasa polityczna przedwcześnie uznała termin 10 maja jako niemożliwy do przeprowadzenia wyborów w tradycyjnej formule.
Najcięższy kryzys od powstania Zjednoczonej Prawicy?
– Wielokrotnie w ostatnich tygodniach rozmawiałem z prezesem Kaczyńskim. Nie mam wrażenia, że kapitał zaufania został wyczerpany. Mamy wspólne cele – zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich oraz dobre rządzenie Polską do 2023 roku. Co będzie dalej z projektem Zjednoczonej Prawicy po 2023 roku? Dziś jest zdecydowanie za wcześnie, by o tym przesądzać – tłumaczył gość „Dziennikarskiego Pokera”.
Dopytywany o ewentualne starcie w II turze, Gowin przyznał, że „do każdego kontrkandydata trzeba podchodzić z szacunkiem”. Tym bardziej -jak mówił- w ewentualnej II turze dojdzie do starcia Andrzej Duda kontra reszta świata.
Wariant Andrzej Duda kontra Rafał Trzaskowski
Na pytanie, czy sceptycyzm Trzaskowskiego wynika z „antypisizmu” czy stoją za nim jakieś siły zagraniczne, Gowin odparł, że Polacy staną przed wyborem Polski ofensywnej i ambitnej albo Polski defensywnej, uważającej, że należy trzymać się za spódnicę możniejszych protektorów.
Podkreślił, że z wielką uwagą trzeba podchodzić do tego, co mówi Rafał Trzaskowski.
– W wystąpieniu w Poznaniu, dosyć zręcznie próbował zdetonować pewne słabości, które obciążają jego kandydaturę. Pochwała dla programu 500 Plus, uznanie dla śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podkreślanie, że prezydent musi współpracować z rządem… To zręczne ruchy. Widać, że ktoś tę kampanię mądrze zaprogramował – mówił dalej.
Jak dodał, obóz Zjednoczonej Prawicy musi podchodzić do tej kandydatury z ogromną pracowitością.
Źródło: niezalezna.pl