W cieniu pandemii koronawirusa toczy się japońsko-rosyjski spór o Wyspy Kurylskie na Pacyfiku. Dotyczy on czterech wysp które Rosjanie nazywają Kurylami Południowymi, a Japończycy terytoriami Północnymi. Od zakończenia drugiej wojny światowej nie rozwiązano kwestii przynależności tych ziem.
Japońskie MSZ umieściło w tegorocznej “Dyplomatycznej Błękitnej Księdze” swoje roszczenia do Wysp Kurylskich na Pacyfiku. Podkreślono żywotny interes w suwerennym zarządzaniu terytoriami. Zapowiedziano dalsze walki dyplomatyczne na rzecz osiągnięcia porozumienia. Formalnie od drugiej wojny światowej Rosja i Japonia jest w stanie wojny.
Zobacz także: Kędzierzyn: 103-latka pokonała koronawirusa
W ubiegłym roku ze specjalnej księgi japońskiej dyplomacji pominięto wpis o czterech wyspach kurylskich ze względu na szczyt G20, na którym Premier Shinzo Abe miał nadzieje, że dojdzie do porozumienia i zawarcia układu pokojowego. Pomimo zakulisowych rozmów obu liderów państw, nie podpisano w tym zakresie żadnej umowy.
Przypomnijmy, że w 1945 roku tuż po kapitulacji Japonii, na wyżej wymieniane wyspy oraz na cały archipelag kurylski wkroczyła Armia Czerwona, co w opinii Tokio było nielegalne.
Zatargi z Półwyspem Koreańskim
Do listy nieprzyjaznych krajów Japonii należy zaliczyć Koreę Południową, gdzie toczy się spór wysepek zajmowanych przez Koreańczyków. Japończycy nazywają je Takeshima. Na ten wpis do księgi zareagowały południowokoreańskie władze, które do swojej siedziby MSZ wezwały japońskiego ambasadora. Otrzymał on oficjalną notę protestacyjną i oburzenie tym faktem.
Również trwają zatargi z Koreańczykami z Północy. Rząd w Tokio obawia się dalszych prób rakiet balistycznych, jako rzecz nieakceptowalna stanowiąca zagrożenie nie tylko dla Japonii, ale i całej międzynarodowej społeczności. Wyrażono natomiast poparcie do negocjacji denuklearyzacyjnych pomiędzy Waszyngtonem, a Pjongjangiem.
onet/pap