W Warszawie odbył się kolejny protest przedsiębiorców. W demonstracji wziął udział senator KO Jacek Bury. Twierdzi, że, mimo okazania legitymacji senackiej, został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Według stołecznej policji, polityk sam wszedł do radiowozu i nie chciał wyjść.
Manifestanci zgromadzeni na placu Zamkowym nie stosowali się do wezwań policji o rozejście się. W związku z tym, funkcjonariusze otoczyli protestujących kordonem i zaczęli ich legitymować oraz prewencyjnie zatrzymywać. Przypominali, że zgromadzenie jest nielegalne.
Ordo Iuris stanowczo: „Znoszenie ograniczeń wolności religii priorytetem w świetle Konstytucji”
Senator Jacek Bury, który był na proteście, uważa, że został zatrzymany. W momencie aresztowania trzech protestujących, jak podaje, wyjął legitymację senacką i powiedział: “jestem senatorem i chcę się dowiedzieć, na jakiej podstawie ten człowiek jest zatrzymywany”. W tym momencie miał być dwukrotnie uderzony i zaciągnięty do radiowozu.
– Zostałem siłą wrzucony do suki policyjnej, bo inaczej tego nie można nazwać. Nie szanuje się w tym kraju immunitetu, nie szanuje się obywateli. Każdy obywatel ma prawo do tego, aby demonstrować – powiedział Bury podczas konferencji prasowej.
Policja podaje jednak inną wersję wydarzeń.
– W trakcie naszych działań nie zatrzymano żadnej osoby posiadającej immunitet. Podkreślamy, że senator wszedł do radiowozu i nie chce go opuścić – napisano na Twitterze warszawskiej policji.