Od wczoraj wiadomo, że wybory prezydenckie nie zostaną przeprowadzone 10 maja. Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin doszli do porozumienia w sprawie przesunięcia wyborów i wprowadzenia głosowania korespondencyjnego. Nieoficjalnie mówi się o dacie 12 lipca.
Jak podaje Onet.pl, zebrane podpisy pod kandydaturami mają zachować ważność. Oznacza to, że w wyborach wystartują ci sami kandydaci, którzy zostali zgłoszeni.
Aborcjoniści grożą działaczce pro-life, która uratowała nienarodzone dziecko
Prawdopodobny scenariusz ma wyglądać następująco. W czwartek PiS, Solidarna Polska i Porozumienie mają zagłosować za ustawą o wyborach korespondencyjnych. Partia Gowina ma złożyć projekt nowelizacji tej ustawy zakładający m.in. przywrócenie roli PKW czy zapewniający gwarancje tajności i powszechności głosowania.
Po 10 maja Sąd Najwyższy ma stwierdzić nieważność wyborów ze względu na brak ich przeprowadzenia. Wtedy Marszałek Sejmu wyznaczy nową datę głosowania. Musi się ono odbyć w ciągu 60 dni od pierwotnego terminu.
W kręgach rządowych nieoficjalnie mówi się o tym, że wybory mają być przeprowadzone 12 lipca.