Do kuriozalnej sytuacji doszło wczoraj w jednym z warszawskich szpitali na Mokotowie. Starszy pacjent, u którego zdiagnozowano obecność SARS-COV-2 wyjechał na wózku inwalidzkim z budynku w kierunku sklepu. Tam zakupił na własny użytek butelkę piwa. Policja znalazła mężczyznę w parku. Teraz grozi mu do 8 lat więzienia za stwarzanie niebezpieczeństwa.
Policja na warszawskim Mokotowie otrzymała wczoraj zgłoszenie o zaginięciu jednego mężczyzny. Jak się okazało, był on już zarażony koronawirusem. Funkcjonariusze z łatwością namierzyli uciekiniera, który poruszał się na wózku inwalidzkim. Skandalicznym powodem ucieczki pacjenta było zapotrzebowanie na spożycie piwa przez 61-latka.
Zobacz także: Nowe bardzo poważne ograniczenia. Walka z koronawirusem trwa
Niestety, dzięki nieodpowiedzialnemu zachowaniu mężczyzny pobliski sklep, gdzie pacjent zakupił alkohol został poddany dezynfekcji. Właścicielka zadzwoniła do sanepidu i poddała się kwarantannie. Udało się także odnaleźć dwie kobiety, które były akurat w tym momencie na zakupach. Te również poinformowano o sytuacji i poddano izolacji.
“Z naszej strony działania mogą być tylko jedne. Zero tolerancji, czynności prowadzimy w kierunku art. 165 kk, za co grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności” – powiadomiła mokotowska policja w komunikacie.
rp.pl