Po miesiącach i latach rosnącego napięcia, szczególnie po przejęciu władzy przez narodowych socjalistów w Niemczech, 1 września 1939 r. wybucha druga wojna światowa.
Nazistowskie Niemcy zaatakowały Polskę robiąc to w porozumieniu z Sowietami, którzy uderzyli na polskie ziemie wschodnie kilkanaście dni później. Pomimo modnego w pewnych kręgach twierdzenia, że z Niemcami można było się porozumieć i wspólnie uderzyć na bolszewicki Związek Sowiecki, należy to pozostawić na półce z fantastyką pseudohistoryczną. Adolf Hitler tylko zwielokrotnił to, co zawsze było obecne w niemieckiej polityce – tzw. „drang nach Osten”. Pomimo oskarżeń o faszyzm czy nawet hitleryzm, które przez lata w stronę narodowców kieruje lewica, to właśnie polski obóz narodowy od początku do końca był świadomy takiej polityki niemieckiej, stanowczym i zdecydowanym przeciwnikiem Niemiec. Nie wynikało to ze ślepej, narodowościowej nienawiści względem naszych zachodnich sąsiadów, ale zwykłej obserwacji rzeczywistości geograficznej, geopolitycznej i historycznej. „Do głębi niezdrowa psychologia narodu niemieckiego w stosunku do Polski przez długi czas jeszcze będzie źródłem nieubłaganej walki i straty sił, zarówno polskich, jak niemieckich, które by mogły być użyte na wielką pracę cywilizacyjną obu narodów”, twierdził Roman Dmowski. Już od czasów Jana Ludwika Popławskiego polski ruch narodowy widział konieczność zabezpieczenia polskiego narodu i polskiej państwowości poprzez powrót nad Odrę i Nysę Łużycką, na wyspy przy ujściu Świny – zgodnie ze starą zasadą mówiącą, że ten kto kontroluje ujście rzeki, kontroluje całą rzekę. Sprawa ta stawiana była w endeckich programach już wtedy, kiedy niepodległej Polski jeszcze na mapach nie było. To samo w czasie wojny powtarzali polscy narodowcy z Narodowych Sił Zbrojnych, na czele z młodym Lechem Karolem Neymanem. Polscy narodowcy byli więc świadomi zagrożenia ze strony Niemiec. Krytycznie podchodzili do działań sanacji na arenie międzynarodowej, krytykowano rządową propagandę sukcesu, którą starano się przykryć militarne i gospodarcze nieprzygotowanie do wojny z Niemcami, jednak w obliczu nadchodzącego zagrożenia, Stronnictwo Narodowe pod prezesurą Tadeusza Bieleckiego na pierwszym miejscu stawiało dobro narodu i państwa. Ruch wszechpolski był zwolennikiem współpracy z Francją, jednak stawiano przede wszystkim na budowę własnej siły, unowocześnienie armii i dostosowanie jej do wymogów nowoczesnego pola walki. Sytuacja polityczna od 1926 roku, gdzie ruch narodowy działał właściwie półlegalnie, często w warunkach konspiracji przed dyktatorską władzą sanacji, przygotowała także narodowców do dalszej walki o niepodległość Polski, kiedy polska obrona w 1939 roku została już przez najeźdźców złamana.
Władze państwa polskiego uciekły na Zachód lub zostały internowane w Rumunii. Nowy prezydent RP, Władysław Raczkiewicz, powołał rząd emigracyjny Władysława Sikorskiego, w którego skład od samego początku wchodzili politycy Stronnictwa Narodowego. Partia narodowców od samego początku staje się też członkiem tzw. „grubej czwórki” (obok Stronnictwa Pracy, Stronnictwa Ludowego oraz Polskiej Partii Socjalistycznej), która w kraju i na emigracji tworzyła władze polskie. Ostatecznie na Zachodzie znajduje się też sam prezes Stronnictwa Narodowego, Tadeusz Bielecki. Realna walka o naród miała jednak miejsce oczywiście w kraju. 6 października 1939 upada regularna polska armia w kraju, Polska ostatecznie przegrywa wojnę obronną. Już kilka dni później, 13 października spotyka się kierownictwo narodowców, tj. Komitet Główny oraz Zarząd Główny Stronnictwa Narodowego. Stronnictwo Narodowe wchodzi w okres konspiracji jako największe polskie ugrupowanie polityczne, znienawidzone tak przez Niemców jak i Sowietów. Na spotkaniu zapada decyzja o utworzeniu wojskowej organizacji konspiracyjnej – początkowo pod nazwą Armia Narodowa, potem Organizacja Wojskowa Stronnictwa Narodowego czy Narodowe Oddziały Wojskowe, aż formalnie i ostatecznie staje się ona Narodową Organizacją Wojskową. Także na terenach włączonych do Rzeszy Niemieckiej, przede wszystkim na terenie Wielkopolski, narodowcy szybko zaczęli działać konspiracyjnie – dzisiaj znamy tą organizację jako Narodową Organizacją Bojową, która to Narodowej Organizacji Wojskowej podlegała, reprezentując SN na ziemiach anektowanych przez Niemców. Organizacja ta była w bezwzględny sposób rozbijana przez władze okupacyjne. W powyższe organizacje zaangażowane było kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Część działaczy narodowych, związanych ze wspomnianą w poprzednim artykule frakcją Kazimierza Kowalskiego oraz Jędrzeja Giertycha, nie uznała październikowego posiedzenia kierownictwa SN i stworzyła rozłamową organizację – Narodowo-Ludową Organizację Walki. Podziemne organizacje narodowe stanowiły olbrzymi procent polskiego podziemia. Warto też wspomnieć, że część działaczy narodowych od samego początku zaangażowała się w np. w Służbę Zwycięstwa Polski, potem w Związek Walki Zbrojnej, czyli późniejszą Armię Krajową. Działacze organizacji rozłamowej z 1934 roku, a więc Obozu Narodowo-Radykalnego, powołali 14 października 1939 roku Organizację Wojskową Związek Jaszczurczy. W organizację było zaangażowanych kilka tysięcy Polaków. Związek Jaszczurczy podlegał tzw. Organizacji Polskiej, a więc tajnej organizacji, która przed wojną kierowała działaniami Obozu Narodowo-Radykalnego – w czasie wojny grupę określało się jako tzw. Grupę Szańca. Nazwa ta pochodziła od konspiracyjnego pisma „Szaniec”. Najmniejszą z wymienionych organizacji założyła też grupa, która wyłamała się w 1935 roku z ONR, Ruch Narodowo-Radykalny Bolesława Piaseckiego. Mowa tutaj o Konfederacji Narodu.
W tym czasie narodowcy tworzyli emigracyjne władze polskie – w rządach emigracyjnych w czasie wojny znaleźli się między innymi Stanisław Stroński, Marian Seyda, Wacław Komarnicki, Stanisław Jasiukowicz, Zygmunt Berezowski czy Władysław Folkierski. Stronnictwo Narodowe było także obecne w Radzie Narodowej Rzeczpospolitej Polskiej, która to zastąpiła rozwiązany przedwojenny Sejm i Senat, pełniąc rolę parlamentu – wiceprzewodniczącym I rady został prezes SN, Tadeusz Bielecki. I Rada Narodowa RP funkcjonowała do czasu podpisania układu Sikorski-Majski, któremu między innymi narodowcy się sprzeciwili. Od samego początku narodowcy współtworzyli także tzw. Polskie Państwo Podziemne – przedstawiciele Stronnictwa Narodowego weszli w skład Głównej Rady Politycznej przy Służbie Zwycięstwu Polski, a potem w następcę GRP, czyli w Polityczny Komitet Porozumiewawczy i późniejszą Krajową Reprezentację Polityczną. Stali się więc jednym z czterech politycznych fundamentów, które utworzyły Polskie Państwo Podziemne. Nie oznaczało to oczywiście, że zrezygnowano z własnych postulatów dotyczących charakteru odbudowanego w przyszłości państwa polskiego czy że zgadzano się ze wszystkimi działaniami pozostałych partii politycznych. Mimo udziału w rządzie emigracyjnym i akceptacji jego przedstawicielstwa na kraj (Delegatura Rządu na Kraj), narodowcy byli zwolennikami rozwijania własnej siły militarnej, która miałaby się stać podstawą dla Armii Narodowej w przyszłej Wielkiej Polsce – wynikało to z nieufności wobec sanacyjnych oficerów, słusznie oskarżanych o klęskę wrześniową, a to tacy żołnierze stali się fundamentem SZP, ZWZ i późniejszej Armii Krajowej. Początkowo, jak całe podziemie, konspiracyjne organizacje narodowe tworzyły siatki aktywistów, zbierały informacje na temat okupantów, starały się zabezpieczyć byt narodu, pozyskiwano broń i przygotowywano się do momentu, w którym walka zbrojna dawałaby nadzieje na sukces militarny i oswobodzenie Polski. Narodowcy ponosili też olbrzymie straty w związku z działaniami najeźdźców – rozbijano zarządy, okręgi, wtrącano liderów i szeregowych członków podziemia narodowego do więzień, obozów lub od razu pozbawiano życia, rozbito też praktycznie Narodową Organizację Bojową w Wielkopolsce. Mimo to do 1942 roku Narodowa Organizacja Wojskowa zrzeszała kilkadziesiąt tysięcy członków. Wtedy też rozpoczęły się działania mające na celu zjednoczenie wszystkich organizacji w jedną siłę militarną, podlegającą rządowi na uchodźstwie – siłą tą miała stać się Armia Krajowa, która powstała w lutym 1942 roku. Od maja 1942 r. pojawił się temat włączenia się Narodowej Organizacji Wojskowej w budowę AK. Umowa scaleniowa podpisana została w sierpniu. Oddziały NOW włączone do AK utworzyły jednostki określane jako AK-NOW. Wywołało to jednak bunt sporej części kierownictwa oraz członków SN i NOW.
Przeciwnicy scalenia z AK, obawiający się podporządkowania politykom i oficerom sanacyjnym, wraz z Związkiem Jaszczurczym ONR-u oraz Narodowo-Ludową Organizacją Walki utworzyli we wrześniu 1942 r. słynne dziś Narodowe Siły Zbrojne. Wedle oficjalnej linii historycznej NSZ były trzecią co do wielkości, po Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich ludowców, podziemną siłą zbrojną. Jednakże wielkość, rola i siła BCh została całkowicie sztucznie rozdmuchana w czasach komunistycznych – przypisanie wszystkich zasług polskiego podziemia partyzantce komunistycznej byłoby zbyt oczywistym kłamstwem, a skoro o AK i NSZ dobrze mówić komuniści nie mogli, potrzebne były właśnie Bataliony Chłopskie. Dzisiaj wiele jest publikacji przedstawiających dokładnie historię podziemia narodowego, którego święto obchodzimy 12 maja. Warto tutaj wymienić publikacje wydane przez Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, który zrzesza żyjących jeszcze weteranów NOW, NSZ czy późniejszego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Bardzo pomocną lekturą będzie wydana niedawno książka pt. „Narodowe Siły Zbrojne 1942-1947” autorstwa Michała Gniadka-Zielińskiego. Nie sposób pominąć także publikacji wydawanych przez Instytut Pamięci Narodowej. Narodowe Siły Zbrojne zrzeszały od 75 do 100 tysięcy członków i walczyły z każdym wrogiem niepodległej Polski: niemieckim okupantem, komunistami wszelkiej maści i pochodzenia etnicznego, a także ukraińskimi szowinistami. NSZ wydawało liczne pisma, posiadało szkoły oficerskie, przygotowywało kadry wojskowe przyszłej Armii Narodowej. Deklaracja ideowa NSZ z 1943 roku do dzisiaj jest jednym z fundamentalnych, ideowych publikacji dla każdego narodowca. Od samego początku na przywódców tej formacji spadła olbrzymia presja wychodząca z Londynu i kierownictwa AK. Żądano podporządkowania się narodowców Armii Krajowej. Po bardzo długim procesie, część NSZ związana ze Stronnictwem Narodowym doprowadziła do zjednoczenia z AK, zachowując w ramach Armii Krajowej sporą autonomię. Kolejne tysiące narodowców zasiliły więc szeregi AK, gdzie funkcjonowały już jednostki AK-NOW, doszło też do ponownego zjednoczenia kierownictwa Stronnictwa Narodowego. Część NSZ, która nie podporządkowała się akcji scaleniowej z AK, określana jest jako NSZ-ZJ, a kierowana była przez działaczy wywodzących się z ONR. W okres zbrojnej walki z okupantem narodowcy weszli więc podzieleni na dwie duże części. I chociaż SN oraz NSZ obu odłamów przeciwne były organizacji powstania warszawskiego w takim czasie i formie, w którym się ono rozpoczęło, kilka tysięcy narodowców wzięło udział w powstaniu. Oddziały NSZ-ZJ również, podporządkowując się dowództwu NSZ-AK. Warto wspomnieć tutaj dwie publikacje: „Zaproszenie do Moskwy” Zbigniewa Stypułkowskiego, jednego z liderów SN i NSZ, a także kilka lat temu wydaną książkę pt. „Narodowe Siły Zbrojne w Powstaniu Warszawskim (1 VIII – 2 X 1944)” Sebastiana Bojemskiego.
Po upadku powstania warszawskiego zdawano sobie sprawę, że Polska nieuchronnie znajdzie się w strefie wpływów Związku Sowieckiego. Narodowcy wiedzieli też, że Sowieci nie byli, nie są i nie będą naszymi sojusznikami – przez lata gorąco zresztą wierzono, że wybuch III wojny światowej, która da zwycięstwo Zachodowi, a Polsce niepodległość jest tylko kwestią czasu. To, że dziś zdajemy sobie sprawę z tego, że nie było to wtedy możliwe nie oznacza, że ówcześni narodowcy nie mieli powodów by tak sądzić. W przeciwieństwie do AK, które wyszło z podziemia podczas akcji „Burza”, tym samym wychodząc z konspiracji także przed Sowietami, narodowcy przeszli płynnie w okres drugiej okupacji, tworząc „drugą konspirację”. Po upadku powstania warszawskiego stare jednostki NOW i NSZ, które podporządkowały się AK, usamodzielniły się i pod wpływem SN przeszły reorganizację. Wynikiem tego było powstanie Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. W późniejszym okresie resztki NSZ-ZJ podporządkowały się NZW lub zostały rozbite przez komunistów. Wielu narodowców wyjechało na Zachód, ratując się przed komunistami. Wielu jednak wierzyło, że to Zachód niedługo do nas wejdzie i trzeba czekać na III wojnę światową. Bardzo wielu walczyło, bo nie chciało uciekać z własnego kraju, lub nie miało już możliwości aby to zrobić, a walka była jedyną nadzieją na honorowe zachowanie się. Dzisiaj ludzi tych znamy jako „Żołnierze Wyklęci”, których święto obchodzimy 1 marca. Nie oznacza to jednak, że narodowcy nie próbowali działać legalnie. Należy pamiętać, że dyktatura stalinowska budowana była etapami, a komuniści nie mogli wprost zakazać działalności opozycji. Dlatego właśnie komunistom potrzebne było koncesjonowane Stronnictwo Demokratyczne czy Stronnictwo Ludowe, by bronić się na Zachodzie przed oskarżeniami o montowanie dyktatury. Większość działaczy chciała pozostania SN w konspiracji, jednak część narodowców próbowała legalnej działalności, tworząc Komitet Legalizacyjny Stronnictwa Narodowego. Wierzyli oni, że SN może odegrać rolę legalnej opozycji w nowych warunkach ustrojowych. Z perspektywy czasu doskonale wiemy, że było to równie naiwne myślenie, jak oczekiwanie na wybuch III wojny światowej. Po kilku miesiącach złudzeń inicjatorzy tego pomysłu zostali aresztowani. Z legalnej działalności nic nie wyszło. Do 1947 praktycznie rozbito podziemie zbrojne, chociaż ostatnia struktura terenowa NZW ujawniła się dopiero w 1956 roku. Legalną działalność polityczną obóz narodowy prowadził więc tylko na emigracji. Stronnictwo Narodowe działało na emigracji do 1992 roku, kiedy to rozwiązało się, przekazując swoją misję budowanemu w kraju Stronnictwu Narodowo-Demokratycznemu.
Stronnictwo Narodowe na emigracji działało w ramach władz, współtworzyło między innymi Egzekutywę Zjednoczenia Narodowego, która posiadała uprawnienia rządu, a wieloletnim przewodniczącym Rady Jedności Narodowej był prezes SN, Tadeusz Bielecki. Emigracyjne SN posiadało struktury między innymi w Anglii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Austrii, Włoszech, Danii, Szwecji. Pozycji SN zaszkodziła między innymi „Afera Bergu”, kiedy to komunistyczne służby PRL ujawniły współpracę emigracyjnych polityków ze służbami amerykańskimi czy brytyjskimi. Pojawiły się też rozłamy, podziały, zmniejszały się też zasoby ludzkie. Lata oderwania od narodu w kraju i niezrozumiałe z perspektywy Polski podziały emigracyjne sprawiły też utratę poparcia wśród Polaków, którym przez pierwsze lata po II wojnie światowej SN mogło się jeszcze pochwalić. W kraju, choć SN początkowo miało wielkie poparcie, olbrzymie straty w czasie wojny, spora emigracja działaczy narodowych, stalinowskie mordy, więzienia, tortury oraz całkowita cenzura spowodowały, że w przeciągu kilkudziesięciu lat z ruchu narodowego zostało niestety niewiele. Oczywiście podejmowano mniej lub bardziej udane próby normalnego funkcjonowania w ramach nowego ładu politycznego (PRL). Były to jednak działania poszczególnych osób lub pewnych grup, a nie koordynowana przez kierownictwo ruchu na emigracji próba „marszu przez instytucje”. Wymienić tutaj można chociażby środowisko „Ojczyzny”, jednej z konspiracyjnych organizacji tworzonych z inicjatywy narodowców, które stało za Instytutem Zachodnim. Oczywiście najbardziej znanym przykładem udziału narodowców w budowie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej było środowisko Bolesława Piaseckiego, jednakże od 1934 roku znajdowało się ono już poza głównym nurtem polskiego obozu narodowego, a więc działalność późniejszego Stowarzyszenia PAX trudno traktować jako inicjatywę polskiego ruchu narodowego – zresztą sam PAX za takową się nie uważał, a stawiał on sobie za zadanie reprezentowanie katolików. Swoją działalność po rozejściu się ze Stronnictwem Narodowym prowadził także Jędrzej Giertych. W kraju były różne próby obudowania środowiska narodowego, jak np. Liga Narodowo-Demokratyczna. Poszczególni narodowcy czy grupy odwołujące się do idei Dmowskiego znajdowały się też w „Solidarności”. Istniały również pewne „salony”, skupione wokół np. Leona Mireckiego, Napoleona Siemaszko czy Wiesława Chrzanowskiego. Idee narodowe pojawiały się też w inicjatywach takich jak Ruch Młodej Polski. Historie wielu inicjatyw, które władze SN traktowały z nieufnością (często zresztą słusznie), możemy poznać między innymi dzięki publikacji pt. „Polska dla Polaków! Kim byli i są polscy narodowcy”. Znając te realia, możemy zrozumieć wielkie problemy narodowców w obudowaniu ruchu narodowego w III RP. Tym bardziej należy docenić więc to, że w 2020 roku Ruch Narodowy ma się coraz lepiej i w końcu ma przed sobą realne szanse dalszego rozwoju.
Tomasz Dorosz