Skandaliczne stanowisko rektorów polskich uczelni. W imię “zachowania podstawowych wartości w debacie publicznej” chcą karania za krytykę środowiska LGBT.
Przypominamy, że niedawno toruńska uczelnia zdecydowała, aby zawiesić wykładowcę za… krytykę Marszu Równości. UMK Toruń zawiesiło prof. Aleksandra Nalaskowskiego za felieton, w którym wykładowca skrytykował środowisko LGBT. Nazwał w nich Marsze Równości mianem „tęczowej zarazy”, która „wypełza na ulice Polski”. Toruńskiej uczelni nie spodobał się również tytuł artykułu: „Wędrowni gwałciciele”.
Prof. Nalaskowski mimo, że początkowo został zawieszony w obowiązkach nauczyciela akademickiego na trzy miesiące nie wycofał się z napisanego felietonu: „Niedawno zrozumiałem, że żeby walczyć z ideologią LGBT trzeba użyć broni, której używa przeciwnik. Każdy ma prawo być zwolennikiem tej ideologii i głosić na jej cześć peany i piać z zachwytu, ale również każdy ma prawo do krytyki”.
Tym razem zakazu krytyki LGBT chce środowisko naukowe: “Wolność słowa jest podstawową wartością, która przyświecać powinna każdej instytucji akademickiej. Niemniej uczelnia jest też miejscem kształcenia, w którym naczelną wartością jest poszanowanie godności i szacunek dla człowieka, niezależnie od jego przynależności etnicznej, wyznania, narodowości czy orientacji seksualnej. Członkowie wspólnoty akademickiej – wykładowcy, studenci, pracownicy aministracyjni i techniczni – powinni być strażnikami tej wartości”
“Powinniśmy dawać wzór powściągliwości w użyciu języka – język może ranić. Użycie słowa “Zaraza” już sprowokowało do “odkażania” miast” – podkreślają rektorzy – “Wyrażamy nasz głęboki sprzeciw wobec działalności tych członków wspólnoty akademickiej, którzy używają języka przywołującego najciemniejsze karty historii Polski i świata. Czyny takie – uchybiające obowiązkom nauczyciela akademickiego i godności zawodu nauczyciela akademickiego – powinny bezwarunkowo podlegać odpowiedzialności dyscyplinarnej w naszych uczelniach”.