Israel Katz, dotychczasowy p.o. ministra spraw zagranicznych Izraela, który stwierdził, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”, pozostanie na czele resortu dyplomacji państwa żydowskiego. Jego nominację w nocy ze środy na czwartek zatwierdził izraelski rząd.
„MSZ z radością wita decyzję premiera (Benjamina) Netanjahu – zatwierdzoną minionej nocy przez rząd – o mianowaniu Israela Katza ministrem spraw zagranicznych” – napisano w czwartek na profilu izraelskiego resortu dyplomacji.
Krótko po północy w czwartek Kneset przegłosował decyzję o samorozwiązaniu w związku z niemożnością sformowania rządu. Nowe wybory odbędą się 17 września. W poprzednich z 9 kwietnia wygrał Likud Netanjahu; szef rządu poniósł jednak fiasko w negocjacjach koalicyjnych.
Katz stanął na czele izraelskiej dyplomacji w lutym.
W kilka godzin po objęciu tej funkcji, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie Netanjahu, oświadczył: „(…) Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i, tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela – PAP), któremu Polacy zamordowali ojca, +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych”.
Jego słowa spotkały się z krytyką ze strony władz Polski. Z ich powodu swój udział w lutowym spotkaniu szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej i Izraela w Jerozolimie odwołał premier Mateusz Morawiecki; do państwa żydowskiego nie pojechał w tym terminie także szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Minister Katz ani premier Netanjahu do dzisiaj nie przeprosili Polaków za te rasistowskie słowa. Polski rząd po chwilowym oburzeniu udaje, że zapomniał o sprawie. Tak wstaliśmy z kolan.