Jest to zjawisko, z którym władze borykają się od ponad roku: przybycie tych nieletnich, którzy są zupełnie sami, bez opieki, uzależnieni od narkotyków, którzy odmawiają jakiegokolwiek wsparcia. Sytuacja uległa w ostatnich tygodniach pogorszeniu wraz z coraz bardziej brutalnymi atakami w okręgu dzielnicy La Goutte d’Or.
Opuszczając Goutte d’Or w 18-tej dzielnicy Paryża, Mireille * nigdy by o tym nie wspominała. Ale po dwóch atakach w ciągu jednego miesiąca, na niej i jej piętnastoletniej córce, wspomina o tym: “Pierwszy raz , to było w niedzielny wieczór, zobaczyłam trzech z tych młodych ludzi na chodniku i uslyszałam groźby, odwróciliśmy się zeby zawrócić, ale zaraz po tym, któryś z nich skoczył do gardła mojej córki, i złapał ją za kołnierz, uwolniła się i zaczęła płakać, wróciłyśmy stamtąd biegnąc. Następnego dnia, złożyłiśmy skargę, ale teraz już nie jestem spokojna na ulicy, ani ja, ani moja córka. Ona uważa to za bardzo niesprawiedliwe, aby nie móc swobodnie chodzić po ulicy w swojej okolicy.
To uczucie, że atmosfera staje się coraz bardziej agresywna, podziela wiele mieszkańców. Ponad 1600 osób podpisało petycję wystosowaną przez jednego z mieszkańcow Lan Ahn z prośbą o “trwałe rozwiązania pod względem bezpieczeństwa i warunków sanitarnych dzielnicy Goutte d’Or / La Chapelle”. 257 kupców podpisało także umowę o potępieniu włamań, rozbojów, okradaniu klientów przebywających na tarasach kafejek oraz negatywnego wpływu na ich działalność gospodarczą. “Ryzykiem jest to, że przedsiębiorcy w okolicy zamykają sklepy”, mówi Jacques Desse, księgarz w Goutte d’Or, “władze zbyt długo reagowały, doszliśmy do sytuacji niemożliwej do wytrzymania”.
Sytuacja stale się pogarsza, pomimo działania władz
Od ponad roku dzieci te przybyły do dzielnicy Goutte d’Or. Marokańczycy, w wieku, od 8 do 17 lat, w większości chłopcy, ale od kilku tygodni dziewczęta również osiedliły się w sąsiedztwie. Dzieci ulicy uzależnione od narkotyków, w szczególności wąchają klej lub przyjmują jakies leki, po spoźyciu dochodzi do gwałtownych bójek między nimi , śpią na zewnątrz.
W grudniu zeszłego roku miasto Paryż wydało prawie 700 000 euro na plan awaryjny. Otworzyło się centrum recepcyjne, wychowawcy wychodzili im naprzeciw, aby ich przekonać, zeby przyjeli zaproponowaną im pomoc, opiekę. Według ratusza w 18 dzielnicy, około czterdziestu z nich dołączyło do progromu opieki społecznej dla dzieci. Ale nieco ponad miesiąc temu przybyli nowi nieletni. “To bardzo skomplikowane”, mówi Eric Lejoindre , burmistrz 18-nej dzielnicy, który pochodzi z partii socjalistycznej; “współpracujemy z komendą policji w Paryżu, ale te dzieci nie zgadzają się na żadne rozwiazanie i w obecnym stanie prawnym nie możemy zmusić ich do pójścia do ośrodka recepcyjnego na pobyt dzienny lub nocny. ” W związku z tym burmistrz nie ma prawnych narzędzi do radzenia sobie z tą sytuacją i zwraca się do Ministra Sprawiedliwości o zastanowienie się nad tekstem prawnym umożliwiającym opiekę nad tymi dziećmi bez ich zgody.
Okoliczni mieszkańcy przyznają, że prowadzone są pewne działania, ale przyznają, że jak dotąd miały one niewielki wpływ. Co sprawia, że sytuacja jest jeszcze bardziej niepokojąca.
Źródło: France Bleu