Przedstawiamy przetłumaczony na język polski list arcybiskupa Carla Marii Vigano nt. skandalu pedofilskiego, ukrywanego przez wysokich hierarchów Kościoła.
Poniżej treść listu abp. Carlo Maria Vigano
Świadectwo
Jego Ekscelencji
Carlo Maria Viganò,
Tytularnego arcybiskupa Ulpiany,
Nuncjusza Apostolskiego
W tym tragicznym dla Kościoła momencie w wielu miejscach na świecie – w Stanach Zjednoczonych, Chile, Hondurasie, Australii itd.. – biskupi mają poważną odpowiedzialność. Myślę w szczególności o Stanach Zjednoczonych, gdzie zostałem posłany jako nuncjusz przez Benedykta XVI 19 października 2011 roku, we wspomnienie Pierwszych Męczenników Ameryki Północnej. Biskupi Stanów Zjednoczonych, a ja wraz nimi, wezwani są do pójścia za przykładem pierwszych męczenników, którzy przynieśli Ewangelię na ziemię amerykańską, by być wiarygodnymi świadkami bezgranicznej miłości Chrystusa, Drogi, Prawdy i Życia.
Biskupi i księża nadużywając swojej władzy, popełniali okropne przestępstwa ze szkodą dla ich wiernych, nieletnich, niewinnych ofiar i młodych mężczyzn chcących oddać swoje życie dla Kościoła, lub przez swoją ciszę nie przeciwdziałali temu, że zbrodnie te były dalej popełniane.
By przywrócić piękno świętości obliczu Oblubienicy Chrystusa, która jest strasznie zniekształcone przez tak wiele odrażających przewinień, i jeśli chcemy wyzwolić Kościół z cuchnącego bagna, w które wpadł, musimy mieć odwagę, aby zniszczyć kulturę dyskrecji i publicznie wyznać prawdę, którą ukrywaliśmy. Musimy skończyć ze zmową milczenia, przez którą biskupi i kapłani chronili siebie kosztem wiernych, zmową milczenia, przez którą w oczach świata Kościół naraża się na wizerunek sekty, zmową milczenia, która nie tak niepodobną, która panuje w mafii. “Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, (..)głosić będą na dachach” (Łk. 12,3).
Zawsze wierzyłem i miałem nadzieję, że hierarchia Kościoła może znaleźć w sobie duchowe zasoby i siłę by powiedzieć całą prawdę, by poprawić się i odnowić siebie. Dlatego też każdorazowo unikałem wydawania oświadczeń mediom, mimo tego, że wielokrotnie byłem o to proszony, nawet kiedy miałbym do tego prawo, ażeby ochronić siebie przed kalumniami głoszonymi przeciwko mnie, choćby przez wysoko postawionych prałatów Kurii Rzymskiej. Jednak teraz gdy zepsucie sięgnęło szczytów hierarchii Kościoła, moje sumienie nakazuje mi ujawnieni prawdy dotyczącej przygnębiającej sprawy Arcybiskupa Emeryta Waszyngtonu, Theodore’a McCarricka, o której dowiedziałem się w trakcie pełnienia przeze mnie obowiązków powierzonych mi przez świętego Jana Pawła II, jako Delegat ds. Przedstawicielstw Papieskich, od 1998 do 2009, oraz Benedykta XVI, jako Nuncjusz Apostolski w Stanach Zjednoczonych Ameryki, od 19 października 2011 do końca maja 2016.
Moje obowiązki jako Delegat ds. Przedstawicielstw Papieskich w sekretariacie stanu nie były ograniczone tylko do nuncjatur apostolskich, ale też obejmowały one personel Kurii Rzymskiej (zatrudnienia, awanse, procesy informacyjne dot. kandydatów do biskupstwa etc.), a także badanie spraw delikatnych, włączając w to te dotyczące kardynałów i biskupów, które powierzone były Delegatowi, przez Sekretarza Stanu lub Substytuta Sekretariatu Stanu.
Natychmiast powiem (??), aby zdementować podejrzenia insynuowane niedawno w wielu artykułach, że nuncjusze apostolscy w Stanach Zjednoczonych, Gabriel Montalvo i Pietro Sambi, obydwaj przedwcześnie zmarli, informowali Stolicę Apostolską o ciężko niemoralnym zachowaniu arcybiskupa McCarricka wobec seminarzystów i księży niezwłocznie po dowiedzeniu się o tym. Istotnie, zgodnie z tym co napisał nuncjusz Pietro Sambi, list ojca Bonifacego Ramseya OP, datowany na 22 listopada 2000 rok, był sporządzony na polecenie świętej pamięci nuncjusza Montalvo. W swoim liście ojciec Ramsey, który był profesorem seminarium diecezjalnego w Newark od końca lat 80 do 1996, potwierdza, że w seminarium powtarzającą się plotką było to, że arcybiskup “dzielił łóżko z klerykami”, zapraszając pięciu z nich na weekend do swojego domu na plaży. Dodał także, że wiedział o pewnej liczbie seminarzystów, z której część została wyświęcona na prezbiterów w Archidiecezji Newark, którzy byli zapraszani do tego domu na plaży i spali w jednym łóżku z arcybiskupem.
Urząd, który pełniłem wówczas, nie był poinformowany, czy zostały przedsięwzięte jakiekolwiek środki przez Stolicę Apostolską po wyjawieniu zarzutów przez nuncjusza Montalvo pod koniec 2000 roku, kiedy kardynał Angelo Sodano był sekretarzem stanu.
Podobnie nuncjusz Sambi przekazał kardynałowi sekretarzowi stanu Tarcisio Bertone, memorandum z oskarżeniami przeciw McCarrickowi spisane przez księdza Gregory’ego Littletona z diecezji Charlotte (który został przeniesiony do stanu świeckiego za molestowanie nieletnich) razem z dwoma dokumentami od tego samego Littletona, w których opowiedział swoją tragiczną historię wykorzystania seksualnego przez ówczesnego arcybiskupa Newark i kilku innych księży i seminarzystów. Nuncjusz dodał także, że Littleton w czerwcu 2006 roku wysłał swoje memorandum do około dwudziestu osób , włączając w to państwowe i kościelne władze sądowe, policje i prawników, oraz że zatem bardzo prawdopodobne jest, że informacje te zostaną upublicznione. Prosił więc o szybką interwencję Stolicy Świętej.
Pisząc notatkę służbową o tych dokumentach, które zostały powierzony mi jako delegatowi ds. papieskich przedstawicielstw 6 grudnia 2006 roku, napisałem do swoich przełożonych, kardynała Tarcisio Bertone i substytuta Leonarda Sandriego, że okoliczności przypisywane McCarrickowi przez Littletona były takiej powagi i podłości, że powodowały konsternację, poczucie wstrętu, głęboki smutek i rozgoryczenie w czytelniku, a także stanowiły przestępstwa uwodzenia, żądania niemoralnych zachowań wobec księży i kleryków, wielokrotnie i jednocześnie z wieloma osobami, szyderstw z młodych seminarzystów, którzy próbowali bronić się przed uwodzeniem przez arcybiskupa w obecności dwóch innych księży, rozgrzeszania wspólników tych niemoralnych czynów, świętokradczej celebracji Eucharystii z tym samymi księżmi po popełnieniu tychże czynów.
W mojej notatce służbowej, którą dostarczyłem do moich bezpośredniego przełożonego tego samego 6 grudnia 2006 roku, substytuta Leonardo Sandriego, zaproponowałem moim zwierzchnikom następujące przemyślenia i wyjście z sytuacji:
- Ustaliwszy, że wyglądało to na nowy skandal o szczególnej powadze, gdyż odnosił się on do kardynała, powiększy ilość afer seksualnych dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych
- i że skoro sprawa ta dotyczy kardynała, i że zgodnie z kan. 1405 par.1, no. 2 – “ipsius Romani Pontificis dumtaxat ius est iudicandi”;
- Zasugerowałem, że zostaną wobec kardynała wyciągnięte odstraszające środki, które mogłyby mieć charakter leczniczy, aby zapobiec przyszłym molestowaniom nieletnich i uśmierzyć bardzo poważny skandal dla wiernych, którzy mimo wszystko wciąż kochali i wierzyli w Kościół.
Dodałem, że byłoby zbawienne, gdyby choć raz władza kościelna zareagowała przed państwową i jeśli możliwe przed tym, jak skandal wybuchnie w prasie. To mogło przywrócić trochę godności Kościołowi, tak ogromnie wypróbowanego i upokorzonego przez tak wiele odrażających uczynków popełnionych przez część pasterzy. O ile zostałoby to zrobione, władze państwowe nie musiałyby już sądzić kardynała, ale duchownego, wobec którego Kościół zastosował odpowiednie środki, które uniemożliwiałyby mu nadużywanie jego autorytetu i kontynuowanie niszczenia niewinnych ofiar.
Moja notatka służbowa z 6 grudnia 2006 roku została zatrzymana przez moich przełożonych i nigdy nie została zwrócona do mnie z jakąkolwiek rzeczywistą ich decyzją dotyczącą tej sprawy.
Następnie, około 21 – 23 kwietnia 2008 roku, Statement for Pope Benedict XVI about the pattern of sexual abuse crisis in the United States (“Oświadczenie dla papieża Benedykta XVI o wzorcu kryzysu związanego z molestowaniem seksualnym w Stanach Zjednoczonych” – tłum.) Richarda Sipe’a został upubliczniony na stronie richardsipe.com. 24 kwietnia został on przekazany przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary, kardynała Williama Levadę, do kardynała sekretarza stanu Tarcisio Bertone. Miesiąc później został on dostarczony mi, 24 maja 2008 roku.
Następnego dnia doręczyłem nową notatkę służbową nowemu substytutowi, Fernando Floniemu, która zawierała poprzednią z 6 grudnia 2006 roku. W niej streściłem dokument autorstwa Richarda Sipe’a, który kończył się z pełnym szacunku i szczerym apelem do papieża Benedykta XVI: Zwracam się do Waszej Świątobliwości z szacunkiem, ale też z taką samą intensywnością, która zmotywowała Piotra Damianiego do przedstawienia przed Waszym poprzednikiem, papieżem Leonem IX, opisu stanu duchowieństwa za jego życia. Problemy, o których mówił, są podobne i tak wielkie teraz w Stanach Zjednoczonych, jak wówczas w Rzymie. Jeśli Wasza Świątobliwość wyrazi takie życzenie, osobiście przekaże Wam dokumentację tego, o czym mówiłem.
Swoją notatkę zakończyłem powtarzając moim przełożonym, iż uważam za konieczną interwencję tak szybko, jak to możliwe, poprzez odebranie kapelusza kardynalskiego kardynałowi McCarrickowi oraz nałożenie na niego sankcji przewidzianych przez Kodeks Prawa Kanonicznego, które zawierają także przeniesienie do stanu świeckiego.
Ta druga notatka służbowa nigdy nie wróciła do biura personelu, a ja byłem wielce zawiedziony moimi przełożonymi za niewyobrażalny brak jakichkolwiek konsekwencji wyciągniętych wobec kardynała i za ciągły brak komunikacji ze mną od czasu sporządzenia mojej pierwszej notatki służbowej w grudniu 2006.
W końcu jednak dowiedziałem się z pewnością przez kardynała Giovanniego Battisty Re, ówczesnego prefekta Kongregacji ds. Biskupów, że odważne i rzeczowe oświadczenie Richarda Sipe’a osiągnęło oczekiwany skutek. Papież Benedykt nałożył na kardynała McCarricka kary kościelne podobne do tych, które wystosował teraz wobec niego papież Franciszek – kardynał miał opuścić seminarium, gdzie mieszkał, zakazano mu publicznych celebracji [Mszy], uczestnictwa w publicznych spotkaniach, wykładania, podróży, z obowiązkiem oddania się życiu w modlitwie i pokucie.
Nie wiem, kiedy papież Benedykt zastosował te środki wobec McCarricka, czy w 2009, czy w 2010 roku, ponieważ w międzyczasie zostałem przeniesiony do Gubernatoriatu Państwa – Miasta Watykanu, tak samo jak nie wiem, kto jest odpowiedzialny za to niewiarygodne opóźnienie. Z pewnością nie wierzę, że był nim papież Benedykt, który jako kardynał wielokrotnie potępiał zepsucie obecne w Kościele i który już w pierwszych miesiącach swojego pontyfikatu zajął stanowcze stanowisko przeciwne przyjmowaniu do seminariów młodych mężczyzn z głębokimi tendencjami homoseksualnymi. Uważam, że działo się to z przyczyny kardynała Tarcisio Bertone, który notoryczne popierał awansowanie homoseksualistów na odpowiedzialne stanowiska i miał w zwyczaju kontrolowanie informacji, które uważał za odpowiednie do przekazania papieżowi.
W każdym razie pewnym jest, że papież Benedykt nałożył wyżej opisane kary kanoniczne na McCarricka i że zostały mu one przekazane przez nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych, Pietro Sambiego. Ksiądz prałat Jean – Francois Lantheaume, pierwszy radca nuncjatury w Waszyngtonie i charge d’affaires a.i. po niespodziewanej śmierci nuncjusza Sambiego w Baltimore powiedział mi, kiedy przybyłem do Waszyngtonu – i jest gotów to zeznać – o burzliwej rozmowie, trwającej ponad godzinę, nuncjusza Sambiego z kardynałem McCarrickiem, którego wezwał do nuncjatury. Prałat Lantheaume opowiedział mi, że “głos nuncjusza było słychać na korytarzu”.
Te same dyspozycje papieża Benedykta zostały zakomunikowane także mi przez nowego prefekta Kongregacji de. Biskupów, kardynała Marca Ouellet, w listopadzie 2011 roku podczas rozmowy przed moim wyjazdem do Waszyngtonu i były włączone w instrukcje samej Kongregacji dla nowego nuncjusza.
Z kolei ja powtórzyłem je kardynałowi McCarrickowi w czasie mojego pierwszego spotkania z nim w nuncjaturze. Kardynał, bełkocząc w ledwo zrozumiały sposób, przyznał, że prawdopodobnie zrobił błąd śpiąc w jednym łóżku z kilkoma seminarzystami w jego domu na plaży, ale powiedział to tak, jakby nie miało to żadnego znaczenia.
Wierni usilnie zastanawiali się nad tym, jak możliwe jest, że był on powołany do Waszyngtonu i uczyniony kardynałem, oraz że mają oni wszelkie prawo wiedzieć, kto wiedział, kto ukrywał jego niemoralne przestępstwa. Jest to zatem moim obowiązkiem ujawnić, co wiem na ten temat, zaczynając od Kurii Rzymskiej.
Kardynał Angelo Sodano był sekretarzem stanu do września 2006 roku – wszystkie informacje były mu komunikowane. W listopadzie 2000 roku nuncjusz Montalvo wysłał mu raport, przekazując w nim wspomniany wcześniej list ojca Bonifacego Ramseya, w którym denuncjował poważne nadużycia popełniane przez McCarricka.
Wiadomo jest, że Sodano próbował ukryć skandal księdza Maciela do końca. Usunął nawet nuncjusza w Mexico City, Justo Mullora, który odmówił bycia wspólnikiem w jego intrydze mającej ukrycie Maciela, a mianował w jego miejsce Sandriego, ówczesnego nuncjusza w Wenezueli, który był chętny do udziału w tuszowaniu. Sodano poszedł tak daleko, że wydał przez watykańskie biuro prasowe oświadczenie, w którym poświadczał nieprawdę, tj. że papież Benedykt zadecydował, iż sprawa Maciela powinna być uznana za zamkniętą. Benedykt zareagował, pomimo wytężonej obrony Sodano, i Maciel został uznany za winnego i nieodwołalnie potępiony.
Czy mianowanie McCarrick do Waszyngtonu i uczynienie go kardynałem jest dziełem Sodano, kiedy Jan Paweł II był już bardzo chory? Nie dane nam to wiedzieć. Jednak uprawnionym jest twierdzenie, że tak było, ale uważam, że nie był on jedynym odpowiedzialnym za to. McCarrick często przyjeżdżał do Rzymu i zdobywał przyjaciół wszędzie, na wszystkich poziomach kurii. Jeśli Sodano chronił Maciela, co wydaje się być pewne, nie ma powodu by nie robił tego samego dla McCarricka, który według wielu źródeł miał możliwości finansowe, by wywierać wpływ na decyzje. Jego nominacja do Waszyngtonu spotkała się ze sprzeciwem ówczesnego prefekta Kongregacji ds. Biskupów, kardynała Giovanniego Batisty Re. W nuncjaturze waszyngtońskiej jest notatka napisana przez niego, w której kardynał Re odcina się od tej nominacji i stwierdza, że McCarrick był czternasty na liście do Waszyngtonu.
Raport nuncjusza Sambi ze wszystkimi załącznikami był przesłany do kardynała Tarcisio Bertone, jako sekretarza stanu. Moje dwie notatki wspomniane wcześniej z 6 grudnia 2005 roku i 25 maja 2008 roku były przypuszczalnie przekazane mu przez substytuta. Jak już wspominano, kardynał nie miał żadnej trudności w usilnym prezentowaniu kandydatów do episkopatu znanych z bycia aktywnymi homoseksualistami – przypomnę tylko głośną sprawę Vincenza de Mauro, który został mianowany arcybiskupem Vigevano i później usunięty, ponieważ podrywał swoich kleryków – i w filtrowaniu oraz manipulowaniu informacjami przekazywanymi papieżowi Benedyktowi.
Kardynał Pietro Parolin, obecny sekretarz stanu, także brał udział w tuszowaniu przestępstw McCarricka, który po wyborze papieża Franciszka otwarcie chwalił się swoimi podróżami i misjami na wielu kontynentach. W kwietniu 2014 roku na stronie głównej Washington Times ukazało się sprawozdanie z podróży McCarricka do Republiki Środkowej Afryki i to na zlecenie Departamentu Stanu, nie mniej. Jako nuncjusz w Waszyngtonie napisałem do kardynała Parolina z zapytaniem, czy kary nałożone na McCarricka przez papieża Benedykta dalej obowiązywały. Nie trzeba dodawać, że na mój list nie było nigdy odpowiedzi!
To samo można powiedzieć o kardynale Williamie Levadzie, byłym prefekcie Kongregacji Nauki Wiary, o kardynale Marcu Ouellet, prefekcie Kongregacji ds. Biskupów i arcybiskupie Ilsonie de Jesus Montanari, obecnym sekretarzu tejże kongregacji. Wszyscy oni byli świadomi, z racji pełnionych przez siebie urzędów, kar nałożonych przez Papieża Benedykta na McCarricka.
Kardynałowie Leonardo Sandri, Fernando Filoni i Angelo Becciu jako substytuci sekretariatu stanu wiedzieli o każdym szczególe sytuacji związanej z kardynałem McCarrickiem.
Kardynałowie Giovanii Lajolo i Dominique Mamberti również nie mogli nie wiedzieć. Jako Sekretarze ds. Relacji z Państwami uczestniczyli wielokrotnie w kolegialnym spotkaniach z Sekretarzem Stanu.
Jeśli chodzi o Kurię Rzymską, zatrzymam się tu na chwilę, nawet jeśli nazwiska innych hierarchów są znane, nawet niektórych bardzo bliskich papieżowi Franciszkowi, takich jak kardynał Francesco Coccopalmerio i arcybiskup Vincenzo Paglia, którzy należą do nurtu homoseksualnego popierającego obalenie katolickiego nauczania o homoseksualizmie, nurtu potępionego w 1986 przez kardynała Josepha Ratzingera, ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, w Liście do Biskupów Kościoła Katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych. Kardynałowie Edwin Frederick O’Brien i Renato Raffaele Martino także należą do tego samego nurty, aczkolwiek z inną ideologią. Inni należący do niego nawet rezydują w Domie świętej Marty.
Teraz Stany Zjednoczone. Oczywiście pierwszym poinformowanym o środkach zastosowanych przez papieża Benedykta był następca McCarricka na stolicy waszyngtońskiej, kardynał Donald Wuerl, którego sytuacja jest teraz kompletnie skompromitowana w związku z jego postępowaniem jako biskup Pittsburgha.
Absolutnie nie do pomyślenia jest to, że nuncjusz Sambi, który był niezmiernie odpowiedzialną osobą, lojalną, bezpośrednią i jasny w swoim sposobie bycia (prawdziwy syn Romagni), nie rozmawiał z nim na ten temat. W każdym razie ja osobiście poruszyłem ten temat z kardynałem Wuerlem wiele razy i z pewnością nie musiałem dzielić się z nim szczegółami, ponieważ było od razu dla mnie jasne, że był on całkowicie tego świadomy. Pamiętam także szczególne fakt, iż musiałem mu zwrócić uwagę na to, ponieważ zorientowałem się, że w jednej publikacji archidiecezjalnej na tylnej okładce znajduje się ogłoszenie zapraszające młodych mężczyzn, którzy myśleli, że mają powołanie do kapłaństwa, na spotkanie z kardynałem McCarrickiem. Natychmiast zadzwoniłem do kardynała Wuerla, który wyraził mi swoje zaskoczenie, mówiąc, że nic nie wiedział o tym ogłoszeniu i że je odwoła. Jeśli jak dalej twierdzi, że nie wiedział nic o nadużyciach popełnionych przez McCarricka i środkach przedsięwziętych przez papieża Benedykta, jak ta odpowiedź może być wyjaśniona?
Jego niedawne twierdzenia, że nie wiedział nic o tym, mimo tego, że na początku cwanie odnosił się do zadośćuczynienia dla dwóch ofiar, są absolutnie śmieszne. Kardynał bezwstydnie kłamie i przekonuje swojego kanclerza, prałata Anotonicellego, by również mówił nieprawdę.
Kardynał Wuerl także wyraźnie kłamał innym razem. Po moralnie nie do przyjęcia wydarzeniu autoryzowanym przez akademickie władze Georgetown University, zwróciłem na to uwagę jego prezydenta, dr. Johna DeGioia, wysyłając mu dwa kolejne listy. Przed przesłaniem ich do adresata, tak by rozwiązać sprawę odpowiednio, osobiście dałem kardynałowi ich kopie z dołączonym listem mojego autorstwa. Kardynał powiedział mi, że nic nie wie o sprawie. Jednak nie zdołał potwierdzić odbioru moich dwóch listów, przeciwnie do tego, co robił zazwyczaj. Dowiedziałem się potem, że to wydarzenie na Georgetown odbywało się od siedmiu lat. Ale kardynał nic nie wiedział!
Kardynał Wuerl jak najbardziej świadomy ciągłych nadużyć popełnianych przez kardynała McCarricka i kar nałożonych na niego przez Papieża Benedykta, naruszając rozkaz papieski, zezwolił mu także rezydować w seminarium w Waszyngtonie. Robiąc to, naraził innych seminarzystów na ryzyko.
Biskup Paul Bootkoski, emerytowany ordynariusz Metuchen, oraz arcybiskup John Myers, emerytowany metropolita Newark, tuszowali przestępstwa popłeniane przez McCarricka w swoich odpowiednich diecezjach i zadośćuczynili dwóm z jego ofiar. Nie mogą temu zaprzeczyć i muszą być przesłuchany, aby ujawnić wszelkie okoliczności i całą odpowiedzialność dotyczącą tej sprawy.
Kardynał Kevin Farrell, który niedawno udzielał wywiadu mediom, także powiedział, że nie miał najmniejszego pojęcia o przestępstwach McCarricka. Biorąc pod uwagę jego czas urzędowania w Waszyngtonie, Dallas i teraz w Rzymie, myślę nikt nie może szczerze mu wierzyć. Nie wiem, czy był kiedykolwiek pytany, czy wiedział o przestępstwach Maceila. Jeżeli by temu zaprzeczył, to czy ktokolwiek uwierzyłby wiedząc, że pełnił odpowiedzialne funkcje jako członek Legionistów Chrystusa?
Jeśli chodzi o kardynała Seana O’Malleya, powiem po prostu, że jego ostatnie oświadczenia na temat sprawy McCarricka są żenujące i zaciemniają jego przejrzystość i wiarygodność.
***
Moje sumienie domaga się także, aby wyjawić okoliczności jakie doświadczyłem osobiście, dotyczące papieża Franciszka, które mają dramatyczne znaczenie, które jako biskupowi, mającemu udział w kolegialnej odpowiedzialności wszystkich biskupów za Kościół powszechny, nie pozwalają mi pozostawać cicho i oświadczam tutaj, że gotowy jestem potwierdzić je pod przysięgą wzywając Boga na świadka.
W ostatnich miesiącach swojego pontyfikatu, papież Benedykt XVI zwołał zebranie wszystkich nuncjuszy apostolskich w Rzymie, tak jak wielokrotnie czynili to Paweł VI i Jan Paweł II. Ustaloną datą tej audiencji z papieżem był piątek, 21 czerwca 2013 roku. Papież Franciszek dotrzymał tego zobowiązania nałożonego przez poprzednika. Oczywiście ja także przyleciałem do Rzymu z Waszyngtonu. To było moje pierwsze spotkanie z nowym papieżem wybranym zaledwie trzy miesiące wcześniej, po rezygnacji papieża Benedykta.
W poranek czwartkowy, 20 czerwca 2013 roku, poszedłem do Domu świętej Marty, aby dołączyć do moich kolegów, którzy tam się zatrzymali. Jak tyko wszedłem do środka, spotkałem kardynała McCarricka, który miał na sobie sutannę z czerwonymi obszyciami. Powitałem go z szacunkiem tak jak zawsze. On natychmiast do mnie powiedział w tonie pomiędzy ambiwalentnym, a triumfalnym : “Papież przyjął mnie wczoraj, jutro jadę do Chin”.
W tamtym czasie nie wiedziałem nic o jego długoletniej przyjaźni z kardynałem Bergloglio oraz o jego ważnej roli, jaką odegrał podczas ostatniej elekcji, co sam McCarrck ujawnił później w trakcie wykładu na uniwersytecie w Villanova i w wywiadzie z National Catholic Reporter. Nigdy też nie myślałem o fakcie jego uczestnictwa we wstępnych spotkaniach ostatniego konklawe i o roli, jaką mógł mieć jako kardynał elektor podczas konklawe w 2005 roku. Dlatego też nie od razu pojąłem znaczenia słów w zakodowanej wiadomości, którą przekazał mi McCarrick, ale stało się to dla mnie jasne w bezpośrednio następujących dniach.
Następnego dnia odbyła się audiencja z papieżem Franciszkiem. Po jego mowie, która była częściowo czytana i częściowo powiedziana bez namysłu, papież życzył sobie powitać wszystkich nuncjuszy pojedynczo. Jeden za drugim, pamiętam, że byłem wśród ostatnich. Kiedy nadeszła moja kolej, miałem czas tylko powiedzieć mu : “Jestem nuncjuszem w Stanach Zjednoczonych”. On natychmiast zaatakował mnie w tonie wyrzutu, używając tych słów : “Biskupi w Stanach Zjednoczonych nie mogą być zideologizowani! Muszą być pasterzami!”. Oczywiście nie byłem w stanie zapytać o wytłumaczenie znaczenia jego słów i agresywnego sposobu, w jaki mnie zganił. Miałem w dłoni książkę po portugalsku, którą wysłał mi kardynał O’Malley dla papieża parę dni wcześniej, mówiąc mi : “żeby powtórzył sobie portugalski przed wyjazdem do Rio na Światowe Dni Młodzieży” Podałem mu ją natychmiastowo i tak wyzwoliłem siebie z tej niepokojącej i wstydliwej sytuacji
Na koniec audiencji papież ogłosił : “Ci z was, którzy będą dalej w Rzymie w niedzielę, zaproszeni są do koncelebry ze w Domu świętej Marty”. Naturalnie pomyślałem o zostaniu, aby jak najszybciej wyjaśnić, co papież chciał mi przekazać.
W niedzielę, 23 czerwca, przed koncelebrą z papieżem zapytałem prałata Ricca, który jako osoba kierująca domem pomagał nam włożyć szaty, czy mógłby zapytać papieża, czy mógłby mnie przyjąć kiedyś w następnym tygodniu. Jak mogłem wrócić do Waszyngtonu bez wyjaśnienia, co papież chciał ode mnie? Po zakończeniu mszy, kiedy papież witał kilku obecnych świeckich, prałat Fabian Pedacchhio, jego argentyński sekretarz, podszedł do mnie i powiedział : “Papież kazał mi zapytać księdza, czy jest teraz wolny?” Naturalnie, odpowiedziałem, że jestem do dyspozycji papieża i że dziękuję za tak szybkie przyjęcie. Papież zabrał mnie na pierwsze piętro w swoim apartamencie i rzekł : “Mamy 40 minut przez Aniołem Pańskim”.
Rozpocząłem rozmowę pytając papieża, co miał na myśli mówiąc mi te słowa, które skierował do mnie w piątek, kiedy się z nim witałem. I papież w innym, przyjacielskim, wręcz uczuciowym tonie powiedział mi : “Tak, biskupi w Stanach Zjednoczonych nie mogą być zideologizowani, nie mogą być prawicowi jak arcybiskup Filadelfii, (papież nie wymienił imienia arcybiskupa) muszą być pasterzami; i nie mogą być lewicowi – i dodał, podnosząc obie ręce – i kiedy mówię lewicowi, mam na myśli homoseksualni.” Oczywiście logika korelacji między byciem lewicowcem, a homoseksualistą umknęła mi, ale nic nie dodałem.
Zaraz potem papież zadał mi pytania w sposób kłamliwy : “Jaki jest kardynał McCarrick?” Odpowiedziałem mu z pełną szczerością i, jeśli chcecie, z wielką naiwnością: “Ojcze Święty, nie wiem, czy znasz kardynała McCarricka, ale jeśli zapytasz Kongregację Biskupów, to jest tam dossier takiej grubości o nim. Zdemoralizował pokolenia seminarzystów i księży, a papież Benedykt kazał mu wycofać się do życia w modlitwie i pokucie.” Papież nie skomentował choćby w najmniejszym stopniu poważne słowa z mojej strony i nie ukazał jakiekolwiek zaskoczenia na swojej twarzy, tak jakby wiedział już o sprawie od jakiegoś czasu i nagle zmienił temat. Zatem jaki był cel papieża w zadaniu mi pytania : “Jaki jest kardynał McCarrick?” Bez wątpienia chciał się dowiedzieć, czy jestem sprzymierzeńcem McCarricka, czy też nie.
Z powrotem w Waszyngtonie wszystko stało się dla mnie jasne dzięki wydarzeniu, które miało miejsce parę dni po moim spotkaniu z papieżem Franciszkiem. Kiedy nowy biskup Mark Seitz wziął w posiadanie diecezję El Paso 9 lipca 2013 roku, wysłałem pierwszego radcę, prałata Jean – Francois Lantheaume, podczas gdy ja udałem się do Dallas tego samego dnia na międzynarodową konferencję o bioetyce. Jak ksiądz prałat wrócił, opowiedział mi, że w El Paso spotkał kardynała McCarricka, który biorąc go na stronę, powiedział mu prawie te same słowa, które papież powiedział do mnie w Rzymie : “biskupi w Stanach Zjednoczonych nie mogą być zideologizowani, nie mogą być prawicowi, muszą być pasterzami” Byłem zdumiony! Było to przeto jasne, że wyrzuty, które papież Franciszek skierował do mnie 21 czerwca 2013 roku, były włożone mu w usta dzień wcześniej przez kardynała McCarricka. Także wzmianka papieża “nie taki jak arcybiskup Filadelfii” może być mieć swój początek u McCarricka, ponieważ pomiędzy nimi dwoma zaistniał silny spór o dopuszczanie proaborcyjnych polityków do komunii. W jego wiadomości do biskupów, McCarrick zmanipulował list ówczesnego kardynała Ratzingera, który zabronił rozdawania im komunii. Istotnie, wiedziałem także, jak pewni kardynałów tacy jak Mahony, Levada i Wuerl byli powiązani z McCarrickiem; byli przeciwni najbardziej niedawnym nominacjom papieża Benedykta na ważne diecezje takie jak Filadelfia, Baltimore, Denver, czy San Francisco.
Papież Franciszek niezadowolony z pułapki zastawionej na mnie 23 czerwca 2013 roku, kiedy zapytał mnie o McCarricka, zaledwie parę miesięcy później, podczas audiencji udzielonej mi 10 października 2013 roku, zastawił na mnie drugą zasadzkę, tym razem dotyczącą jego protegowanego, kardynała Donalda Wuerla. Zapytał mnie : ”Jaki jest kardynał Wuerl, czy jest dobry, czy jest zły?” Odpowiedziałem : “Ojcze Święty, nie powiem ci, czy jest dobry, czy zły, ale powiem ci o dwóch faktach”. Są to te, o których wspominałem wcześniej, które dotyczą lekkomyślności pasterskiej Wuerla, jeśli chodzi o anormalne dewiacje na Georgetown University, oraz zaproszenie młodych aspirantów przez archidiecezję waszyngtońską na spotkanie z McCarrickiem! Jeszcze raz papież nie pokazał żadnej reakcji.
Było jasne, że od czasu wyboru papieża Franciszka, McCarrick wolny teraz od wszelkich przeszkód, nie krępował się ciągle podróżować, dać wykłady i udzielać wywiadów. W wysiłku zespołowym wraz z kardynałem Rodriguezem Maradiagą stał się kingmakerem nominacji w Kurii i w Stanach Zjednoczonych i najbardziej wysłuchiwanym doradcą w sprawach relacji Watykanu z administracją Obamy. Tak można wyjaśnić, dlaczego papież wymienił kardynała Burke’a z Wuerlem w Kongregacji ds.. Biskupów i natychmiastowo mianował Cupicha, który niezwłocznie został kreowany kardynałem. W związku z tymi nominacjami nuncjatura w Waszyngtonie nie była brana pod uwagę w nominowaniu biskupów. Dodatkowo, mianował on Brazylijczyka Ilsona de Jesus Monanari – wielkiego przyjaciela jego argentyńskiego sekretarza Fabiana Pedacchio – jako sekretarza Kongregacji ds. Biskupów i Kolegium Kardynałów, promując go za jednym razem ze zwykłego urzędnika tego departamentu na arcybiskupa sekretarza. Coś bezprecedensowego dla takiego ważnego stanowiska!
Nominacje Blase’a Cupicha do Chicago i Josepha W. Tobin do Newark były zaaranżowane przez McCarrica, Maradiagę i Wuerla, zjednoczonych w niegodziwym pakcie nadużyć pierwszego i przynajmniej tuszowania ich przez dwóch pozostałych. Ich imiona nie były wśród tych przedstawionych przez nuncjaturę dla Chicago i Newark.
Co się tyczy Cupicha, nie da się nie zauważyć jego ostentacyjnej arogancji i bezczelności, z jaką neguje dowody, które są oczywiste dla wszystkich – 80% przypadków molestowań dokonanych było wobec młodych mężczyzn przez homoseksualistów, których ofiary były w stosunku podległości do nich.
Podczas swojej mowy, gdy brał w posiadanie stolicę chicagowską, na której byłem obecny jako przedstawiciel papieża, Cupich żartował, że nikt nie powinien oczekiwać, aby nowy arcybiskup chodził po wodzie. Może wystarczyłoby, żeby był zdolny stąpać po ziemi i nie próbować wywracać rzeczywistości do góry nogami, oślepiony przez swoją progejowską ideologię, jak oświadczył niedawno w wywiadzie dla America Magazine. Wychwalając swoją szczególną wiedzę w te materii, będąc wcześniej przewodniczącym Komisji Ochrony Dzieci i Młodzieży USSCB, zapewnił, że głównym problemem w kryzysie seksualnego wykorzystywania przez duchownych nie jest homoseksualizm i stwierdzając to, jest to jedynie sposób na odwrócenie uwagi od prawdziwego problemu, którym jest klerykalizm. Na poparcie swojej tezy Cupich “dziwnie” odnosi się do wyników badań przeprowadzonych w szczycie kryzysu na początku XXI wieku, podczas gdy “szczerze” ignoruje, że rezultaty te były całkowicie odrzucone przez kolejne niezależne raporty sporządzone przez John Jay College of Criminal Justice w 2004 i 2011 roku, które konkludowały, iż w sprawach molestowania seksualnego 81% ofiar to mężczyźni. W rzeczywistości ojciec Hans Zollner S, wicerektor Papieskiego Uniwerystetu Gregoriańskiego, prezesa Centre for Child protection i członek Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich, ostatnio powiedział gazecie La Stampa , że “w większości spraw jest to kwestia homoseksualnego molestowania”.
Nominacja McElroya też była zaaranżowana jak wyżej, z zakodowanym, stanowczym rozkazem dla mnie od kardynała Parolina : “Zarezerwuj stolicę San Diego dla McElroya”. McElroy był również świadomy nadużyć McCarricka, jak widać w liście wysłanym do niego przez Richarda Sipe’a, 28 czerwca 2016.
Te postacie są ściśle związane z osobami należących do sprzeniewierzonego skrzydła Towarzystwa Jezusowego, niestety stanowiące dziś większość, które było przyczyną poważnego niepokoju dla Pawła VI i kolejnych papieży. Potrzebujemy wspomnieć tylko ojca Roberta Drinana SJ, który był czterokrotnie wybrany do Izby Reprezentantów i był zagorzałym zwolennikiem aborcji, lub ojca Vincenta O’Keefe’a SJ, jednego z głównych promotorów The Land O’Lakes Statement z 1967, które poważnie naraziło na szwank katolicką tożsamość uniwerystetów i college’ów w Stanach Zjednoczonych. Trzeba zauważyć, że McCarrick, ówczesny rektor Katolickiego Uniwerystetu Puerto Rico, również uczestniczył w tym złowieszczym przedsięwzięciu, który było tak bardzo szkodliwe dla formacji sumień amerykańskiej młodzieży, ściśle związanego ze sprzeniewierzonym skrzydłem jezuitów.
Ojciec James Martin SJ zyskał uznanie przez ludzi wspomnianych wyżej, przede wszystkim Cupicha, Tobina, Farella i McElroya. Mianowany konsultorem Sekretariatu ds.. Komunikacji, znany aktywista, który promuje agendę ruchów LGBT, wybrany, aby psuł młodych ludzi, którzy wkrótce zgromadzą się na Światowym Spotkaniu Rodzin, jest niczym innym jak smutnym przykładem sprzeniewierzonego skrzydła jezuitów.
Papież Franciszek wielokrotnie prosił o całkowitą przejrzystość w Kościele oraz biskupów i wiernych działali z parezją. Wierni na całym świecie domagają się także tego od niego w przykładowy sposób. Musi szczerze oświadczyć, kiedy pierwszy dowiedział się o przestępstwach McCarricka, który nadużył swoją władzę wobec seminarzystów i księży.
W każdym razie, papież dowiedział się o tym ode mnie 23 czerwca 2013 roku i nadal go krył. Nie wziął pod uwagę kar, które papież Benedykt nałożył na niego i uczynił go swoim zaufanym doradcą, wraz z Maradiagą.
Drugi z nich [Maradiaga] jest tak pewny protekcji papieża, że jest w stanie oddalić jako “plotkę” szczery apel tuzinów jego seminarzystów, którzy znaleźli w sobie odwagę, by napisać do niego, po tym jak jeden z nich chciał popełnić samobójstwa, ze względu na homoseksualne molestowanie w seminarium.
Do teraz wierni zrozumieli strategię Maradiagi – znieważaj ofiary, by uratować siebie, kłam do upadłego, aby ukryć otchłanie nadużycia władzy, niegospodarności w administrowaniu kościelnymi własnościami i finansowych katastrof nawet przeciwko bliskim przyjaciołom, jak w przypadku ambasadora Hondurasu Alejandro Valladaresa, byłego dziekana korupusu dyplomatycznego przy Stolicy Apostolskiej.
W kwestii byłego biskupa pomocniczego Juana Jose Pinedy, po artykule upublikowanym w tygodniku L’Espresso w lutym tego roku, Maradiaga oświadczył w gazecie Avvenire : “To mój biskup pomocniczy Pineda poprosił o wizytacje, aby oczyścić swoje imię, po tym jak był obiektem wielu oszczerstw” Jeśli chodzi o Pinedę jedyną rzeczą, która został upublicznione na jego temat to fakt, że jego rezygnacja została przyjęta, przez to powodując, że szansa na pociągnięcie go i Maradiagi do odpowiedzialności rozpłynęła się w próżni.
W imię przejrzystości tak wielbionej przez papieża, raport, który wizytator, argentyński biskup Alcides Casaretto, dostarczony ponad rok temu tylko i bezpośrednio papieżowi musi zostać upubliczniony.
W końcu, ostatnia nominacja na substytuta arcybiskupa Edgara Pena Parra jest także połączona z Hondurasem, to jest z Maradiagą. Od 2003 do 2007 roku Pena Parra pracował jako radca w nuncjaturze w Tegucigalpa. Jako delegat ds.. Przedstawicielstw papieskich otrzymałem martwiące informacje na jego temat.
W Hondurasie skandal tak duży, jak w Chile za niedługo się wydarzy. Papież broni swojego człowieka, kardynała Rodrigueza Maradiagę do upadłego, tak jak robił to w Chile z biskupem Juanem de la Cruz Barrosem, którego on sam mianował biskupem Osorno, wbrew radom chilijskich biskupów. Na początku obrażał ofiary molestowania. Potem, tylko wtedy gdy był zmuszony przez media i protesty chilijski ofiar oraz wiernych, przyznał się do błędu i przeprosił, mówią jednocześnie, że był wprowadzony w błąd, tworząc katastrofalną sytucję dla Kościoła w Chile, ale wciąż broniąc dwóch chilijskich kardynałów Errazuriza i Ezzati.
Nawet w przypadku tragicznej afery McCarricka zachowanie Franciszka nie było inne. Wiedział od 23 czerwca 2013 roku, że McCarrick był człowiekiem, który seryjnie molestuje seksualnie. Chociaż wiedział, że jest zepsutym człowiekiem, chronił go do samego końca. Istotnie, potraktował radę McCarricka jak swoją własną, która nie było podyktowana zdrowymi intencjami i miłością do Kościoła. Dopiero kiedy został zmuszony przez raport o molestowaniu nieletnich, znów na podstawie uwagi mediów, podjął działanie [dotyczące McCarricka], aby uratować swój wizerunek w mediach.
Teraz w Stanach Zjednoczonych chór głosów się podnosi szczególnie wiernych świeckich, a ostatnio przyłączyło się do nich paru biskupów i księży, proszą wszystkich tych, którzy przez swoją ciszę, tuszowali przestępcze zachowania kardynała McCarricka, lub tych którzy wykorzystywali go, by zajść dalej w swoich karierach lub działali na rzecz sowich intencji, ambicji i władzy w Kościele, ab złożyli rezygnację.
Nie będzie to jednak wystarczające, aby uleczyć sytuację niezwykle niemoralnego zachowania kleru – księży i biskupów. Czas nawrócenia i pokuty musi być ogłoszony. Cnota czystości musi wrócić na swoje miejsce wśród duchownych i w seminariach. Korupcja związana z niewłaściwym wykorzystaniem środków Kościoła i ofiar wiernych musi zostać zwalczona. Powaga zachowania homoseksualnego musi zostać potępiona. Homoseksualna sieć obecna w Kościele musi zostać wytępiona, jak napisała niedawno Janet Smith, profesor teologii moralnej w Seminarium Najświętszego Serca w Detroit : “Problem nadużyć duchowieństwa”, pisze, “nie może zostać rozwiązany po prostu przez rezygnację niektórych biskupów, a tym mniej przez biurokratyczne dyrektywy. Głębszy problem leży w homoseksualnych sieciach wewnątrz duchowieństwa, które muszą zostać wytępione”. Te homoseksualne sieci, które są rozpowszechnione w wielu diecezjach, seminariach, zakonach etc. , działają pod przykrywką tajemnicy i kłamstw, z mocą macek ośmiornicy duszą niewinne ofiary i powołania kapłańskie, i duszą cały Kościół.
Błagam wszystkich, w szczególności biskupów, aby zabrali głos, by pokonać tę zmowę milczenia, która jest tak powszechna i by zgłaszali sprawy nadużyć mediom i państwowej władzy.
Posłuchajmy najpotężniejszego przesłania, które św. Jan Paweł II pozostawił nam w spadku: Nie lękajcie się! Nie lękajcie się!
W swojej homilii na uroczystość Objawienia Pańskiego w 2008 roku papież Benedykt przypomniał nam, że plan zbawienia Ojca był w pełni objawiony i zrealizowany w tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, ale musi być on przyjęty w historii ludzki, w której zawsze jest historia wierności po stronie Boga i niestety także niewierności po stronie człowieka. Kościół, depozytariusz błogosławieństwa Nowego Przymierza, przypieczętowany krwią Baranka, jest świętym, ale składa się z grzeszników, jak napisał święty Ambroży : Kościół jest immaculata ex maculatis. Jest święty i nieskazitelny, nawet jeśli w trakcie jego ziemskiej podróży, składa się z ludzi splamionych grzechem.
Chcę przypomnieć tą niezawodną prawdę świętości Kośioła wielu ludziom, którzy są głęboko zgorszeni przez odrażające i świętokradzkie zachowanie byłego arcybiskupa Waszyngtonu, Theodore’a McCarricka; przez poważne, niepokojące i grzeszne postępowanie papieża Franciszka i przez zmowę milczenia tak wielu duchownych, a którzy kuszeni są by opuścić Kościół oszpecony przez te upokorzenia. Podczas modlitwy Anioł Pański w niedzielę, 12 sierpnia 2018 roku papież Franciszek powiedział te słowa : “Każdy jest winny dobru, które mógł uczynić i nie uczynił… Jeśli nie przeciwstawimy się złu, po cichu je karmimy. Musimy działać, gdzie zło się rozprzestrzenia; bowiem zło rozprzestrzenia się tam, gdzie brakuje odważnych chrześcijan, którzy przeciwstawiają się złu”. Jeśli słusznym jest uznawać to za poważną odpowiedzialność moralną każdego wierzącego, to jak bardzo poważna jest ona dla najwyższego pasterza Kościoła, który w sprawie McCarricka nie tylko nie przeciwstawił się uzły, że związał się z nim w czynieniu zła, z kimś, o którym wiedział, że jest do cna zepsuty. Kierował się radami człowieka, o którym dobrze wiedział, że jest dewiantem, przez to powiększając swoją władzą zło uczynione przez McCarrick. I jak wielu innych złych pasterzy Franciszek wciąż wspomaga w czynnej rozbiórce Kościoła!
Franciszek zrzeka się mandatu, który dany został przez Chrystusa Piotrowi, aby umacniał braci. Istotnie, przez jego działania podzielił ich, poprowadził do błędu i zachęcał wilki, aby dalej rozdzielać owce ze stada Chrystusa.
W tym niezwykle dramatycznym momencie dla Kościoła Powszechnego musi przyznać się do swoich błędów i zachowując ogłoszoną zasadę zera tolerancji papież Franciszek musi być pierwszym dającym dobry przykład dla kardynałów i biskupów, którzy ukrywali sprawę nadużyć McCarricka i zrezygnować razem z nimi wszystkimi.
Nawet w konsternacji i smutku wywołanymi przez to, co się dzieje, nie traćmy nadziei! Wszyscy dobrze wiemy, że znamienita większość księży przeżywa swoje powołanie z wiernością i oddaniem.
To w tych właśnie momentach wielkiej próby obfitość łaski Bożej jest objawiona i sprawia, że Jego bezgraniczne miłosierdzie jest dostępne dla wszystkich; ale otrzymują je jedyne ci, którzy prawdziwie okazują skruchę i szczerze chcą poprawić swoje życie. Jest to sprzyjający czas dla Kościoła, aby wyznał swoje grzechy, nawrócił się i czynił pokutę.
Módlmy się wszyscy za Kościół i Papieża, pamiętajmy, jak wiele razy prosił nas o modlitwę za niego.
Odnówmy wiarę w Kościół, naszą Matkę, “Wierzę w Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski Kościół”
Chrystus nigdy nie opuści swojego Kościoła! Zrodził go z swojej Krwi i wciąż ożywia go swoim Duchem!
Maryjo, Matko Kościoła, módl się za nami!
Maryjo, Dziewico i Królowo, Marko Króla Chwały, módl się za nami!
Rzym, 22 sierpnia 2018 r.
Najświętszej Maryi Panny Królowej
Tłumaczenie: Filip Hubert Warowny
Portal PCH24.pl również przetłumaczył list ks. abp. Vigano – link do tłumaczenia.