5 mln zł – tyle zarobiła rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz na kamienicy ukradzionej po wojnie żydowskim właścicielom – czytamy w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”.
Choć prezydent Warszawy i jej bliscy musieli mieć pełną wiedzę o losach budynku, przez wiele lat mataczyli w tej sprawie, by nie dopuścić do wznowienia postępowania zwrotowego. Świadczą o tym dokumenty, do których dotarliśmy, relacje urzędników i mieszkańców nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16. Waltzowie wciąż udają, że nic się nie stało, i unikają odpowiedzi na najważniejsze pytania” – ujawniają autorzy artykułu.
Tygodnik opisuje sprawę reprywatyzacji kamienic w Warszawie, w którą zamieszana jest rodzina Waltzów. Przywołują opinie mieszkańców, którzy zostali skrzywdzeni, między innymi Pana Krzysztofa: „Wiele razy prosiliśmy Hannę Gronkiewicz-Waltz o spotkanie, żeby wytłumaczyć swoją sytuację, pokazać dokumenty, do których dotarliśmy. Nigdy nie odpowiedziała” – napisano w artykule.
„Prezydent jest zakładnikiem tej sytuacji”
„Teraz już się temu nie dziwi. Ani temu, że przez lata w stolicy kwitła złodziejska reprywatyzacja. »Pani prezydent jest zakładnikiem tej sytuacji. Trudno wytykać cokolwiek złodziejom kamienic, skoro własna rodzina była w to zamieszana« – wyjaśnia rozmówca dziennikarzy.
Autorzy artykułu prezentują też stanowisko małżeństwa Waltzów. „Waltzowie lubią powtarzać, że decyzję o »zwrocie« tej kamienicy podjęli w 2003 r. urzędnicy podlegli prezydentowi Warszawy Lechowi Kaczyńskiemu. To prawda, ale też trzeba dodać, że wtedy nikt nie wiedział o kradzieży przed 50 laty” – czytamy w artykule.
„Przy tej okazji warto także obalić jeden z mitów kolportowanych przez wpływowe małżeństwo: że nigdy nie starali się o zwrot nieruchomości. Na stronie założonej przez Andrzeja Waltza w celu »wyjaśnienia« wszystkich wątpliwości wokół sprawy czytamy: »O prowadzonym postępowaniu administracyjnym dotyczącym zwrotu nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16 dowiedziałem się pod koniec 2002 r. i jako strona, wraz z pozostałymi spadkobiercami, wstąpiłem do postępowania«. A zatem: włączył się do starań o kamienicę. I choć ostateczny protokół przekazania nieruchomości miasto wydało w 2006 r., to rok 2003 jest tu kluczowy” – przekonują autorzy artykułu.
Dramat mieszkańców
Tygodnik wskazuje na niskie pobudki prezydent Warszawy i celowe unikanie mieszkańców: „Ignorowanie mieszkańców przez Hannę Gronkiewicz-Waltz miało zapewne dwie przyczyny. Jednej trzeba upatrywać w kwestiach moralnych, wyrzutów sumienia albo zwykłego strachu przed spojrzeniem w oczy szykanowanym ludziom. Zapewne trudno byłoby jej się zmierzyć z opowieściami o gehennie, jaką przechodzą lokatorzy kamienicy, która niedawno należała do jej najbliższej rodziny. A że miała tego świadomość, świadczy wywiad, jakiego Andrzej Waltz udzielił »Gazecie Wyborczej« 11 grudnia 2006 r. Zapytany o podniesienie czynszu przez nowych właścicieli odpowiedział: »Kiedy się o tym dowiedziałem, mówię im: Czy wyście zwariowali? Robić coś takiego na dwa tygodnie przed wyborami? Można się zastrzelić«”.
„Ten cytat dowodzi, że od samego początku Waltzowie kręcili. Los lokatorów ich nie interesował. Ważne było tylko zwycięstwo Hanny w wyborach. Drugi powód, dla którego HGW nie chciała rozmawiać z mieszkańcami, też jest oczywisty. Już w 2007 r. wiedziała, że kamienica została w roku 1945 ukradziona prawowitym właścicielom” – komentują autorzy artykułu.
PAP / medianarodowe.com