Po tym jak imigrant z Erytrei zgwałcił Francuzkę w Calais, we Francji wybuchła prawdziwa burza polityczna. Pod adresem rządu w Paryżu sypią się oskarżenia o ukrywanie i bagatelizowanie skali przestępstw dokonywanych przez imigrantów.
Do gwałtu doszło we francuskim mieście Calais. Wstępne ustalenia śledztwa wskazują, że sprawcą jest 22-letni imigrant z Erytrei. Gdy 36-letnia Francuzka, pracownica jednego z hoteli wracała do domu, została napadnięta przez gwałciciela. Napastnik groził jej nożem i zaciągnął w krzaki gdzie dokonał gwałtu. Podczas przesłuchania przyznał się do popełnienia przestępstwa.
Po tym zdarzeniu we Francji rozpętała się burza. Merostwo Calais oskarża władze centralne, że te bagatelizują skalę przestępstw dokonywanych przez imigrantów. Wśród zarzutów pojawiają się również oskarżenia o to, że pomimo próśb władz lokalnych, do miasta nie są wysyłane dodatkowe siły policyjne.
Jeszcze dalej w oskarżeniach idzie Marine Le Pen. Obecnie jest posłanką do Zgromadzenia Narodowego wybraną właśnie w regionie Calais. Szefowa Frontu Narodowego oskarża Emmanuela Macrona i członków jego rządu o to, że ci celowo ukrywają przestępstwa popełniane przez imigrantów.
Calais jest miejscem, w którym od dawna gromadzą się duże grupy nielegalnych imigrantów liczących na dostanie się do Wielkiej Brytanii. Zaledwie rok temu zlikwidowano tam duże obozowisko zwane “Dżunglą”, a już w okolicy ponownie pojawili się przybysze z Bliskiego Wschodu i Afryki. Ukrywają się w okolicznych lasach. Ich liczba jest szacowana na ok. tysiąc osób.