Znany z walki ze środowiskiem narodowym Rafał Gaweł twierdzi, że jest niepoczytalny. To najprawdopodobniej symulacja ze strachu przed czteroletnią odsiadką w więzieniu, jaką ma odbyć będąc winnym przekrętom finansowym rzędu setek tysięcy złotych.
W roku 2010 rozpoczął funkcjonowanie teatru “Trzy Rzecze”, a niedługo po tym “Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych”. W praktyce jednak Gaweł usilnie budował nieprawdziwy mit stolicy Podlasia jako “europejskiej stolicy” rasizmu, faszyzmu i innych tym podobnych pejoratywnych określeń. Atakował Narodowców oraz przemycał gorszące w tradycje, kulturę i chrześcijaństwo treści w sferę życia publicznego, m. in. haniebną sztukę “Golgota Picnic”.
W 2015 roku okazało się, że poważne pieniądze, jakie rzekomo czerpał na swoją działalność, sprzeniewierzył. Gaweł usłyszał wówczas zarzuty przywłaszczenia 200 tysięcy złotych z banku. Oszukał także urząd miejski na kwotę 20 tys. złotych. Sąd zażądał dla niego kary ograniczenia wolności do lat 6 oraz zakazu pełnienia funkcji publicznych.
Rok później usłyszał wyrok 4 lat pozbawienia wolności i zakaz obejmowania stanowisk w organizacjach czerpiących dotacje ze środków publicznych. Teraz Gaweł usilnie próbuje uniknąć więzienia. Posunął się nawet – jak wskazują okoliczności – prawdopodobnie do symulacji choroby psychicznej forsując tezę o swojej chorobie psychicznej.
Podczas ostatniej rozprawy mężczyzna zapewniał iż jest niepoczytalny, zatem nie może być winny zarzucanych mu czynów. Problem jednak w tym, że leczenie rozpoczął w 2015 roku, czyli zapewne wtedy gdy wiedział, że zbliża się do odpowiedzialności karnej za swoje przestępstwa.
Cóż za ironia. Człowiek który przez lata dążył do pozywania Narodowców, dziś sam stoi przed wymiarem sprawiedliwości.