“Mam nadzieję, że cztery państwa rozważą jako gest dobrej woli zniesienie lądowej blokady Kataru, która ma negatywny wpływ na mieszkańców tego kraju” – oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji. Stany Zjednoczone żądają zniesienia blokady Kataru i ponownego unormowania stosunków między obiema stronami konfliktu. Po drugiej osi sporu znajdują się Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn, Egipt i największy gracz- Arabia Saudyjska.
Tillerson powołał się na memorandum zawarte między USA a Katarem ws. zwalczania terroryzmu oraz podkreślił, że Ad-Dauha przystąpiła już w pewnej mierze do realizacji warunków postawionych przez cztery państwa regionu.
Amerykanie mają trudny orzech do zgryzienia. Z jeden strony Katar jest ich sojusznikiem i prowadzą wspólne interesy, jednak Ad-Dauha ma bliskie stosunki z Teheranem, przeciwnikiem USA. Natomiast po niedawanej wizycie Donalda Trumpa w Rijadzie, Stany Zjednoczone podpisały największy kontrakt na sprzedaż broni i sprzętu wojskowego w swojej historii. Konflikt interesów jest zatem wyraźny, co utrudnia Amerykanom jednoznaczne opowiedzenie się po jednej ze stron.
Przypomnijmy: 5 czerwca Arabia Saudyjska zerwała stosunki dyplomatyczne z Katarem, przystępując do blokady morskiej tego kraju. Do Saudów przystąpił także Egipt, Emiraty Arabskie oraz Bahrajn. Kuwejt odgrywa rolę mediatora w sporze. Następnie wystosowano listę niezbędnych żądań do spełnienia, by unormować stosunki dyplomatyczne między oboma stronami sporu. Rijad oczekuje m. in. zamknięcia telewizji Al-Jazeera oraz zaniechanie dalszej budowy baz tureckich na terenie Kataru. Na spełnienie powyższych oczekiwań władze w Dausze otrzymały tydzień. Jak można było przypuszczać, postulaty w takiej formie nie zostały zrealizowane.
4 kraje regionu oskarżają Katar o wspieranie terroryzmu i zbyt bliskie związki z Iranem- naturalnym wrogiem Saudów. Z racji, iż blokada godzi w amerykańskie interesy, Waszyngton będzie starał się zażegnać konflikt ponosząc przy tym jak najmniejsze straty.